LudzieNie chciała chodzić na WF. Ze łzami w oczach prosiła o zwolnienie

Nie chciała chodzić na WF. Ze łzami w oczach prosiła o zwolnienie

- Jedna z moich koleżanek potrafiła krzyczeć na mnie, żebym zebrała się i przestała obijać. Jak przychodziła moja kolejka do serwu, wywracała oczami, wzdychała, nie kryła irytacji - mówi Maja, która przez pewien czas podrabiała szkolne zwolnienia z zajęć wychowania fizycznego. Tymczasem badania przesiewowe przeprowadzone wśród dzieci są alarmujące.

Uczniowie nie chcą ćwiczyć na szkolnych lekcjach WF-u
Uczniowie nie chcą ćwiczyć na szkolnych lekcjach WF-u
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | NICKTSUGULIEV

27.09.2024 06:00

Przeprowadziła je Fundacja Medicover. Statystyki pokazały, że problem ze zbyt wysoką masą ciała może mieć nawet prawie co czwarte dziecko w Polsce. Ok. 70 proc. ma "jedynie dostateczną, słabą lub bardzo słabą wydolność fizyczną". Aż u 11 proc. dzieci wykryto natomiast podwyższone ciśnienie tętnicze. Do tego wszystkiego dochodzą wady postawy.

- Od 2025 roku wejdzie nowy przedmiot, edukacja zdrowotna, i tam dużym komponentem będzie kwestia odżywiania, czyli zdrowej diety i też duży nacisk na ruch - mówiła Barbara Nowacka w rozmowie z Renatą Grochal w Polskim Radiu na początku lipca.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ministra edukacji podczas wywiadu w Trójce Polskiego Radia została zapytana o problem otyłości wśród dzieci. Zwróciła uwagę, że zwłaszcza w szkole średniej jest sporo zwolnień z zajęć wychowania fizycznego. Jak podkreśliła, wraz z ministrem sportu Sławomirem Nitrasem pracuje nad tym, aby lekcje WF-u były ciekawsze, lepsze, bardziej dostępne. Jednak problem z nadwagą, według ministry, nie bierze się jedynie z omijania lekcji wychowania fizycznego. 

Dlaczego uczniowie nie chcą brać udziału w zajęciach? Okazuje się, że nie chodzi jedynie o samą awersję do wykonywania ćwiczeń.

Zwolnienie dla dobra dziecka? "Jest odwrotnie"

Izabela Jastrzębska jest lekarzem pediatrii z ponad 20-letnim doświadczeniem zawodowym. Wiele razy spotkała się z sytuacją, gdy rodzic przychodził z dzieckiem, aby "wyprosić" zwolnienie lekarskie z zajęć wychowania fizycznego. Czasem rzeczywiście taka opinia lekarska powinna być wydawana, np. z powodów natury psychologicznej, sprawnościowej czy przez chorobę. Jednak nie w każdym przypadku. Ekspertka zauważa, że najwięcej próśb dotyczy uczniów powyżej 7. klasy szkoły podstawowej.

- Chłopcy, u których występuje problem otyłości, często mierzą się z ginekomastią. Nastolatkowie wstydzą się przebierać w stroje do ćwiczeń, boją się, że ich koledzy zauważą rosnące im piersi. Uczniowie przychodzą wówczas do gabinetu i proszą o zwolnienie z zajęć - mówi ekspertka w rozmowie z Wirtualną Polską.

Zdarza się, że "mili lekarze" godzą się na wystawienie zwolnienia w niewymagających tego przypadkach, machając ręką i ulegając nadopiekuńczym rodzicom, którzy w ten sposób wyrządzają otyłemu dziecku dużą krzywdę.

- "A bo tu się zmęczysz, tu spocisz, a tu gra na boisku na dworze, a pada deszcz". Bardzo często rodzicom wydaje się, że w takich sytuacjach zwolnienie będzie dla dobra dziecka, a jest odwrotnie. W przypadku otyłych dzieci zwolnienie z lekcji WF-u to błędne koło. "Bo dziecko nie nadąża za grupą, jest zestresowane", ale jak nie będzie uczęszczać na zajęcia, będzie jeszcze gorzej. Mamy epidemię otyłości. 25 proc. dzieci w Polsce cierpi na tę przypadłość - zauważa lekarka.

Izabela Jastrzębska zaznacza, że nieraz słyszała rodziców, którzy narzekali na to, że dzieci w planie lekcji miały dwie godziny zajęć WF-u pod rząd, przed innymi zajęciami. - "Dzieci są potem wycieńczone, nie mogą się skupić na lekcji". Pół klasy robi raban na zebraniu, bo większość uczniów ma problem z kondycją - kwituje lekarka.

Zbiorowa odpowiedzialność

Lekarka podkreśla, że dbanie o aktywność fizyczną dzieci jest wspólną odpowiedzialnością nauczycieli, rodziców oraz lekarzy. Przyznaje, że niestety część szkolnych wuefistów do zajęć podchodzi bardzo zero-jedynkowo.

- Istnieją przypadki, gdzie dziecko np. z powodu kontuzji, czy niesprawności kolana, nie powinno wykonywać określonych ćwiczeń, a nauczyciel każe wszystkim wykonać przysiady. Pamiętam, że kiedyś podstemplowałam zwolnienie z ćwiczeń obciążających kolana. Mama dziecka wróciła do gabinetu, mówiąc, że nauczyciel nie uznał opinii lekarskiej. Wtedy nie było innego wyjścia, jak zwolnienie z całych zajęć - mówi lekarka.

Jak podkreśla, w idealnym świecie na lekcji wychowania fizycznego powinno być obecnych dwóch nauczycieli, którzy będą proponować zajęcia bardziej zróżnicowane, dostosowane do kondycji uczniów. - Ćwiczenia typu pilates, wzmacniające mięśnie, a niekoniecznie wydolnościowe, przez które dla rodzica jedyną opcją, aby pomóc dziecku, zostaje wybłaganie zwolnienia lekarskiego - mówi ekspertka.

Nie tylko brakuje chęci do ruchu. "Przed każdymi zajęciami wpadałam w panikę"

Maja* wspomina, że w podstawówce lubiła lekcje wychowania fizycznego. Problem zaczął się, kiedy poszła do liceum i natrafiła na grupę koleżanek, które każdą lekcję traktowały jak zawody.

- Zawsze dobrze biegałam, grałam w kosza i piłkę ręczną. W naszej niewielkiej sali gimnastycznej najczęściej jednak graliśmy w siatkówkę, która kompletnie nie jest moim sportem. Serwy totalnie mi nie wychodziły. Jedna z moich koleżanek potrafiła krzyczeć na mnie, żebym zebrała się i przestała obijać. Jak przychodziła moja kolejka do serwu, wywracała oczami, wzdychała, nie kryła irytacji. Jak nie udawało mi się odbić piłki, łapała się za głowę - wspomina 18-latka.

Doszło do tego, że przed WF-em Maja czuje ucisk w żołądku, drżą jej dłonie. Meczami siatkówki denerwuje się bardziej, niż czymkolwiek innym. Jak dodaje, nauczycielka niespecjalnie przejmuje się emocjami podczas meczu - w końcu, to tylko gra.

- Przed każdymi zajęciami wpadałam w panikę. Mam traumę. W przyszłym roku zaczynam studia i modlę się, żeby udało mi się zapisać na jakąś gimnastykę czy pilates - dodaje.

18-latka nie ukrywa, że w pewnym momencie zaczęła podrabiać sobie zwolnienia z zajęć WF-u. Zdarzyło się jej pójść na wagary, przez co spadła jej frekwencja.

- O frekwencji mama dowiedziała się na wywiadówce. Pokłóciłyśmy się o to. Wiedziałam, że głupio robię, ale każde zajęcia były dla mnie upokorzeniem. Czułam się wyłączona z grupy, wytykana palcami. Zawsze przy wybieraniu drużyn zostawałam jako ostatnia. Inne dziewczyny trzymały się z "królową" gry. Pamiętam, że z płaczem mówiłam mamie, że nie dam tak rady dalej. Prosiłam ze łzami, żeby załatwiła mi zwolnienie, choć na tę klasę maturalną - mówi rozmówczyni WP Kobieta.

Jak dodaje, z przyjemnością brałaby udział w zajęciach, które byłyby zróżnicowane ćwiczeniami. Maja czeka na zakończenie roku, matury i pożegnanie się z zajęciami wychowania fizycznego.

Regularnie "zapominają" stroju. Oto powód

Aleksandra Kaczmarek jest nauczycielką wychowania fizycznego. Przyznaje, że młodsze dzieci mają zdecydowanie więcej entuzjazmu do aktywności fizycznej. W wyższych klasach, 7-8, szczególnie w przypadku dziewcząt, pojawiają się różne czynniki, które mogą wpływać na ich postawy wobec WF-u.

- To wiek, w którym zaczynają się pojawiać większe różnice w umiejętnościach sportowych, a także wpływ rówieśników i kwestie związane z własnym wizerunkiem. Niektóre dziewczęta mogą czuć się niepewnie wobec swoich umiejętności sportowych czy też mają niskie poczucie własnej wartości spowodowane wyglądem i akceptacją ciała. Prowadzi to do unikania zajęć wychowania fizycznego - tłumaczy nauczycielka

Niestety, uczniowie często "zapominają" stroju. Jak podkreśla Kaczmarek, są to regularnie te same osoby. W takiej sytuacji podejmuje się działania, aby zrozumieć przyczyny tego zjawiska i spróbować zachęcić wszystkich uczniów do aktywnego uczestnictwa w zajęciach. Brak aktywności odbija się bowiem na zdrowiu młodzieży i bez wątpienia sprzyja wystąpieniu nadwagi.

- Konsekwencją siedzącego trybu życia są liczne wady postawy. Długotrwałe siedzenie w jednej pozycji prowadzi do osłabienia mięśni, co może skutkować deformacjami oraz bólem. Nadwaga dodatkowo obciąża stawy, co może nasilać te problemy - mówi Wirtualnej Polsce Aleksandra Kaczmarek.

Zmiana podejścia to "klucz do sukcesu"

Aleksandra Kaczmarek pracuje w jednej z największych szkół w Polsce. Sam zespół nauczycieli wychowania fizycznego liczy 15 specjalistów, z czego każdy wnosi coś unikalnego do programu zajęć. Placówka postawiła na przeplatanie różnych aktywności tak, aby każdy uczeń znalazł coś dla siebie.

- Stawiamy na różnorodność i innowacyjność. Oprócz standardowych zajęć na hali sportowej oferujemy zajęcia na basenie, w salach fitness czy na boiskach lekkoatletycznych, co pozwala na aktywne spędzanie czasu w różnych formach. Naszym celem jest nie tylko nauka, ale także budowanie relacji z dziećmi. Stawiamy na przyjazną atmosferę, ponieważ wierzymy, że to klucz do sukcesu. Kiedy uczniowie czują się komfortowo i doceniani, chętniej uczestniczą w zajęciach. Jako nauczyciele, staramy się być inspiracją, zarażając pozytywną energią i pasją do ruchu - mówi nauczycielka.

*Imię zostało zmienione na prośbę bohaterki

Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Kobieta
premiumszkoławychowanie fizyczne

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (241)