Mija 21 lat od tragicznej śmierci "Magika". Syn rapera również zajmuje się muzyką
Piotr "Magik" Łuszcz dokładnie 21 lat temu, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia rzucił się z okna swojego mieszkania i niedługo potem zmarł w szpitalu. Choć był bardzo młody, zostawił po sobie znaczny dorobek artystyczny oraz rodzinę – żonę Justynę oraz syna Filipa, który również oddał się muzyce.
26.12.2021 14:10
Piotr Łuszcz urodził się w 1978 roku w Jeleniej Górze. Gdy miał trzy latka, wraz z rodzicami przeprowadził się na Górny Śląsk, gdzie mieszkał już całe swoje życie. Muzyką hip-hopową zaczął się interesować w podstawówce. Jego rodzice w wywiadzie dla magazynu "Hip-Hop" wspominali, że mały Piotrek lubił oglądać w MTV czarnoskórych wykonawców, a za odłożone pieniądze kupował ich płyty.
Zainteresowanie to stało się tak silne, że w pewnym momencie postanowił założyć własną grupę, którą nazwał Young Rappers. W 1994 roku dołączył do grupy Kaliber 44. Jej debiutancka płyta pt. "Tajemnica księga. Prolog" sprzedała się w nakładzie 100 tys. egzemplarzy. Z kolei w 1998 roku dołączył do Paktofoniki. Jej pierwszy album ukazał się dwa lata później. To na nim znalazł się kultowy utwór "Jestem Bogiem".
Łączyło ich wielkie uczucie
Ukochaną Piotra Łuszcza była Justyna, która w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" opowiedziała o początkach ich relacji.
"To była miłość od pierwszego wejrzenia. Poznaliśmy się (...) w katowickim Mega Clubie na imprezie rockowej. Wtedy miał długie włosy i kolczyki, wyglądał ekstrawagancko. Później tygodniami kręciłam mu dredy. Nocami wskakiwał do mnie przez okno. Żyliśmy jak w bajce. Nigdy się z nim nie nudziłam" – stwierdziła.
Jednak potem urodził się ich syn Filip i pojawiły się problemy finansowe. Piotr Łuszcz podejmował się różnych prac dorywczych, jednak tak naprawdę chciał tylko tworzyć muzykę.
W pewnym momencie "Magik" został powołany przez Wojskową Komisję Uzupełnień. Wtedy zaczął symulować niepoczytalność, co odbiło się na jego zdrowiu psychicznym. 26 grudnia 2000 roku wyskoczył z okna swojego mieszkania w Katowicach. Pół godziny później zmarł w szpitalu.
Justyna Łuszcz w wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej" opowiedziała, jak radziła sobie z tragiczną śmiercią ukochanego.
"Z początku wpadałam w doły, był gniew. Chodziłam do psychiatry i do psychologa. Brałam pigułki. Fajnie się czułam, nic nie czułam. Lekarze mi ściemniali. Mówili: było, minęło, nie oglądaj się za siebie. (…) Niech mi nie chrzanią, bo wiem, co się stało. Odrzuciłam lekarstwa, wtedy wrócił. Dzieli nas coś, ale nie ma bariery nie do ominięcia. Noce spędzamy razem. Spotykam go w snach. Wolę to, niż o nim zapomnieć" – wyznała.
Syn "Magika" poszedł w ślady ojca
Syn rapera Filip jest już dorosły i po ojcu odziedziczył talent oraz pasję do muzyki. W świecie hip-hopu przybrał pseudonim "Fejz", a następnie "Jestm". W 2021 roku nagrał kawałek z "Fokusem" – członkiem grupy Paktofonika. Syn słynnego rapera nie lubi rozdrapywać starych ran i nie ogląda się za siebie. Do śmierci ojca odniósł się w krótkim materiale dokumentalnym opublikowanym przez Ajgora Ignacego.
– Był artystą, ludzie rozkminiają, dlaczego się zabił i jak. Ale czy to jest ważne? Ważne, że był kimś, robił coś, a teraz go nie ma. Temat zamknięty, po co o tym gadać. Ludzie szukają sensacji – powiedział w krótkometrażowym filmie pt. "Cała prawda o Magiku".
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl