Niezapomniany numer pięć...
W 1954 roku, dziennikarz prowadzący rozmowę z Marylin Monroe zapytał ją w co ubrana jest w nocy. Ta swobodnie odparła: „Parę kropli Chanel No 5”. Była to chyba perfumiarska reklama wszechczasów…
23.03.2010 | aktual.: 30.05.2010 17:30
W 1954 roku, dziennikarz prowadzący rozmowę z Marylin Monroe zapytał ją w co ubrana jest w nocy. Ta swobodnie odparła: „Parę kropli Chanel No 5”. Była to chyba perfumiarska reklama wszechczasów…
Ponadczasowy symbol seksu i klasyczny zapach wykreowany przez jedną z najsłynniejszych projektantek mody – to połączenie nie mogło nie wypalić. Do dzisiaj Chanel No. 5 to archetyp perfum, pierwsza odpowiedź na pytanie o zapach, uniwersalny symbol. Proste litery, klasyczny flakon, a w środku mieszanka osiemdziesięciu składników, z których najważniejsze to jasmin de grasse (jaśmin z miejscowości słynącej z perfum), rose de mai (róża stulistna), irys, olejek sandałowy, ylang ylang i tzw. przedawkowana ilość aldehydu. To on, chemiczny składnik - użyty po raz pierwszy – sprawił, ze perfumy wyprzedzały swoją epokę.
Na temat ich nazwy i powstania krąży kilka legend. Na pewno stworzył je jednak – specjalnie dla Gabrielle „Coco” Chanel - Ernest Beaux, słynny „nos” tamtych czasów. Francuz, którego rodzina odpowiadała za perfumy na dworze carskim w Rosji, wyemigrował do Paryża w okresie rewolucji w 1917 roku. Już trzy lata później zaprezentował Chanel do wyboru parę zapachów. Jedyny wymóg Coco – mają nie przypominać niczego, co dotychczas wąchała.
Na zdjęciu: Marylin Monroe, kobieta, która rozsławiła perfumy Chanel No 5.
Z „testów” od 1 do 5 i 20 do 24 projektantka podobno od razu wybrała numer pięć. Według kilku legend był to po prostu ulubiony numer Chanel. Ale niektórzy twierdzą, że Chanel wybrała piątkę, ponieważ jej kolekcja zadebiutowała się piątego maja (5.05)… Flakon dla swoich perfum narysowała sama Chanel. Miał być prosty, bo liczył się nie on, lecz zawartość. Od tej pory zdążył zmienić się ponad pięć razy. Podobnie było z zawartością… Jeśli do tej pory myśleliście, że perfum się nie „odświeża”, posłuchajcie Jacquesa Polge, perfumiarz, który od 1978 opiekuje się Chanel.
– Ważne, żeby zapach się nie znudził – mówi. Za pomocą nowych odmian starego zapachu stara się on podtrzymać jego legendę. To jego autorstwa jest woda perfumowana, woda toaletowa i Elixir Sensuel n°5 (lekki żel do wcierania w nadgarstki). Więcej wanilii tu, więcej drzewa sandałowego tam. Polge korzysta też z dobrodziejstwa magicznego składnika perfum – hedionu, który sam nie pachnie, wzmacnia jednak aromat innych składników.
Podobno tak jak mówi się o kinie niemym i udźwiękowionym jako o dwóch różnych gatunkach, tak w perfumiarstwie mówimy o erze przed i po Chanel No.5.
- Jest unikalnym przykładem zapachu, który w miarę upływu czasu staje się coraz bardziej niezwykły. Każdy rok dodaje mu czaru, tajemniczości i głębi – mówi Polde, który poświecił mu prawie całe swoje zawodowe życie.
Specjalnie dla serwisu kobieta.wp.pl prosto ze swoich podróży nasza korespondentka Agnieszka Kozak
Dziennikarka, zajmuje się lokalnymi odmianami globalnych trendów, seksem i seksualnością w kulturze popularnej czasem krytykuje sztukę i fotografię, ale głównie nałogowo kupuje buty…