Blisko ludziMłody szef może zaleźć podwładnym za skórę. "Zaczął się koszmar"

Młody szef może zaleźć podwładnym za skórę. "Zaczął się koszmar"

Młody szef może zaleźć podwładnym za skórę. "Zaczął się koszmar"
Źródło zdjęć: © 123RF
12.01.2020 11:08, aktualizacja: 12.01.2020 11:33

Wiek i doświadczenie przestały być dzisiaj głównymi kryteriami awansu zawodowego. Nic dziwnego, że coraz częściej kierownicze stanowiska zajmują osoby dużo młodsze od swoich podwładnych. Efekty bywają różne, o czym przekonują historie naszych bohaterek.

Ewa jest nauczycielką z blisko 20-letnim stażem pracy. – Niemal od początku kariery uczę w tej samej prywatnej i dość prestiżowej szkole. Przez długi czas dyrektorem był doświadczony pedagog, z którym wszyscy świetnie się dogadywali. Jednak w końcu przeszedł na emeryturę, a w jego gabinecie zasiadł menadżer wybrany w konkursie, dużo młodszy niemal od wszystkich pracowników naszej placówki – opowiada Ewa. – I zaczął się koszmar – dodaje.

Pierwsze spotkanie z podwładnymi nowy szef rozpoczął od ich… skrytykowania. – Usłyszeliśmy, że tak naprawdę do niczego się nie nadajemy, gdyż przychodzi do nas zbyt mało uczniów, z których przecież utrzymujemy się jako prywatna szkoła. I to wszystko jest naszą winą, bo nie potrafimy zapewnić odpowiednio wysokiego poziomu nauczania. I tak dalej. Nie muszę mówić, jak się czuliśmy, gdy młokos tłumaczył nam, w większości doświadczonym nauczycielom, jak powinniśmy zachowywać się na lekcjach. Najgorsze, że mówił jakieś głupoty, ale cały czas usiłował sprawiać wrażenie, że jest świetnym specjalistą – wspomina Ewa.

W kolejnych miesiącach atmosfera w szkole gęstniała. Młody menadżer miał zwyczaj organizowania regularnych zebrań, podczas których bezceremonialnie beształ pracowników. – Brak doświadczenia chciał nadrabiać chamstwem i arogancją. W końcu powiedzieliśmy "dość" i doprowadziliśmy do spotkania z właścicielami szkoły. Duża grupa nauczycieli, w tym ja, oznajmiliśmy, że nie widzimy możliwości współpracy z dyrektorem i jeśli pozostanie na stanowisku, złożymy wypowiedzenia. Nasze groźby poskutkowały i został zwolniony – mówi Ewa.

Kobieta podkreśla jednak, że nie ma nic przeciwko młodym przełożonym. – Świetnym szefem może być nawet dwudziestoparolatek. Ważne są kompetencje, a zwłaszcza umiejętność współpracy z ludźmi. Obecny dyrektor naszej szkoły nie ma jeszcze czterdziestki, a radzi sobie naprawdę świetnie. Potrafi być stanowczy, ale równocześnie chętnie słucha argumentów osób bardziej doświadczonych. I to jest klucz do sukcesu – przekonuje Ewa.

Nie chcemy młodszego szefa?

Przed laty o awansie zawodowym decydowały przede wszystkim doświadczenie i staż pracy. Dziś coraz częściej brane są pod uwagę także inne kompetencje, w efekcie czego kierownikami, dyrektorami i menadżerami zostają osoby dużo młodsze od swoich podwładnych.

Jak wynika z analizy przeprowadzonej w ramach realizowanego przez Randstad badania Monitor Rynku Pracy, ponad 80 proc. Polaków jest zdania, że wiek szefa nie ma znaczenia, bardziej liczą się bowiem np. jego umiejętności motywowania zespołu. Jednocześnie co drugi ankietowany woli mieć starszego przełożonego. Młodszego preferuje zaledwie 30 proc., a wśród respondentów między 25. a 34. rokiem życia – 25 proc.

Sceptycyzm wobec młodych szefów nie jest jednak tylko polską specyfiką. W "Journal of Organizational Psychology" opublikowano wyniki badania przeprowadzonego w kilkudziesięciu niemieckich firmach. Co się okazało? Pracownicy firm zatrudniających najwięcej młodych menedżerów zarządzających starszymi zespołami zgłaszają więcej negatywnych emocji, a same firmy też radzą sobie gorzej.

Jak zbudować autorytet

Młodszy szef staje przed trudnym zadaniem zbudowania autorytetu wśród bardziej doświadczonych podwładnych. Bywa to trudne, zwłaszcza wtedy, gdy wywodzi się z zespołu, którym ma zarządzać.

– Kierownikiem mojego działu został kolega, który wcześniej pracował na tym samym stanowisku co ja. Był dużo młodszy od nas, ale nie brakowało mu ambicji, umiał się też dobrze sprzedawać przed prezesem, czego efektem stał się jego szybki awans – opowiada Martyna pracująca w dużej krakowskiej firmie.

Początkowo nowy kierownik nie radził sobie zbyt dobrze. Bardziej doświadczeni współpracownicy ignorowali jego polecenia. Niektórzy oczekiwali też, że ze względu na długą znajomość szef będzie dla nich bardziej pobłażliwy. – Szczerze mówiąc, trochę go żałowałam. Starał się, ale niewiele z tego wynikało. Ze względu na młody wiek i zbyt miękki charakter nie potrafił podejmować stanowczych decyzji, przez co starsi pracownicy wchodzili mu na głowę – wspomina Martyna.

Jednak jakiś czas później kierownik stał się bardziej asertywny. Ponoć pomogły mu w tym spotkania z coachem. – Muszę przyznać, że mi zaimponował. Nasze rozmowy służbowe, wcześniej przypominające pogawędki znajomych, wreszcie stały się konkretne. Paweł zrobił się stanowczy i zaczął egzekwować polecenia służbowe. Oczywiście wielu starszym koleżankom i kolegom wcale się to nie spodobało. Narzekali, że małolatowi sodówka uderzyła do głowy, ale efektywność naszej pracy znacząco wzrosła, co później przełożyło się na premie i podwyżki. Wtedy wszyscy już byli zadowoleni – śmieje się Martyna.

Naturalność to podstawa

– Bycie młodym szefem nie jest łatwe – przyznaje Ewa, która zajmuje kierownicze stanowisko w dużej firmie. Jest nie tylko najmłodsza w gronie kadry zarządzającej, ale również wśród większości pracowników niższych szczebli. Do tego wszystkiego ma niemal dziecięcą urodę. – Próbuję ubierać się poważnie i elegancko, ale to czasem przynosi odwrotny efekt i wyglądam jak dziewczynka udająca dorosłą – żartuje.

Jej receptą na sukces w kierowaniu zespołem jest naturalność. – Staram się traktować moich starszych pracowników jak fajnych, mądrych ludzi, z których doświadczenia mogę skorzystać zarówno ja, jak i nasza firma. Myślę, że się dobrze uzupełniamy. Szanuję innych, ale też oczekuję szacunku. Dlatego, gdy pojawia się taka potrzeba, potrafię być bardzo stanowcza, choć trochę głupio mi wręczać naganę mężczyźnie, który mógłby być moim ojcem – opowiada.

Według niej bardzo dużo zależy od charakterów szefa i jego pracowników. – Najgorzej, jeśli po obu stronach są zakompleksieni i niedowartościowani ludzie. Trudno wtedy osiągnąć sukces – twierdzi Ewa.

Niekiedy młody przełożony zbyt mocno stara się udowodnić podwładnym, że mimo niedługiego stażu ma wszelkie predyspozycje do zarządzania. W odpowiedzi pracownicy zaczynają z nim konkurować, próbując wykazać brak kompetencji szefa. – Spędziłam kilka miesięcy w firmie, w której toczyła się taka właśnie rywalizacja młodego menadżera z doświadczonymi pracownikami. Nie dało się tego wytrzymać. Z tego, co wiem, facet został w końcu zwolniony, choć teoretycznie był świetnie przygotowany do pełnienia swojej funkcji, zaliczył mnóstwo szkoleń i kursów. Praktyka go jednak przerosła – przekonuje Ewa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (164)
Zobacz także