Modna Barcelona
Barcelońska moda? Shopping w Barcelonie? Gorąco polecam, rzadko można znaleźć miejsce z takim wyczuciem mody!
29.05.2009 | aktual.: 29.05.2009 13:28
Barcelońska moda? Shopping w Barcelonie? Gorąco polecam, rzadko można znaleźć miejsce z takim wyczuciem mody!
Barcelońska ulica nosi się różnie. Ci, którzy zdążają do pracy będą mieli na sobie dobrze skrojone garnitury i świetne jakościowo buty – czasem jednak w fasonie, którego nie założylibyście nigdy w życiu…. W pozornie męskim stylu mieszkanki hiszpańskiego miasta znajdują się świetnie: klasyczny krój i zachowawczy kolor biznesowego ubranka przełamuje choćby kolorowa chusta, torebka lub po prostu – zabójczo czerwona szminka…
Zupełnie inaczej ubrana będzie większość młodych, trendy people. Najłatwiej podejrzeć ich codzienny styl w drodze na Barcelonetę - ukochaną, miejską plażę - jeszcze zanim zrzucą ubrania w poszukiwaniu słońca. Świetnie wyglądają nawet ci, którzy nie dbają o swój wygląd. Barceloński sposób na bycie trochę surferem, wiecznym studentem, a trochę współczesnym hippisem – rozkłada na łopatki niewymuszonością. Zawoje z trzech chustek, wojskowe kurtki, tiszerty, tenisówki. Często cześć sportowego stroju z hipisowskim dodatkiem, rzeczy niedowymieszania wyglądające razem powalająco… I jeszcze im w tym wszystkim wygodnie i jeszcze są do tego sexy i wyglądają na szczęśliwych. Pewnie kojarzycie ten styl – Hiszpanie wysiadający z Wizzairów w Polsce często tak wyglądają: niby w podróży, a jednak supertrendy… Jeszcze inaczej noszą się w Barcelonie Ci, którzy chcą wyglądać modnie, którzy chcą się wyróżnić. Obłędne połączenie stylu vintage z Bohemian Chic, z rockowym glamourem i stylem hippie plus Emo… Wariactwo barcelońskiej
mody łączą dwie – pozornie przeciwstawne cechy główne: albo szaleństwo koloru, albo idealne wyczucie czerni… Nie dziwi to nikogo, prawda? Albo architektoniczne cięcia w czerni i czarny total look, albo kiczowate legginsy w cętki, tęczowe wielkie reeboki, czerwone podróbki klasycznych raybanów, kurtka disco, namotane arafatki…. Faceci z torebkami i na szpilkach, dziewczyny jak laleczki. Liczy się pomysł, harmonia elementów, barcelońskie oko. No i nasycenie – nie zgaszone pastele, lecz soczyste kolory, duże wzory i różnorodność. Jeśli chcecie wyjechać z tego miasta z prawdziwie barcelońska pamiątką odwiedźcie przynajmniej jeden z tych sklepów:
Custo Barcelona - jak już sama nazwa wskazuje, ciuchy bardzo zatopione w miejskim stylu Barcy. Jak zauważyła korespondentka NY Post – dla Custo nie ma czegoś takiego jak OTT (over the top, czyli prześladowania, przesady). Czasem wydaje się, że nie można wymyślić takiego koloru, jaki pojawił się na ich ciuchach. Zawsze ci się wydawało, że różowy i czerwony do siebie nie pasują, a nie miesza się kratki i pasków? Tu wszystko jest dozwolone!!! Custo to niezwykła szkoła czegoś , co ja bym nazwala perfect overbalance, a w czym Hiszpanie są niezrównani. W feeri – dość drogich – kolorów i wzorów jak z pawich piór - brakuje tylko perełek z kawioru i fali z różowego szampana…
Desigual – o ile Custo to marka gwiazd, Seksu w Wielkim Mieście i większego portfela ( po sukcesie w Nowym Jorku zamiast tiszertów zaczęli produkować jedwabne sukienki…) to Desigual to marka uliczna. Obłędne kolory, niezwykłe faktury, ciecia, skosy, rzeczy oversized, lub wyciągające wzory z kimonowych rzeczy z lat ’70 – wszystko to bawełniane, porysowane, w japońskie twarze czy slowackie koguciki. Czasem szyte jak spadochrony, czasem z niezwykłych przezroczystości. Już do dostania w Polsce, w Fumo, jednak prawdziwy wybor intensywności Desigual – tylko po podróży do Barcy…
Obydwie propozycje - jak Barcelona szalone: taka idealna odtrutka na polską szarzyznę.