Blisko ludziMamy swoje prawa!

Mamy swoje prawa!

Mamy swoje prawa!
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
01.03.2010 16:15, aktualizacja: 23.06.2010 09:43

To co osiągnęłyśmy dziś, to wynik sporego wysiłku, wieloletniej walki naszych poprzedniczek o prawa kobiety. Obecnie jesteśmy świadomie tego, co nam się należy i w pełni z tego korzystamy. Historia praw kobiety nie jest jednak usłana płatkami róż, lecz wiąże się z dużym poświęceniem, bywało, że nawet życia.

To co osiągnęłyśmy dziś, to wynik sporego wysiłku, wieloletniej walki naszych poprzedniczek o prawa kobiety. Obecnie jesteśmy świadomie tego, co nam się należy i w pełni z tego korzystamy. Historia praw kobiety nie jest jednak usłana płatkami róż, lecz wiąże się z dużym poświęceniem, bywało, że nawet życia.

117 lat temu po raz pierwszy przyznano kobietom prawo do uczestnictwa w demokratycznych wyborach. Uzyskanie możliwości oddania głosu okupione została ponad 100-letnią walką, przede wszystkim ze strachem przed upadkiem patriarchalnego porządku społecznego. Dlaczego to właśnie prawo wyborcze stało się nadrzędnym celem walczących o emancypację?

Z kuchni do fabryki

Do przełomu XVIII i XIX wieku rola kobiety sprowadzała się do opiekunki, która z troską i poświęceniem dba o męża i właściwe wychowanie dzieci. Władza i możliwość udziału w życiu politycznym uznawane były za domenę męskiej części społeczeństwa, a ich przekazanie w ręce kobiet przez długie lata nie było w ogóle brane pod uwagę. Postawę wobec przyznania praw wyborczych kobietom podsumowuje nieco późniejsze stwierdzenie Winstona Churchilla – „Nic mnie nie przekona, bym głosował za powszechnym prawem wyborczym kobiet”.

Choć emancypacja miała na celu również umożliwienie kobietom podejmowania dowolnej pracy zarobkowej czy nauki, to właśnie prawo do głosowania stało się priorytetem. Dlaczego? Udział w wyborach można bowiem uznać za równoznaczne z uczestnictwem w życiu publicznym, a więc z podejmowaniem najważniejszych dla całego społeczeństwa decyzji.

Do rozwoju ruchu równości kobiet i mężczyzn w znacznej mierze przyczyniła się rewolucja przemysłowa, a także, paradoksalnie, wojny i konflikty. Kobiety zaczęły łączyć rolę strażniczki ogniska domowego z pracą zarobkową, co pozwalało im zyskać niezależność. Kiedy natomiast mężczyźni chwytali za broń, to właśnie kobiety zajmowały ich miejsca w fabrykach. Jak to się zaczęło? Za początek walki o emancypację uznaje się okres rewolucji francuskiej (1789-1799). W czasie jej trwania o prawa kobiet upominała się między innymi francuska pisarka i aktywistka Olimpia de Gouges, która wydała dzieło „Deklaracja praw kobiety i obywatelki”, oraz angielska pisarka Mary Wollstonecraft, autorka „Wołania o prawa kobiety”. Prawa głosu zaczęły domagać się również kobiety w Stanach Zjednoczonych. Do jednych z najistotniejszych wydarzeń należy Zjazd Kobiet w Seneca Falls w 1848 roku, podczas którego podpisana została deklaracja popierająca prawa kobiet („Declaration of Sentiments”).

Może się wydawać, że dążenie do równouprawnienia było domeną wyłącznie kobiet. Tymczasem również w męskim gronie emancypacja zdobyła wielu zwolenników. Do najbardziej zagorzałych należał John Stuart Mill, który domagał się nie tylko prawa wyborczego dla kobiet, ale i równości w zakresie edukacji czy kariery zawodowej, a swoje poglądy zawarł w dziele „Poddaństwo kobiet”. br />
Kolejnym istotnym krokiem w drodze do równości był międzynarodowy kongres kobiet w Paryżu w 1878 roku oraz powstanie 5 lat później w Wielkiej Brytanii organizacji zrzeszającej sufrażystki, a więc zwolenniczki przyznania praw wyborczych kobietom – Społeczno-Polityczna Unia Kobiet.

Emancypacja wymagała nieraz podjęcia radykalnych działań, a próba zwrócenia uwagi publicznej na problem dyskryminacji często kończyła się tragicznie. Sufrażystka Emily Davison, usiłując wejść na tor z transparentem, zginęła stratowana przez konia prowadzonego przez króla Jerzego V w czasie zawodów w 1913 roku. Druga połowa XIX wieku oraz wiek XX to czas walki o prawa kobiet również w Polsce. Emancypację propagowała między innymi Narcyza Żmichowska, założycielka grupy „Entuzjastki”, uznawanej za pierwszą polską grupę feministyczną. Konieczność równouprawnienia podkreślała też Eliza Orzeszkowa oraz Maria Konopnicka. Także polscy mężczyźni nie pozostali obojętni wobec ruchu wyzwolenia kobiet – gorącym zwolennikiem emancypacji był Edward Prądzyński, autor dzieła „O prawach kobiet”.

Od Nowej Zelandii po Kuwejt

Długotrwała walka o prawa wyborcze okazała się skuteczna. Co ciekawe, prawo do głosowania jako pierwsze przyznały nie kraje europejskie, w których emancypacja była propagowana z największą siłą, lecz Nowa Zelandia (1893) i Australia (1902). Jednak równocześnie wprowadzone zostały znaczne ograniczenia – podczas gdy w Nowej Zelandii w wyborach mogły uczestniczyć wszystkie kobiety, w Australii prawo takie otrzymały tylko obywatelki pochodzenia europejskiego.

W Europie w czołówce znalazła się Finlandia (1906), wówczas pod panowaniem rosyjskim. Obywatelki Niemiec i Polski zyskały prawo głosu w 1918 roku, Wielkiej Brytanii 10 lat później, natomiast Francji aż 26 lat później.

Stany Zjednoczone poparły uczestnictwo kobiet w wyborach w 1920 roku; jednak należy pamiętać, że pierwszym miejscem na świecie, gdzie uczestnictwo to zostało usankcjonowane, był stan Wyoming (1869). Wbrew pozorom, poparcie emancypacji nie miało wiele wspólnego z poziomem rozwoju gospodarczego kraju – Mongolia przyznała prawo głosu już w 1924 roku, podczas gdy Liechtenstein dopiero w 1984 roku, jako ostatnie państwo w Europie. W 2005 roku prawa wyborcze otrzymują kobiety w Kuwejcie, a wciąż pozbawione są ich obywatelki między innymi Arabii Saudyjskiej.

Początek czy koniec drogi?

Niestety, czynny udział kobiet w polityce to wciąż tylko hasło. W wielu miejscach na świecie wyborom towarzyszy zastraszanie i groźby, a zjawiska te w największym stopniu dotyczą właśnie kobiet. W krajach słabo rozwiniętych w grupie analfabetów wciąż dominują kobiety, co często jest główną przeszkodą w podjęciu aktywności politycznej. Kobiety nierzadko nie posiadają aktu urodzenia, więc i dowodu tożsamości, a co za tym idzie – nie mają prawa głosu.

Po ponad 200. latach od momentu rozpoczęcia walki o czynne i bierne prawo wyborcze, kobiety stanowią zaledwie 18 proc. ogółu parlamentarzystów na świecie. Emancypacja nie została osiągnięta w chwili przyznania praw wyborczych, batalia o nią wciąż trwa.