ModaNowa, inna Doda

Nowa, inna Doda

Od dłuższego czasu wciąż słyszymy o kryzysie. Ten dopadł (a może wcale nie?) każdą dziedzinę naszego życia. Wszyscy narzekają. Kryzys to, kryzys tamto. Przekonajmy się zatem, czy rzeczywiście przyszło nam żyć w kryzysowych czasach.

Nowa, inna Doda
Źródło zdjęć: © AKPA

27.04.2010 | aktual.: 25.06.2010 15:06

Od dłuższego czasu wciąż słyszymy o kryzysie. Ten dopadł (a może wcale nie?) każdą dziedzinę naszego życia. Wszyscy narzekają. Kryzys to, kryzys tamto. Przekonajmy się zatem, czy rzeczywiście przyszło nam żyć w kryzysowych czasach.

Dorota Rabczewska, czyli Doda, jest gwiazdą wielkiego formatu. I jak na gwiazdę przystało kryzysu się nie boi. Nosi tylko najlepsze ciuchy od najlepszych projektantów. Choć nie zawsze tak było, piosenkarka w mgnieniu oka nauczyła się prezentować w odpowiedni sposób markowe, często unikatowe egzemplarze. Wiemy doskonale, że każdy strój, każda stylizacja, jest głęboko przemyślana i czemuś służy. Najczęściej prowokacji.

Sztandarowa sukienka z kolekcji Balmain jest tego najlepszym przykładem. Sukienka, a co za tym idzie i sama artystka nie może zostać niezauważona. Kreacja jest drapieżna, a Doda wygląda w niej bardzo zmysłowo. Pięknie podkreśla atuty piosenkarki, czyli niebywale zgrabne nogi, biust i ramiona. Srebrne ozdoby w talii dodają sznytu i jeszcze bardziej wysmuklają wąską talię gwiazdy. Ta stylizacja pokazuje, że Doda nie ma problemów doborem odpowiednich dodatków. Buty tej samej marki, co sukienka, wielkie kolczyki i skórzana rękawiczka z ćwiekami świadczą o tym, że piosenkarka czuje w modzie blues’a, to znaczy rock’a. Każdy lubi luksus, choć nie każdego na to stać. W kieszeni u Dody nie siedzę, ale w jej przypadku nie ma mowy o tanich podróbkach. Nawet w czasach kryzysu. Za każdym razem zaskakuje nowym, markowym i bardzo drogim strojem czy gadżetem. Choćby uszy króliczka z najnowszej kolekcji Louis Vuitton. Podobno były tylko trzy pary na całym świecie, w tym jedne na głowie naszej gwiazdy. Takie historie tworzą
legendy.

Doda może mieć wszystko. Ale piosenkarka już nie szokuje ubiorem. Jej stroje stały się bardziej wyważone i bardziej eleganckie. Kiedyś pewnie, futro w cętki połączyłaby z różem i hurtową ilością świecidełek. Teraz to się zmieniło. Nie ma tu miejsca na przesadę. Jeśli panterka to żaden inny wzór, czy kolor już się nie pojawia. Ten deseń nie lubi konkurencji. Krój futerka w doskonały sposób podkreśla sylwetkę piosenkarki. Długość jest idealna. Każda inna zepsułaby proporcje gwiazdy. Zbyt długie futerko nadałoby charakter bogatej matrony, zbyt krótkie przywoływałoby echo taniej podróby z bazaru. Świetnym wyborem okazały się jasne szpilki. Dodają lekkości.

Nasz muzyczny światek jest tak różny, jak różne mamy śpiewające gwiazdy. Śpiewu nie oceniam, bo się nie znam. Styl ubierania już tak. Nikogo nie należy porównywać w tej swojej indywidualności, ale czasem konfrontacja jest nieunikniona. Na tle Dody, która niewątpliwie wygląda jak gwiazda wielkiego formatu, Patrycja Markowska jest o lata świetlne w tyle. Nie piszę tego złośliwie. Z pewnością każdy artysta stara się być indywidualnością w tym, co robi i jak wygląda. Ale o jakim indywidualizmie można mówić - widząc artystkę rockową w dżinsowej sukience do kolan? Ten strój nie ma kompletnie wyrazu. Krój przypomina mundurek harcerski. Skórzany pasek i taka sama bransoleta wyglądają źle. Zresztą wszystkie dodatki, zarówno obroża na szyi jak i plecione pantofle wydają się być z innej bajki. Nic do siebie nie pasuje. Czyżby nasza harcereczka zgubiła się w ciemnym lesie pełnym modowych pułapek?

Patrycja Markowska często deklaruje, że chce chodzić własnymi ścieżkami w muzyce, jaką tworzy. Wydaje się, że w świecie mody również. To nie jest dobry pomysł, bo za każdym razem wychodzi z tego jakaś katastrofa. Piosenkarka stara się dobrze wyglądać. Czasem prowokuje strojem. Jednak te działania nie wychodzą Patrycji dobrze. Najczęściej okazuje się, że w ostatecznym rozrachunku i tak wygląda nijako. Satynowa koszula z szerokimi rękawami i ozdobnym żabotem przywołuje na myśl wiktoriańskie klimaty z dawnych epok. Zupełnie niemodna i w kiepskim guście. Jeśli do tego dobrana jest kamizelka w niebieskie orientalne wzory, robi się z tego bałagan. Również podarte dżinsy założone na pięty to patent sprzed kilku sezonów, kompletnie niepasujący do całości. Proponowałbym najprostszą, białą, męską koszulę włożoną do wąskich rurek o długości do kostek. Bez żabotów, kamizelek i pozostałych ozdobników. Czasem najprostsze stylizacje wyglądają najlepiej. Mam nadzieję, że Patrycja z żalu nie zaśpiewa po raz kolejny „tylko
morzu mogłam zwierzyć się…”.


[

]( javascript:otworz('http://i.wp.pl/a/f/jpeg/24059/450_m.jpeg', 450, 675) )
(Ubranie posłużyło jako przebranie/ fot. AKPA)

Komentarze (23)