Blisko ludziMatko chrzestna, bez playstation nie podchodź. Absurdy komunijnych prezentów

Matko chrzestna, bez playstation nie podchodź. Absurdy komunijnych prezentów

Matko chrzestna, bez playstation nie podchodź. Absurdy komunijnych prezentów
Źródło zdjęć: © iStock.com
09.05.2018 11:40, aktualizacja: 12.05.2018 12:32

Konsole do gier, smartfony, smartwatche, laptopy – to nie spis towarów ze sklepu z elektroniką, ale lista prezentów na Pierwszą Komunię Świętą. Tanio nie jest. Rodzice i zaproszeni goście muszą zatem głębiej sięgnąć do kieszeni.

Trampolina dla księżniczki

Paulina z Rzeszowa, mama jedynaczki, 8-letniej Ali, stwierdziła, że takie przyjęcie jest tylko raz. Postanowiła nieco zaszaleć. Ma dość dużą rodzinę, więc zaprosiła 40 osób. Najpierw był uroczysty, trzydaniowy obiad, a później „część artystyczna”. Dzieciom towarzyszył animator – było malowanie buziek, trampoliny, dmuchany zamek oraz różne gry i zabawy. W tym czasie na dorosłych gości czekało karaoke i tańce. Paulina stwierdziła, że jej księżniczka zasługuje na wszystko co najlepsze, dlatego kupiła jej piękną sukienkę na przyjęcie. Ta kosztowała nieco ponad tysiąc złotych. Dodatkowo mistrz fryzjerski wyczarował małej damie fantazyjną fryzurę. Całości dopełniły perłowe pantofelki i wyszywana koralikami torebka. Jej córka w tym szczególnym dniu wyglądała olśniewająco. Ona do tej pory odbiera telefony z podziękowaniami od gości za wspaniałą imprezę. Całość kosztowała nieco ponad 10 tysięcy, ale warto było.

Limuzyną do kościoła?

Dla Joanny z Pruszkowa, mamy 8-letniego Alka, największym problemem okazało się znalezienie lokalu. Wraz z byłym mężem spóźnili się, bo zaczęli szukać pół roku przed komunią. Tymczasem większość rodziców rezerwuje lokal na co najmniej rok przed wydarzeniem. Aby na przyjęciu nie doszło do kłótni z byłym mężem, postanowili, że zorganizują tylko „szybki” obiad bez alkoholu. Nie oznacza to jednak, że zapłacili mniej. Koszt przyjęcia wyszedł niczym za wesele – 140 złotych za osobę dorosłą, 80 złotych za dziecko. Nic tańszego jednak nie znaleźli, za to mieli szczęście, bo oszczędzili na zabawach dla najmłodszych. Wybrana przez nich restauracja organizuje bowiem animacje dla dzieci w cenie. Kiedy Joanna policzyła wszystkie koszty, wyszło jej ok. 5 tys. nie licząc prezentu dla syna. Śmieje się, że to i tak nie jest najgorzej. Ma bowiem wrażenie, że teraz każdy chce się pokazać i zadziwić innych. A to przecież kosztuje! Jest ciekawa, czy któreś dziecko w tym roku przyjedzie do kościoła limuzyną lub dorożką, bo podobno to się zdarzało w poprzednich latach.

Prezenty dla gości

Kamila z Grudziądza była w tym roku na przyjęciu komunijnym zorganizowanym dla 42 osób.
Najbardziej zszokowała ją ogromna ilość jedzenia, sporo go zostało. Był też alkohol, na szczęście nikt się nie upił. – Miałam wrażenie, że impreza jest głównie dla dorosłych, bo dzieci i tak się sobą zajmowały. Były nawet tańce. Na koniec każdy gość, niczym na weselu, dostał prezent – porcelanowe aniołki. Główny bohater przyjęcia – 9-letni Jacek – „zebrał” prawie 9 tysięcy. Dostał też rower i inne gadżety. Kiedy Kamila opowiedziała o tym znajomym, stwierdzili, że to i tak nieszczególnie duża kwota. Miała wtedy refleksję, że ludzie zapomnieli już, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi i robią wszystko, aby się pokazać…

Foch na chrzestnych

Agnieszka ze Szczecina, chrzestna 8-letniego Pawła, wprost przyznaje, że chrzestni są zobligowani do dania drogich podarków: rowera, skutera, laptopa czy smartfona, oczywiście z najwyższej półki. Słyszała, że rodzice potrafią się obrazić na chrzestnych, jeśli prezent nie spełnia ich wymagań. Zresztą rodzice też szaleją z prezentami według zasady: „Sąsiadka dostała rower, to my kupimy quada”.

Koledzy już takie mają

Aneta z Gdańska z sentymentem wraca do czasów, kiedy prezenty nie liczyły się tak bardzo.
Przypomina, że ona jako prezent komunijny dostała święty obrazek i wcale nie czuła się pokrzywdzona. Dzisiaj jest jakoś inaczej – ma wrażenie, że jest większe ciśnienie na pieniądze.

Długo z mężem zastanawiali się zatem czy chrześniakowi, 8-letniemu Kamilowi, nie dać jakiegoś symbolicznego prezentu. Stwierdzili jednak, że jeśli podarują np. Pismo Święte, to dziecko będzie zawiedzione, bo koledzy dostali drogie prezenty. Tak więc ulegli nieco presji społecznej. Po konsultacji z mamą Kamilą kupili mu topową konsolę do gier. Mały bardzo się cieszył, bo wszyscy jego koledzy już takie mają. Od swojego taty dostał komputer, gdyż chce być youtuberem. Większość gości dała mu pieniądze – od 200 do tysiąca złotych. Samego przyjęcia, a właściwie uroczystego obiadu, Aneta nie wspomina zbyt dobrze – było nudno i sztywno, na szczęście krótko, bo całość trwała około 1,5 godziny. W tym czasie w restauracji były jednocześnie dwie inne komunie. Nie było żadnej atrakcji dla dzieciaków i te chyba się trochę nudziły.

Wrotki i Biblia

Elżbieta z Lublina, mama 7-letniej Kasi, postanowiła nie poddać się komunijnemu szaleństwu. Podkreśla, że dla nich liczy się Eucharystia i że przygotowali się całą rodziną. Jej córka jest dzieckiem wczesnokomunijnym i nie ma katechezy w przedszkolu. Raz w tygodniu chodzili z nią zatem na religię do salek parafialnych i wspólnie uczestniczyli w przypominaniu sobie, jak to wszystko duchowo wygląda i jak powinno wyglądać. Eucharystię również przeżyli razem. W ich otoczeniu nikogo to nie dziwi, bo dla większości ich krewnych i znajomych ważniejszy jest aspekt duchowy niż materialny. Jej córka nie mogła otworzyć prezentów przy gościach, a dopiero w domu. Chodziło o to, żeby Komunia kojarzyła się jej z przyjęciem Jezusa, a nie z prezentami. W domu mogła cieszyć się podarkami, czyli wrotkami i kolczykami, oraz zagłębić się w lekturze Pisma Świętego dla dzieci – w formie książki i płyty.

Okiem eksperta

Jak podsumowuje socjolog dr Magdalena Bergmann z Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy, postępująca komercjalizacja I Komunii Świętej nie jest niczym zaskakującym. Stanowi część większego procesu społecznego – prywatyzacji religii. To Kościół ustanawia sakramenty, udziela ich (bądź odmawia), decyduje o ich formie. Ma jednak znikomy wpływ na to, jak wierni celebrują ślub, chrzest czy komunię po opuszczeniu murów świątyni. Tam „rząd dusz” sprawują indywidualne upodobania, aktualne trendy i mody, zasobność portfela. Uroczystości po sakramentach to dziś przede wszystkim wydarzenia rodzinne, towarzyskie, a nawet społeczno-polityczne, poprzez które pokazujemy otoczeniu nasz status i aspiracje. W przypadku komunii kontrowersje może budzić to, czy widowiskową lekcję pod hasłem "zastaw się, a postaw się" powinny dostawać także dzieci.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl