Blisko ludziMężczyzna, który nosi na plecach dzieło sztuki. Po śmierci jego skóra będzie oprawiona

Mężczyzna, który nosi na plecach dzieło sztuki. Po śmierci jego skóra będzie oprawiona

Mężczyzna, który nosi na plecach dzieło sztuki. Po śmierci jego skóra będzie oprawiona
Źródło zdjęć: © Facebook.com
03.02.2017 14:20, aktualizacja: 03.02.2017 17:25

Na swoich plecach Tim Steiner nosi dzieło sztuki – tatuaż, który zaprojektował i wykonał kontrowersyjny artysta, Wim Delvoye. Kiedy Steiner umrze, jego skóra zostanie zdjęta, oprawiona i przekazana kupcowi, niemieckiemu kolekcjonerowi. Do tego czasu Tim musi wystawiać się na pokaz w galeriach na całym świecie. Taka była umowa.

Wszystko zaczęło się dziesięć lat temu, gdy Tim poznał belgijskiego artystę, Wima Delvoye'a, który zasłynął z kontroweryjnego projektu tatuowania świń. Tym razem chciał posunąć się jeszcze dalej. Szukał ludzi, którzy zgodzą się zostać żywymi kanwami dla jego dzieł. Nie chodziło o zwykłe tatuowanie, ale udostępnienie swojego ciała jako płótna, które będzie mogło być prezentowane w galeriach sztuki. Tim zgłosił się na ochotnika. Po 40 godzinach sesji na plecach mężczyzny powstał atramentowy „obraz”.
- Na mojej skórze jest dzieło sztuki – mówi Tim. – Ja jestem tylko facetem, który je nosi.

I faktycznie, zupełnie jak obraz, praca zatytułowana „TIM” została wkrótce sprzedana za 150 tysięcy euro niemieckiemu kolekcjonerowi, Rikowi Reinkingowi. Steiner jako jej współwłaściciel otrzymał jedną trzecią tej kwoty.
- Moja skóra należy teraz do Rika – stwierdza. – Jestem tymczasową ramą dla tej kanwy.

Zgodnie z umową skóra Tima po jego śmierci zostanie zdarta, oprawiona i przekazana do prywatnej kolekcji Rika.
Choć wiele osób uważa, że cały ten pomysł jest makabryczny lub po prostu obrzydliwy, Steiner przekonuje, że to stara, japońska tradycja.
- Kiedy ludzie słyszą historię związaną z moim tatuażem, ich zdania faktycznie są podzielone - przyznaje Tim. - Są albo zachwyceni, albo oburzeni. Niektórzy porównują to nawet do niewolnictwa albo prostytucji, uważają, że to łamanie praw człowieka.

Częścią umowy, którą podpisał Tim, jest wystawianie swojego tatuażu w galeriach sztuki. Podróżuje w ten sposób po świecie od 2006 roku. Jego zadanie polega na siedzeniu bez koszulki nawet przez pięć godzin dziennie, przez sześć dni w tygodniu. Tak pracował przez cały rok w trakcie trwania wystawy w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Hobart w Tasmanii.
- Siedzieć nieruchomo w jednej pozycji, ze zwisającymi nogami i wyprostowanymi plecami, to naprawdę trudne zadanie – śmieje się Tim. – Przesiedziałem tak 1500 godzin. Jak dotąd było to najbardziej ekstremalne doświadczenie w moim życiu.

Od zwiedzających muzeum, jak przystało na dzieło sztuki, Tima odgradzała nakreślona na podłodze linia. Mimo to, niektórzy próbowali ją przekroczyć.
- Wiele osób myślało, że jestem bardzo realistyczną rzeźbą – wyjaśnia Steiner. – Byli zaskoczeni faktem, że żyję.
Niektórzy próbowali go zaczepiać i zagadywać. Zadawali mu pytania, dotykali, nawet krzyczeli na niego.

Jednym z największych atutów tej pracy, jest dla Tima możliwość zwiedzania muzeów i galerii poza godzinami otwarcia i obcowanie sam na sam ze sztuką.
- Być może któregoś dnia w takim muzeum zawiśnie na ścianie „TIM” – mówi. – To piękne.

oprac. Karolina Głogowska

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (107)
Zobacz także