ModaMarcin Giebułtowski - projektant biżuterii

Marcin Giebułtowski - projektant biżuterii

Marcin Giebułtowski - projektant biżuterii
Źródło zdjęć: © WP.PL
10.08.2007 11:36, aktualizacja: 29.05.2010 22:53

Czy projektowanie biżuterii nie jest zajęciem niemęskim? Skąd pomysł na zajęcie się właśnie tą dziedziną sztuki? Na te i inne pytania odpowiada Marcin Giebułtowski.

Czy projektowanie biżuterii nie jest zajęciem niemęskim? Skąd pomysł na zajęcie się właśnie tą dziedziną sztuki? Na te i inne pytania odpowiada Marcin Giebułtowski.

Chłopak i korale?

W tym, że akurat chłopak zajmuje się koralami, nie ma tak naprawdę nic dziwnego, bo czy są w ogóle zajęcia, które są typowo męskie? Chyba nie do końca. Jeśli kobieta może być murarzem, to i chłopak może zajmować się biżuterią. Zajęcia się dzielą na fajne i niefajne.

Jak to się stało, że Ciebie zainteresowały korale?

To jest kombinacja zainteresowań i uzdolnień manualnych. Po mamie odziedziczyłem po pierwsze - zdolności manualne, po drugie - potrzebę robienia czegoś bez przerwy. Chciałem robić coś artystycznego, ale dobrze, żeby było to coś, co jest praktyczne, bo można oczywiście strugać sześciometrowe cudaki czy robić tzw. "hasiory", ale lepiej żeby - przynajmniej tak mnie się wydaje i wydawało - żeby to było coś, co się przydaje i co jest użyteczne. Okazało się, że tym jest biżuteria, mogły być żyrandole, mogły być krzesła metalowe, a wyszły naszyjniki i bransoletki.

A pamiętasz swoją pierwszą biżuterię? Co to było?

Pierwszą rzeczą z biżuterii, której się tknąłem, był kolczyk koleżanki, który naprawiałem, po czym postanowiłem zrobić podobny. To był taki plastikowy kolczyk - plastik nałożony na pętlę z drutu, malowało się go i robiło takie powłoki z lakieru do paznokci. Zacząłem eksperymentować z podobnymi rzeczami. Ja nawet do dziś mam takie rzeczy i śmiesznie to teraz wygląda, ale jak ostatnio policzyłem, to było 22 lata temu, to już kawał czasu i inna dostępność materiałów.

Ja ten kolczyk naprawiłem i pomyślałem, że zrobię coś podobnego. I zaczęło się zastanawianie: a co zrobić, jak zrobić, a z czego zrobić, a poza tym to też kwestia mojej natury - ja się chcę dowiedzieć, ja muszę wiedzieć, jak, co i gdzie. Zresztą podejrzewam, że to właśnie ta ciekawość zaprowadziła mnie do zawodu dziennikarza - ja jestem tak naprawdę z zawodu i z wykształcenia dziennikarzem. Zresztą zawsze mówię - z charakteru, z wykształcenia i niegdyś z zawodu dziennikarz.

Z WIZYTĄ W PRACOWNI BIŻUTERII Opowiedz o charakterze swojej biżuterii

Przez długi czas robiłem biżuterię, która jest dosyć niepodobna do tego, co robię dzisiaj. Była to głównie biżuteria z drutu miedzianego, rozmaite koraliki na sznurku, różne plecione historie mozaikowe z drutu i lakieru do paznokci. Potem w Paryżu, na ulicy zobaczyłem człowieka, który sprzedawał dające się rozkładać i składać konstrukcje z drutu i poprosiłem moją koleżankę mówiącą po francusku, żeby się dowiedziała, gdzie on ten drut kupił i pojechaliśmy tam natychmiast i kupiliśmy kłębek drutu. To było z 15 lat temu, wtedy nie wiem czy miałbym gdzie w Polsce znaleźć taki drut. Zacząłem robić różne rzeczy z drutu, doszedłem do koralików, do oprawiania tych koralików w drut, a potem pojawiły się tzw. "wąsy", które się okazały moim ukochanym elementem.

To dzięki nim jestem rozpoznawalnym, a po drugie one mają mnóstwo pożytecznych funkcji, bo po pierwsze wiesza się na nich koraliki, a po drugie one powodują, że zyskuje się objętość nie robiąc ciężkich rzeczy. Jest jedna bardzo ważna rzecz. Mam słabość do mocno biologicznych konstrukcji. To kolejna rzecz, która zawsze była w moim życiu ważna: grzebanie się w ziemi, w wodzie, owady, żyjątka, gryzonie, rośliny, glony, wszelkie żywe formy. To się teraz ujawnia w tym, co ja robię - wąsy są tak, jak igły czy liście u roślin.

A inne charakterystyczne elementy?

Moja biżuteria jest bardzo różna, ona się zmienia z czasem, co oznacza, że się rozwijam, ale pewne rzeczy zostają niezmienne. Na pewno "wąsy", które są prawie w każdym wyrobie jaki zrobię. Na pewno kontrastowe zestawienia materiałów, błyszczące z matowym, okrągłe z trójkątnym, musi się coś dziać; podobnie kontrastowe zestawienia kolorów. Na pewno to, czego ja szukam to jest kontrast, napięcie i dynamika, która z tego wynika.

A dla jakich kobiet projektujesz

Ja się przez dłuższy czas zastanawiałem, czy mogę tak naprawdę precyzyjnie określić grupę, dla której jest moja biżuteria. Widzę po moich klientkach, że tak naprawdę to nie ma żadnej reguły, bo to jest 14-latka, ale jest to też starsza pani. Nie ma żadnej reguły - to jest nastawione bardziej na konkretną osobę, a nie określoną grupę. Także ja nie staram się definiować jakoś precyzyjnie grupy docelowej, dlatego, że wtedy troszkę zrobi się "margaryna". Nie chciałbym tak, to jednak jest sztuka, użytkowa - unikam mówienia, że jest to wielka sztuka, mówię o sobie rzemieślnik – bo to jest sztuka użytkowa - ale jednak coś ze sztuką wspólnego ma.

Jakie znane kobiety zamawiają u Ciebie biżuterię?

Zamawiają u mnie bardzo różne kobiety. Część nie zamawia, ale dostaje na zasadzie współpracy, bycia moją muzą. Tak jest np. z Kasią Klich i Iloną Felicjańską czy ostatnio Martą Kielczyk. Natomiast z przyjemnością, jeśli tylko mogę, obdarowuję kobiety, które uważam za szczególnie interesujące. Tak jest na przykład z Beatą Sadowską czy Marysią Sadowską i cieszę się, jeśli mogę im sprawić przyjemność, podziękować im za to, co robią, jest to prezent. Oczywiście ja mam też taką korzyść, że one potem w tej biżuterii chodzą i ją reklamują, natomiast dla mnie to jest duża przyjemność, że one chcą ją przyjąć. To jest wyraz uznania dla mnie, a to też jest ważne, bo warto jest wiedzieć, że to co się robi podoba się.

Z WIZYTĄ W PRACOWNI BIŻUTERII Masz ogromną ilość korali, skąd je bierzesz?

Kolekcja materiałów, którą mam jest naprawdę duża i sporo warta. Tak jak kobieta kupuje buty, tak ja koraliki, które wrzucam do szafy w nadziei, że uda mi się coś z tego zrobić. Gdziekolwiek pojadę, to muszę znaleźć miejsce, gdzie można sobie coś kupić. Bardzo dużo rzeczy przywoziłem swego czasu z Paryża i Londynu, teraz już mniej z tego względu, że większość tych rzeczy można już kupić u nas. Wszędzie szukam nowych materiałów, do nowych pomysłów.

Przyciągają Cię ich kolory

Ja jestem podatny, jeśli chodzi o poszukiwanie nowych materiałów, na wszystko: na kolor, nowy materiał i fakturę, również na jakość, ponieważ zdecydowanie stawiam na jakość i unikatowość. Może być to coś, czego nie mają inni, to też jest bardzo ważne. Jest to bardzo nieprzyjemne, kiedy w mieście tak dużym jak Warszawa 7 czy 8 osób robi biżuterię dokładnie z takich samych materiałów. I nie można się przez to odróżnić, więc wtedy trzeba szukać gdzieś indziej, żeby klientka wiedziała, że dostaje rzecz wyjątkową.

Gdzie można kupić Twoją biżuterię?

Moją biżuterię można kupić w Warszawie, w salonie młodych projektantów w Promenadzie, można ją kupić na Chmielnej w sklepie Smirnoff Morka, można ją kupić w Złotych Tarasach, w Krakowie w sklepie Femini, a już niedługo, może we wrześniu, może w październiku, będzie sklep internetowy, w którym będzie w zasadzie wszystko to, co ja robię. Nastawiam się zdecydowanie na Internet, czasy się zmieniły.

Ale można też przyjść do Ciebie

Można również przyjść do mnie zamówić sobie coś indywidualnie. To jest rzecz, której ja przez jakiś czas nie robiłem, ale do której musiałem wrócić, bo nic nie zastąpi żywego kontaktu z klientką. Robienie dla konkretnej klientki jest dużo ciekawsze niż robienie do szuflady.

A na jakie okazje klientki zamawiają biżuterię?

Klientki zamawiają biżuterię na różne okazje. 2 bądź 3 razy do roku są to sezony ślubne, poza tym wakacje, bale sylwestrowe czy karnawałowe, ale też szczęśliwie powoli zaczyna się zamawianie biżuterii, a nie biżuterii na okazje.

Najciekawsze lub najdziwniejsze zamówienie?

Ciekawych było sporo, dziwnych też by się parę znalazło. Jest jedna rzecz, którą się chwalę - to była bransoletka zrobiona z kulek od dezodorantów i haczyków do zasłon, czyli tzw. „Fafkulce”. Było to na granicy szaleństwa, na granicy, ale ciekawe jest każde nowe zamówienie. A już na pewno wtedy kiedy uda się zmusić klientkę żebym wyszedł poza swoje ograniczenia. Mam swoją ukochaną klientkę z Anglii i to ona ma zawsze rację, przekonując mnie do różnych dziwnych zestawień kolorów i kształtów.

Robisz naszyjniki, bransoletki czy coś jeszcze?

Oprócz całego zestawu: naszyjnik, bransoletka i kolczyki, robię też breloczki. Może zacznę robić pierścionki, chcę zacząć pójść w kierunku jubilerskim, więc może być więcej pierścionków.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także