Miasto nieidealne dla kobiet. Czyli co się dzieje, gdy o wszystkim decydują mężczyźni
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć wydawałoby się, że urbanistyka nie ma płci, badania nie zostawiają wątpliwości. Kobiety i mężczyźni korzystają z miasta na różne sposoby. Różnice te nie stanowiłyby większego problemu, gdyby nie fakt, że miasta zostały skrojone pod tych drugich. Irytujące? Z pewnością. Niesprawiedliwe? Oczywiście! Ale uwaga - pomału nadchodzi prawdziwa przestrzenna rewolucja.
Nie da się ukryć, że żyjemy w zdominowanej przez mężczyzn kulturze, w której męskie doświadczenia i perspektywa postrzegane są jako uniwersalne. Doświadczenia kobiet, czyli połowy ludności świata(!), traktowane są zaś jak coś niszowego. I rzadko kiedy brane pod uwagę. To rezultat myślenia istniejącego od tysięcy lat.
Ponieważ decyzje dotyczące nas wszystkich podejmowane są głównie przez białych, w pełni sprawnych mężczyzn, to ich negatywne konsekwencje odczuwamy każdego dnia. Wiele powszechnie stosowanych rozwiązań nie odpowiada bowiem w równym stopniu na potrzeby kobiet i mężczyzn. Dzieje się to również na poziomie urbanistyki.
Miasta skrojone pod mężczyzn
Caroline Criado Perez w książce "Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn" zwraca uwagę, że większość miast projektowana jest według schematu: centrum i rozchodzące się promieniście ulice, a komunikacja publiczna i oświetlenie ulic stanowią jeden z pierwszych obszarów cięć miejskich wydatków. Priorytetem jest zatem męska perspektywa.
Z dostępnych danych wynika bowiem, że to mężczyźni na całym świecie częściej siadają za kierownicą, a jeśli gospodarstwo domowe dysponuje jednym samochodem, to głównie oni z niego korzystają. Nawet w tak sfeminizowanym kraju, jakim jest Szwecja.
Kobiety zaś na ogół poruszają się pieszo lub komunikacją miejską. Częściej też czują się zagrożone i doświadczają molestowania w przestrzeni publicznej, dlatego wspomniane cięcia uderzają w nie najmocniej. Obie płcie różni coś jeszcze – schematy podróżowania.
- 75 proc. kobiet na świecie wykonuje nieodpłatną pracę opiekuńczą, co przekłada się na ich sposób funkcjonowania i poruszania się po mieście - tłumaczy architektka Joanna Aleksandrowicz. - Podczas gdy mężczyzna porusza się po prostej trasie praca-dom, dzieląc swój dzień na pracę i czas wolny, droga kobiety obciążonej dodatkową pracą opiekuńczą jest o wiele bardziej skomplikowana. Często zahacza ona o przychodnię, aptekę, sklep, przedszkole czy szkołę i dopiero po przejściu takiego labiryntu dociera do domu, w którym nadal pracuje, a nie odpoczywa.
Potwierdzają to również dane Departamentu Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych, według których kobieta czynna zawodowo z dzieckiem poniżej piątego roku życia wydłuża swoje łańcuchy podróży o 54 proc., podczas gdy mężczyzna w takiej samej sytuacji zaledwie o 19 proc.
Miasta nieidealne dla kobiet
Niefortunny podział miast na części, w których mieszkamy, i takie, w których pracujemy, zwiększył nierówności między płciami na całym świecie. Plany zagospodarowania przestrzennego odpowiadają przede wszystkim potrzebom heteroseksualnych, żonatych mężczyzn, którzy co rano wyjeżdżają do pracy, a wieczorem wracają do domu na przedmieściach. By odpocząć.
A jeśli o odpoczynku w domu mowa, to już wiemy, że plany te nie odzwierciedlają realiów życia większości kobiet. Na całym świecie wykonują one trzykrotnie więcej pracy związanej z opieką nad dziećmi, osobami starszymi i utrzymaniem domu.
- Pod koniec XIX w. urbaniści zaczęli strefować miasta, tworząc jednofunkcyjne dzielnice. Powstały osiedla-sypialnie, dzielnice przemysłowe i dzielnice biurowe. Zmienił się sposób przemieszczania i funkcjonowania - wyjaśnia Joanna Aleksandrowicz. - W takim systemie dobrze czują się mężczyźni, opuszczający rano dom i powracający do niego późnym popołudniem. A co z kobietami i dziećmi czy osobami osoby starszymi, które zostają w wyludnionych dzielnicach na cały dzień?
- Podział ten ma się dobrze do dziś, choć kompletnie się nie sprawdził. Wielkie kwartały mieszkaniowe i kolejne wielkie kwartały dzielnic biznesowych niszczą naturalną strukturę społeczną - dodaje architektka.
Oddalenie domów od oficjalnych miejsc pracy szalenie utrudnia życie kobiet i grozi im wykluczeniem społecznym. Coraz więcej osiedli powstaje w przypadkowych miejscach, gdzie zawczasu nie zadbano o dostęp do transportu zbiorowego i usług. Pojawia się również zagrożenie rozluźnienia więzi społecznych, bo jeśli matka zawozi dziecko do przedszkola w centrum, a w pobliżu nie ma żadnego parku, to gdzie ma poznać sąsiadów?
Seksistowskie odśnieżanie
Caroline Criado Perez w książce "Niewidzialne kobiety" opisuje historię ze szwedzkiego miasta Karlskog, która stała się jednym z najgłośniejszych przykładów nieuświadomionych nierówności urbanistycznych. W 2011 roku aktywiści uznali, że odśnieżanie w pierwszej kolejności ulic, a chodników i ścieżek dla rowerzystów na samym końcu, jest seksistowskie, ponieważ kobiety i mężczyźni podróżują inaczej.
Radni Karlskoga postanowili zmienić porządek odśnieżania, wychodząc z założenia, że przejechanie przez siedmiocentymetrową warstwę śniegu jest łatwiejsze niż przedarcie się przez nią z wózkiem dziecięcym lub inwalidzkim. Przy okazji zaoszczędzili, bo spadła liczba kosztownych w leczeniu urazów, którym ulegali piesi, głównie kobiety, w miesiącach zimowych.
O damskich toaletach słów kilka
Chyba nie ma kobiety, która nigdy nie utknęła w długiej kolejce do damskiej toalety. Z czego to wynika? Powodów jest kilka. Uwarunkowania biologiczne pań sprawiają, że potrzebują z toalet korzystać częściej i dłużej. Mają mniejsze pęcherze niż mężczyźni, a choroby układu moczowego dopadają je osiem razy częściej. Częściej opiekują się dziećmi i osobami starszymi, a więc wizyta z nimi w toalecie trwa dłużej. Rozebranie się zajmuje kolejne minuty, a zmiana podpaski czy tamponu dodatkowo wydłuża czas.
Co na to polskie przepisy? Mówią jasno, że na 20 kobiet powinna przypadać jedna miska ustępowa, a na 30 mężczyzn jedna miska ustępowa i jeden pisuar. Panowie mają zatem ułatwione zadanie. Dlatego dziś na celowniku powinno być nie tyle wyrównanie dostępności misek ustępowych, ale zwiększenie ich liczby dla kobiet. Bo w tym przypadku równo nie znaczy sprawiedliwie.
Nierówności w parkach
- Dobrym przykładem nierówności są parki. Problemem są otwarte przestrzenie "dla wszystkich", zmuszające podświadomie do rywalizacji pomiędzy płciami. W efekcie dziewczynki i kobiety oddają tę przestrzeń we "władanie" chłopcom, a później mężczyznom - tłumaczy Joanna Aleksandrowicz. Uważa ona, że alejki parkowe są pewnego rodzaju wybiegiem dla modelek, a ustawienie ławek jest formą widowni, na której zasiadają mężczyźni, by oceniać przechodzące kobiety.
Wszystko to powoduje, że dziewczynki w pewnym wieku coraz mniej chętnie korzystają z parków. Czują się tam zbyt niekomfortowo. A wystarczyłoby kilka drobnych zmian:
- Podział parku na mniejsze części, poszerzenie wejść do parków, aby nie skupiały się wokół nich grupki chłopców, wreszcie inna lokalizacja ławek sprawią, że z przestrzeni będzie korzystać również druga połowa populacji – dodaje ekspertka.
Miasta idealne dla kobiet (i nie tylko)
W równościowej rewolucji przestrzennej, która wydaje się być nieunikniona, nie chodzi o przełożenie wajchy i tworzenie miast uwzględniających wyłącznie potrzeby kobiet. Miasto powinno odpowiadać na potrzeby wszystkich ludzi.
- W tworzeniu przestrzeni równoprawnej zależy nam na uchwyceniu potrzeb wszystkich jej użytkowników. Nie tylko kobiet, ale i tych, o których też bardzo często się zapomina - dzieci, osób starszych i niepełnosprawnych - przekonuje architektka.
Kobiety-Praca-Miasto w Wiedniu
W równościowym planowaniu przestrzeni od lat przoduje Wiedeń. Gdy w 1993 roku wiedeńscy urzędnicy postanowili wybudować nowe osiedle, zaczęli od zbadania potrzeb jego przyszłych mieszkanek. Tak powstało osiedle Frauen-Werk-Stadt I (Kobiety-Praca-Miasto I), a potem II i III. Miały one zaspokoić m.in. potrzeby kobiet związane z opieką, na którą poświęcają kilka godzin dziennie.
Starannie wybrano lokalizację - tuż obok przystanku tramwajowego, dużego supermarketu i szkoły. Zapewniono przedszkole, gabinet lekarski, aptekę i punkty handlowe. Projekt na pierwszym planie stawia wspólnotę. Budynki są ze sobą połączone i rozmieszczone wokół wspólnych dziedzińców z placami zabaw i pasami zieleni, widocznych z każdego mieszkania na osiedlu. Dzięki temu matki mogą doglądać starszych pociech bez wychodzenia z domu.
Przeszklone klatki schodowe są widoczne z podwórza, a każda wspólna przestrzeń, w tym parking, jest dobrze oświetlona. Wszystko to wzmacnia poczucie bezpieczeństwa.
Superbloki w Barcelonie
Inny ciekawy projekt realizowany jest w Barcelonie pod nazwą "Superblok". Wszystko zaczęło się od spotkań z mieszkańcami miasta i ankiet. W efekcie powstała publikacja "Podręczniku urbanistyki życia codziennego", z której płynął jeden wniosek. Trzeba przywrócić miasto ludziom, ograniczyć ruch samochodowy i znieść podział na strefy funkcjonalne.
W ramach projektu zaczęto wydzielać superbloki (inaczej superkwadraty) - obszary złożone z kilku kamienic, które zamknięto dla ruchu samochodowego. Pojawiła się zieleń (docelowo żaden mieszkaniec nie będzie miał do niej dalej niż 200 m), place zabaw oraz miejsca i akcesoria do rekreacji. Pierwszy superblok władze miasta wydzieliły w 2016 roku, potem zaczęły pojawiać się kolejne.
Le Blanc Mesnil pod Paryżem
- Jednym z dobrych przykładów jest drewniane osiedle Le Blanc Mesnil pod Paryżem, zaprojektowane przez Iwonę Buczkowską, architektkę, która urodziła się w Gdańsku, ale realizuje się zawodowo we Francji – opowiada Joanna Aleksandrowicz.
- Buczkowska 20 lat temu odpowiedziała na problemy współczesnego człowieka. Stworzyła przestrzeń równoprawną pod każdym względem. Osiedle wpisuje się w nurt architektury społecznej - ułatwiającej nawiązywanie relacji między mieszkańcami bez względu na ich pochodzenie, rasę czy status społeczny. Osiedle doskonale funkcjonuje do dziś i ma prężnie działającą lokalną społeczność - nie ukrywa zachwytu architektka.
Czy to na pewno fair wobec kobiet?
Niektórzy mogą zadać sobie pytanie: czy postrzegając kobiety jako osoby, które spędzają wiele czasu na opiekowaniu się dziećmi i starszymi, robieniu zakupów i zajmowaniu się domem, nie wpychamy ich ponownie w tradycyjną rolę?
Trafnie odpowiedziała na nie Eva Kail, specjalistka ds. równości w wiedeńskim zespole planowania przestrzennego: - Za pomocą architektury nie jesteśmy w stanie walczyć z nieodpłatną pracą opiekuńczą kobiet, ale możemy sprawić, że jej wykonywanie będzie choć odrobinę łatwiejsze.
***
Joanna Aleksandrowicz - architektka, ukończyła studia z wyróżnieniem na Politechnice Gdańskiej, następnie pracowała w polskich i międzynarodowych biurach projektowych w Warszawie. Od roku 2019 razem z Eweliną Jaskulską współtworzą grupę badawczo-projektową pod nazwą MOLEKUŁY. Celem grupy jest tworzenie architektury społecznej. Równolegle, we współpracy z Fundacją Katarzyny Kozyry, architektka uczestniczy w tworzeniu projektu humanistyczno-architektonicznego pod nazwą ARCHITEKTONICZKI, mającego na celu pracę na rzecz równości w przestrzeni.