Blisko ludziMęska grypa. Śmiertelna choroba przenoszona przez chromosomy?

Męska grypa. Śmiertelna choroba przenoszona przez chromosomy?

Męska grypa. Śmiertelna choroba przenoszona przez chromosomy?
Źródło zdjęć: © 123RF.COM
28.02.2017 12:36, aktualizacja: 02.03.2017 13:05

Przychodzi znienacka. Wystarczy chwila nieuwagi - niedomknięte okno, niedopięty płaszcz i już jest. Atakuje cały organizm. Najpierw zainfekowany czuje się tylko lekko osłabiony. Potem jest wysoka gorączka, dreszcze, łamanie w kościach. Grypa to ciężka choroba. „Męska grypa” to choroba niemal śmiertelna. Teraz są na to naukowe dowody.

- W trakcie choroby myślę, że umieram i prawie umieram - mówi Zbigniew z Gdańska.
- Obserwuję w gabinecie grupę przewrażliwionych chłopaczków, którzy padają jak muchy przy 37 stopniach Celsjusza - opowiada lekarka.

Ludzie i myszy

Z odczuciami i obserwacjami ciężko dyskutować. Do tej pory naukowcy sądzili, że zjawisko „męskiej grypy”, czyli bardziej zjadliwej odmiany zakażenia wirusem z rodziny ortomyksowirusów, to kwestia psychiki. Okazuje się jednak, że większe nasilenie uciążliwych objawów i gorsze samopoczucie mogą mieć naukowe uzasadnienie. Jeśli tylko założymy, że ludzie niewiele różnią się od myszy.

W czasopiśmie „Brain, Behavior and Immunity“ opublikowano ostatnio wyniki badań na tych właśnie gryzoniach. Myszy poddano eksperymentowi, podczas którego zarażono je bakterią wywołującą objawy przypominające te, z którymi zmagamy się podczas grypy. U męskich osobników wystąpiło więcej objawów chorobowych niż u żeńskich. Miały duże wahania temperatury, generalnie wyższą gorączkę i dłużej dochodziły do siebie po chorobie.

- Niestety jego choroba zawsze kończy się w łóżku. Wymaga dwóch kołder, ciepłej herbaty, tony leków i całodobowej opieki. Wystarcza sił jedynie na oglądanie wywiadów i filmów z sieci - opowiada Paulina. - Dbam o regularne dostawy ciepłej herbaty i imbirowego naparu z dodatkiem miodu. I w takim stanie jest zdolny jedynie do oglądania telewizji lub surfowania po sieci, co ja oczywiście staram się rozumieć, chyba że choroba podejrzanie się wydłuża, a sterta naczyń w zlewie rośnie - śmieje się Magda.

To tylko dwie z wielu takich historii. Usłyszycie je w biurowej kuchni, w tramwaju, na poczcie i najprawdopodobniej będzie im towarzyszył perlisty śmiech opowiadających. Faktycznie, zjawisko „męskiej grypy” było do tej pory traktowane z przymrużeniem oka. Choć grypa jako taka od lat zajmuje naukowców.

Zobacz także: Wyjątkowe właściwości czosnku

Całe biuro na L4

Temat wraca regularnie każdej zimy i wiosny. W tym sezonie o grypie mówiło się w Polsce niespodziewanie mało. Nie ma jeszcze badań podsumowujących ostatnie miesiące, ale być może cisza wokół tego tematu to dowód na to, że sytuacja nieco się poprawiła. W ubiegłym sezonie grypowym (od września 2015 roku do końca stycznia 2016 roku) zanotowano łącznie 1 632 513 przypadków zachorowań. Od 3 lat w Polsce odsetek osób szczepiących się przeciwko grypie utrzymuje się na stałym, bardzo niskim poziomie wynoszącym ok. 3,7 proc.

A z grypą nie ma żartów - szczególnie kiedy na problem spojrzymy z lotu ptaka. Wirus, który tak skutecznie zatruwa nam życie, przenosi się drogą kropelkową. Wystarczy kilka kichnięć w zamkniętym pomieszczeniu, żeby całe biuro wylądowało na L4. Epidemie grypy powodują znaczne koszty społeczne (patrz: masowe nieobecności w pracy), czasem mają zasięg kontynentalny lub światowy, dlatego grypa wymaga globalnej koordynacji epidemiologicznej. Naukowcy głowią się, jak lepiej poznać wywołującego ją wirusa i jak zminimalizować negatywne skutki zachorowań.

Męska znaczy gorsza

Nic więc dziwnego, że kiedy zaczęło przybywać dowodów na to, że „męska grypa” to nie mit, naukowcy drążyli temat. Wygląda na to, że męski i żeński system immunologiczny się różnią. Męskie komórki mają wrażliwsze receptory, które „przyciągają” niektóre patogeny. - Nie zawsze kluczowa jest obecność mikrobów czy samego wirusa, byśmy zachorowali - mówi Sabra Klein, profesor biologii molekularnej z Bloomberg School of Public Health. - Czasem decyduje reakcja naszego organizmu. Według badań - u mężczyzn częściej dzieje się tak, że komórki ciągną do miejsca zakażenia, przez co zwiększa się odczucie choroby - dodaje.

Dlaczego tak się dzieje? Tego nie udało się jeszcze do końca wyjaśnić. Jedna z teorii mówi, że za tym fenomenem stoją hormony i ich wpływ na system immunologiczny. Jeszcze inny pomysł na wyjaśnienie różnic mają naukowcy z Cambrige. W 2010 roku opublikowali badania, z których wynika, że słabszej odporności mężczyzn winne są ewolucja i zamiłowanie do ryzykownych zachowań. Jeszcze inne badania sugerują, że to nie mężczyźni są słabsi, tylko kobiety silniejsze. Nie mają wyjścia, bo większość ich chorób przenosi się na dzieci. Natura przyszła im więc z pomocą i wyposażyła je w lepszy system zwalczania chorób.

A co na to herosi z gorączką? - Jeśli faceta łapie solidna grypa, to naprawdę choruje, nie staje na rzęsach, po prostu stara się to wyleżeć i odchorować - przyznaje Jacek z Warszawy, potwierdzając przy okazji stereotyp, że mężczyźni nie zwykli robić kilku rzeczy na raz. - Gdy kobieta rodzi, jest w stanie poczuć ten ból, który odczuwa przeziębiony mężczyzna. To oczywiście żart - śmieje się Paweł z Bydgoszczy i dodaje, że jego samego bawi męskie narzekanie podczas choroby.

Katarzyna Gruszczyńska/Magdalena Kowalska-Kotwica

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (22)
Zobacz także