Blisko ludziMały uparciuch

Mały uparciuch

Mały uparciuch
02.06.2008 16:00, aktualizacja: 02.06.2008 16:40

Dla 3,5-letniego synka nie istnieje na świecie nic ważniejszego niż on sam i jego potrzeby. Do wszystkiego nastawia się negatywnie.

Martwię się bardzo o mojego trzy i pół letniego synka, dla którego nie istnieje na świecie nic ważniejszego, czy bardziej interesującego, niż on sam i jego potrzeby. Skupia się tylko i wyłącznie na tym, co w danej chwili robi, czy czego mu brak. Do tego syn do wszystkiego jest nastawiony negatywnie. Wszystko co nowe, jest od razu negowane. Wprowadzenie do jego menu nowych posiłków to istna batalia. Muszę przemyśleć każde słowo, które do niego wypowiem zanim zasiądziemy do nowej potrawy, a i tak jestem pewna, że nie będzie jej chciał spróbować. To samo dotyczy nowych osób, czy nowych miejsc. Jeszcze nigdy nie udało mi się oddalić od niego dalej niż na 5 metrów np. na placu zabaw. W przedszkolu zostaje niechętnie i wytrzymuje tam tylko 3 godziny. Mówi bardzo niewyraźnie, sepleni i powinien chodzić do logopedy, ale w przedszkolu robi histerię na sam widok pani, a jak idzie ze mną, to nie chce współpracować. Czasem chodzimy na jazdę konną. Wszystko jest dobrze dopóki ktoś nie każe mu czegoś wykonywać. Nie żegna
się z dziećmi na placu zabaw, bo tego wymagam jak kończymy zabawę, ale chętnie wszystkim mówi dzień dobry, ponieważ to on decyduje do kogo i kiedy wypowie te słowa. Nie potrafię sobie z nim poradzić. Może Pani mi coś podpowie bo ja już tracę wiarę w to, że się zmieni, a mam dość tłumaczenia ludziom, rodzinie, a nawet sobie, że on taki jest.

Rzeczywiście, synek jest indywidualistą, małym uparciuchem i pewnie czasem nie najłatwiejszym dzieckiem w prowadzeniu, układaniu i wychowywaniu, ale nie znaczy, że trzeba się poddawać wszystkim jego nastrojom, wymaganiom i najróżniejszym zachowaniom. Wręcz przeciwnie. Trzeba uzbroić się w cierpliwość, być konsekwentną i realizować własny, mądry wychowawczy plan. Tłumaczyć, proponować, wyjaśniać i nagradzać każdy sukces. Warto ustalać reguły zachowań – zrobimy tak i tak, tam pójdziemy, ty zachowasz się tak, ja tak… Jeśli ty…, to ja…. Należy konsekwentnie trzymać się ustaleń i nie rezygnować z nich pod groźbą histerii. Najważniejsze to nie okazać rodzicielskiej bezradności. Musicie Państwo pamiętać – Wasza bezradność to jego siła, czasem absurdalna, czasem nie do zniesieni. Należy pozwalać mu decydować tam, gdzie rozsądek mówi, że można, ale i wymagać podporządkowania wszędzie tam, gdzie rozsądek podpowiada, że powinien się podporządkować. Dobrze byłoby ustalać z synkiem, że idziecie na konie, ale tam słucha
osoby prowadzącej zajęcia, do piaskownicy, czy na plac zabaw, ale pod warunkiem, że Pani siedzi gdzieś dalej na ławce, a nie obok niego w zasięgu wzroku. On musi zacząć odbierać informacje zwrotne od innych, że zrobił coś dobrze albo źle, zachował się adekwatnie, albo nie. Te informacje zaczną mu pokazywać, z których zachowań należy zrezygnować, by pozostać atrakcyjnym dla kolegów.