Możemy rozmawiać z dziećmi o katastrofie
Rozmawiajmy z dziećmi o katastrofie, gdy same o to pytają. Nawet, jeśli my uznajemy to, co się stało, za ważne, dzieci nie muszą tego tak odbierać - zaznacza dr Barbara Arska-Karyłowska ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Rodzice mają wątpliwości co do tego, jak postępować z małymi dziećmi w trakcie żałoby narodowej i czy pokazywać dzieciom telewizyjne obrazy z miejsca katastrofy, z pogrzebów, konduktów.
20.04.2010 | aktual.: 28.04.2010 13:24
Rozmawiajmy z dziećmi o katastrofie, gdy same o to pytają. Nawet, jeśli my uznajemy to, co się stało, za ważne, dzieci nie muszą tego tak odbierać - zaznacza dr Barbara Arska-Karyłowska ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Rodzice mają wątpliwości co do tego, jak postępować z małymi dziećmi w trakcie żałoby narodowej i czy pokazywać dzieciom telewizyjne obrazy z miejsca katastrofy, z pogrzebów, konduktów.
Niektórzy rodzice w prosty sposób tłumaczą dzieciom to, co się stało, inni zabrali swoje pociechy przed trumny pary prezydenckiej, co z kolei jeszcze innym wydało się nieodpowiednie.
- W sytuacji takiej, jak w ciągu ostatnich dni - żałoby narodowej - rozmawiajmy z dzieckiem, jeśli samo o to pyta, bo widzi np. pogrzeby w telewizji. Dziecku trzeba odpowiadać na pytania, ale nie warto samemu, na siłę, inicjować tego tematu. Nie warto mu wciskać tego, co my mamy w głowie - powiedziała Arska-Karyłowska.
Jej zdaniem, jeśli dziecko samo nie wyraziło chęci, by pójść złożyć hołd osobie zmarłej, przed trumną, a my je zabieramy, to robimy to dla siebie. Podobnie jest, gdy sadzamy dziecko przed telewizorem i polecamy oglądanie transmisji z pogrzebów.
Również zdaniem psycholog Iwony Chądrzyńskiej z Warszawskiej Grupy Psychologicznej, małe dziecko, np. trzyletnie, nie jest partnerem do rozmowy w obecnej sytuacji. - Jeśli o nic nie pyta, nie ma potrzeby w tym wieku roztrząsać śmierci prezydenta. Jeśli widzi nasz smutek - i pyta co się stało - trzeba powiedzieć: "jestem smutny, płaczę, bo zdarzył się wypadek" - tłumaczyła Chądrzyńska.
Jak podkreśla, trzyletnie dziecko to "rozwojowo etap psychologiczny, w którym nie jest ono w żaden sposób przygotowane - ani poznawczo, ani emocjonalnie - do rozmowy na temat śmierci prezydenta".
Znów Arska-Karyłowska: - Na ogół dzieci rzadko pytają o to, co mamy teraz w telewizji: o pogrzeby, trumny, obrzędy i pieśni żałobne, itp. Można w takiej sytuacji spytać dziecko i zobaczyć, czy coś je w tej sprawie interesuje, ale jeśli unika rozmowy, nie chce rozmawiać, to nie róbmy tego.
Z drugiej strony - ponieważ wiele zależy od etapu rozwoju dziecka - jeśli jednak zadaje ono pytania, to znak dla nas, że należy taką rozmowę przeprowadzić.
Inaczej jest, gdy dziecko widziało np. katastrofę lotniczą, było świadkiem wypadku lub innego zdarzenia.
- Jeśli dziecko widziało wypadek, jakieś dramatyczne zdarzenie, jak np. uderzenie samolotów w World Trade Center, to wtedy najczęściej samo przychodzi, pyta, bo się boi. Wtedy trzeba rozmawiać, bo na dziecku taki widok robi ogromne wrażenie" - wyjaśniła Arska-Karyłowska.
Według Chądrzyńskiej, wiele zależy od wieku dziecka i jego indywidualnych cech, a także jego osobistej historii - czy kiedyś przeżyło śmierć w rodzinie, wypadek, czy to pierwsza rozmowa na takie tematy.
- Nie wolno nigdy zostawiać dziecka z takimi obrazami samemu sobie albo liczyć, że ktoś inny zrobi to w przedszkolu, szkole. To rodzice modelują większość zachowań dziecka. Smutek, wieszanie flag, bycie razem, zapalanie zniczy, opowiadanie w prostych słowach, dostosowanych do pojęciowego słownika dziecka tego, co się stało - jak najbardziej. Ale obrazy trzeba dawkować, to silne emocje nawet dla dorosłych - powiedziała Chądrzyńska.
Specjaliści podkreślają jednocześnie, że zupełnie inną sytuacją jest śmierć w rodzinie dziecka. Wtedy trzeba o tym rozmawiać z dzieckiem jak najczęściej. - To bardzo trudne, bo to, co dziecku jest w takiej chwili najbardziej potrzebne - to by te osoby, z którymi ono zostało, były zrównoważone, dawały mu poczucie bezpieczeństwa. Często te właśnie osoby nie są w stanie takiej postawy zachować, bo zmarły był im również bardzo bliski. Wtedy trzeba znaleźć kogoś innego, kto z dzieckiem będzie o tym rozmawiał - zauważyła Arska-Karyłowska.
Arska-Karyłowska zwróciła jednocześnie uwagę, że mimo wszystko warto oswajać dziecko z tematem śmierci, choć dzieci w wieku przedszkolnym nie rozumieją jeszcze, że śmierć to coś nieodwracalnego. Jej zdaniem, taką rozmowę można zacząć choćby od więdnięcia i obumierania roślin, umierania rybek, innych zwierząt i potem przejść do człowieka.