Miasto nieidealne dla kobiet. Czyli co się dzieje, gdy o wszystkim decydują mężczyźni
Choć wydawałoby się, że urbanistyka nie ma płci, badania nie zostawiają wątpliwości. Kobiety i mężczyźni korzystają z miasta na różne sposoby. Różnice te nie stanowiłyby większego problemu, gdyby nie fakt, że miasta zostały skrojone pod tych drugich. Irytujące? Z pewnością. Niesprawiedliwe? Oczywiście! Ale uwaga - pomału nadchodzi prawdziwa przestrzenna rewolucja.
02.01.2022 17:02
Nie da się ukryć, że żyjemy w zdominowanej przez mężczyzn kulturze, w której męskie doświadczenia i perspektywa postrzegane są jako uniwersalne. Doświadczenia kobiet, czyli połowy ludności świata(!), traktowane są zaś jak coś niszowego. I rzadko kiedy brane pod uwagę. To rezultat myślenia istniejącego od tysięcy lat.
Ponieważ decyzje dotyczące nas wszystkich podejmowane są głównie przez białych, w pełni sprawnych mężczyzn, to ich negatywne konsekwencje odczuwamy każdego dnia. Wiele powszechnie stosowanych rozwiązań nie odpowiada bowiem w równym stopniu na potrzeby kobiet i mężczyzn. Dzieje się to również na poziomie urbanistyki.
Miasta skrojone pod mężczyzn
Caroline Criado Perez w książce "Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn" zwraca uwagę, że większość miast projektowana jest według schematu: centrum i rozchodzące się promieniście ulice, a komunikacja publiczna i oświetlenie ulic stanowią jeden z pierwszych obszarów cięć miejskich wydatków. Priorytetem jest zatem męska perspektywa.
Z dostępnych danych wynika bowiem, że to mężczyźni na całym świecie częściej siadają za kierownicą, a jeśli gospodarstwo domowe dysponuje jednym samochodem, to głównie oni z niego korzystają. Nawet w tak sfeminizowanym kraju, jakim jest Szwecja.
Kobiety zaś na ogół poruszają się pieszo lub komunikacją miejską. Częściej też czują się zagrożone i doświadczają molestowania w przestrzeni publicznej, dlatego wspomniane cięcia uderzają w nie najmocniej. Obie płcie różni coś jeszcze – schematy podróżowania.
- 75 proc. kobiet na świecie wykonuje nieodpłatną pracę opiekuńczą, co przekłada się na ich sposób funkcjonowania i poruszania się po mieście - tłumaczy architektka Joanna Aleksandrowicz. - Podczas gdy mężczyzna porusza się po prostej trasie praca-dom, dzieląc swój dzień na pracę i czas wolny, droga kobiety obciążonej dodatkową pracą opiekuńczą jest o wiele bardziej skomplikowana. Często zahacza ona o przychodnię, aptekę, sklep, przedszkole czy szkołę i dopiero po przejściu takiego labiryntu dociera do domu, w którym nadal pracuje, a nie odpoczywa.
Potwierdzają to również dane Departamentu Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych, według których kobieta czynna zawodowo z dzieckiem poniżej piątego roku życia wydłuża swoje łańcuchy podróży o 54 proc., podczas gdy mężczyzna w takiej samej sytuacji zaledwie o 19 proc.
Miasta nieidealne dla kobiet
Niefortunny podział miast na części, w których mieszkamy, i takie, w których pracujemy, zwiększył nierówności między płciami na całym świecie. Plany zagospodarowania przestrzennego odpowiadają przede wszystkim potrzebom heteroseksualnych, żonatych mężczyzn, którzy co rano wyjeżdżają do pracy, a wieczorem wracają do domu na przedmieściach. By odpocząć.
A jeśli o odpoczynku w domu mowa, to już wiemy, że plany te nie odzwierciedlają realiów życia większości kobiet. Na całym świecie wykonują one trzykrotnie więcej pracy związanej z opieką nad dziećmi, osobami starszymi i utrzymaniem domu.
- Pod koniec XIX w. urbaniści zaczęli strefować miasta, tworząc jednofunkcyjne dzielnice. Powstały osiedla-sypialnie, dzielnice przemysłowe i dzielnice biurowe. Zmienił się sposób przemieszczania i funkcjonowania - wyjaśnia Joanna Aleksandrowicz. - W takim systemie dobrze czują się mężczyźni, opuszczający rano dom i powracający do niego późnym popołudniem. A co z kobietami i dziećmi czy osobami osoby starszymi, które zostają w wyludnionych dzielnicach na cały dzień?
- Podział ten ma się dobrze do dziś, choć kompletnie się nie sprawdził. Wielkie kwartały mieszkaniowe i kolejne wielkie kwartały dzielnic biznesowych niszczą naturalną strukturę społeczną - dodaje architektka.
Oddalenie domów od oficjalnych miejsc pracy szalenie utrudnia życie kobiet i grozi im wykluczeniem społecznym. Coraz więcej osiedli powstaje w przypadkowych miejscach, gdzie zawczasu nie zadbano o dostęp do transportu zbiorowego i usług. Pojawia się również zagrożenie rozluźnienia więzi społecznych, bo jeśli matka zawozi dziecko do przedszkola w centrum, a w pobliżu nie ma żadnego parku, to gdzie ma poznać sąsiadów?
Seksistowskie odśnieżanie
Caroline Criado Perez w książce "Niewidzialne kobiety" opisuje historię ze szwedzkiego miasta Karlskog, która stała się jednym z najgłośniejszych przykładów nieuświadomionych nierówności urbanistycznych. W 2011 roku aktywiści uznali, że odśnieżanie w pierwszej kolejności ulic, a chodników i ścieżek dla rowerzystów na samym końcu, jest seksistowskie, ponieważ kobiety i mężczyźni podróżują inaczej.
Radni Karlskoga postanowili zmienić porządek odśnieżania, wychodząc z założenia, że przejechanie przez siedmiocentymetrową warstwę śniegu jest łatwiejsze niż przedarcie się przez nią z wózkiem dziecięcym lub inwalidzkim. Przy okazji zaoszczędzili, bo spadła liczba kosztownych w leczeniu urazów, którym ulegali piesi, głównie kobiety, w miesiącach zimowych.
O damskich toaletach słów kilka
Chyba nie ma kobiety, która nigdy nie utknęła w długiej kolejce do damskiej toalety. Z czego to wynika? Powodów jest kilka. Uwarunkowania biologiczne pań sprawiają, że potrzebują z toalet korzystać częściej i dłużej. Mają mniejsze pęcherze niż mężczyźni, a choroby układu moczowego dopadają je osiem razy częściej. Częściej opiekują się dziećmi i osobami starszymi, a więc wizyta z nimi w toalecie trwa dłużej. Rozebranie się zajmuje kolejne minuty, a zmiana podpaski czy tamponu dodatkowo wydłuża czas.
Co na to polskie przepisy? Mówią jasno, że na 20 kobiet powinna przypadać jedna miska ustępowa, a na 30 mężczyzn jedna miska ustępowa i jeden pisuar. Panowie mają zatem ułatwione zadanie. Dlatego dziś na celowniku powinno być nie tyle wyrównanie dostępności misek ustępowych, ale zwiększenie ich liczby dla kobiet. Bo w tym przypadku równo nie znaczy sprawiedliwie.
Nierówności w parkach
- Dobrym przykładem nierówności są parki. Problemem są otwarte przestrzenie "dla wszystkich", zmuszające podświadomie do rywalizacji pomiędzy płciami. W efekcie dziewczynki i kobiety oddają tę przestrzeń we "władanie" chłopcom, a później mężczyznom - tłumaczy Joanna Aleksandrowicz. Uważa ona, że alejki parkowe są pewnego rodzaju wybiegiem dla modelek, a ustawienie ławek jest formą widowni, na której zasiadają mężczyźni, by oceniać przechodzące kobiety.
Wszystko to powoduje, że dziewczynki w pewnym wieku coraz mniej chętnie korzystają z parków. Czują się tam zbyt niekomfortowo. A wystarczyłoby kilka drobnych zmian:
- Podział parku na mniejsze części, poszerzenie wejść do parków, aby nie skupiały się wokół nich grupki chłopców, wreszcie inna lokalizacja ławek sprawią, że z przestrzeni będzie korzystać również druga połowa populacji – dodaje ekspertka.
Miasta idealne dla kobiet (i nie tylko)
W równościowej rewolucji przestrzennej, która wydaje się być nieunikniona, nie chodzi o przełożenie wajchy i tworzenie miast uwzględniających wyłącznie potrzeby kobiet. Miasto powinno odpowiadać na potrzeby wszystkich ludzi.
- W tworzeniu przestrzeni równoprawnej zależy nam na uchwyceniu potrzeb wszystkich jej użytkowników. Nie tylko kobiet, ale i tych, o których też bardzo często się zapomina - dzieci, osób starszych i niepełnosprawnych - przekonuje architektka.
Kobiety-Praca-Miasto w Wiedniu
W równościowym planowaniu przestrzeni od lat przoduje Wiedeń. Gdy w 1993 roku wiedeńscy urzędnicy postanowili wybudować nowe osiedle, zaczęli od zbadania potrzeb jego przyszłych mieszkanek. Tak powstało osiedle Frauen-Werk-Stadt I (Kobiety-Praca-Miasto I), a potem II i III. Miały one zaspokoić m.in. potrzeby kobiet związane z opieką, na którą poświęcają kilka godzin dziennie.
Starannie wybrano lokalizację - tuż obok przystanku tramwajowego, dużego supermarketu i szkoły. Zapewniono przedszkole, gabinet lekarski, aptekę i punkty handlowe. Projekt na pierwszym planie stawia wspólnotę. Budynki są ze sobą połączone i rozmieszczone wokół wspólnych dziedzińców z placami zabaw i pasami zieleni, widocznych z każdego mieszkania na osiedlu. Dzięki temu matki mogą doglądać starszych pociech bez wychodzenia z domu.
Przeszklone klatki schodowe są widoczne z podwórza, a każda wspólna przestrzeń, w tym parking, jest dobrze oświetlona. Wszystko to wzmacnia poczucie bezpieczeństwa.
Superbloki w Barcelonie
Inny ciekawy projekt realizowany jest w Barcelonie pod nazwą "Superblok". Wszystko zaczęło się od spotkań z mieszkańcami miasta i ankiet. W efekcie powstała publikacja "Podręczniku urbanistyki życia codziennego", z której płynął jeden wniosek. Trzeba przywrócić miasto ludziom, ograniczyć ruch samochodowy i znieść podział na strefy funkcjonalne.
W ramach projektu zaczęto wydzielać superbloki (inaczej superkwadraty) - obszary złożone z kilku kamienic, które zamknięto dla ruchu samochodowego. Pojawiła się zieleń (docelowo żaden mieszkaniec nie będzie miał do niej dalej niż 200 m), place zabaw oraz miejsca i akcesoria do rekreacji. Pierwszy superblok władze miasta wydzieliły w 2016 roku, potem zaczęły pojawiać się kolejne.
Le Blanc Mesnil pod Paryżem
- Jednym z dobrych przykładów jest drewniane osiedle Le Blanc Mesnil pod Paryżem, zaprojektowane przez Iwonę Buczkowską, architektkę, która urodziła się w Gdańsku, ale realizuje się zawodowo we Francji – opowiada Joanna Aleksandrowicz.
- Buczkowska 20 lat temu odpowiedziała na problemy współczesnego człowieka. Stworzyła przestrzeń równoprawną pod każdym względem. Osiedle wpisuje się w nurt architektury społecznej - ułatwiającej nawiązywanie relacji między mieszkańcami bez względu na ich pochodzenie, rasę czy status społeczny. Osiedle doskonale funkcjonuje do dziś i ma prężnie działającą lokalną społeczność - nie ukrywa zachwytu architektka.
Czy to na pewno fair wobec kobiet?
Niektórzy mogą zadać sobie pytanie: czy postrzegając kobiety jako osoby, które spędzają wiele czasu na opiekowaniu się dziećmi i starszymi, robieniu zakupów i zajmowaniu się domem, nie wpychamy ich ponownie w tradycyjną rolę?
Trafnie odpowiedziała na nie Eva Kail, specjalistka ds. równości w wiedeńskim zespole planowania przestrzennego: - Za pomocą architektury nie jesteśmy w stanie walczyć z nieodpłatną pracą opiekuńczą kobiet, ale możemy sprawić, że jej wykonywanie będzie choć odrobinę łatwiejsze.
***
Joanna Aleksandrowicz - architektka, ukończyła studia z wyróżnieniem na Politechnice Gdańskiej, następnie pracowała w polskich i międzynarodowych biurach projektowych w Warszawie. Od roku 2019 razem z Eweliną Jaskulską współtworzą grupę badawczo-projektową pod nazwą MOLEKUŁY. Celem grupy jest tworzenie architektury społecznej. Równolegle, we współpracy z Fundacją Katarzyny Kozyry, architektka uczestniczy w tworzeniu projektu humanistyczno-architektonicznego pod nazwą ARCHITEKTONICZKI, mającego na celu pracę na rzecz równości w przestrzeni.