Blisko ludziObozy, które zmieniają życie. Niepełnosprawna Kasia pokonała własne słabości

Obozy, które zmieniają życie. Niepełnosprawna Kasia pokonała własne słabości

Obozy, które zmieniają życie. Niepełnosprawna Kasia pokonała własne słabości
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
21.09.2018 10:39, aktualizacja: 24.09.2018 16:26

Na obozie Bator Tabor trzeba walczyć! I trzeba wygrywać! Wygrywać z chorobą, samym sobą, słabościami, lękiem, bólem, ograniczeniami, które są w każdej głowie przewlekle chorego dziecka. Trzeba też świetnie się bawić, poznawać nowych przyjaciół, rozwijać nowe umiejętności i przez siedem dni żyć bez mamy i taty.

Życie bez rodziców jest najgorsze. Przez całą długą chorobę dziecko i rodzic są nierozłączni. Rodzice w dzień i w nocy czuwają przy szpitalnym łóżku. Cała, rodzinna uwaga skupiona jest na chorym dziecku. Obóz to chwila kiedy mamy i ojcowie mają czas pomyśleć o sobie i reszcie rodziny a dzieciaki mają za zadanie skupić się wyłącznie na sobie i dobrze się bawić. Ale chociaż rodzice mają pewność, że dzieci są bezpieczne jest to dla nich bardzo trudne. Muszą zaryzykować i przekonać się, że te świetnie sobie radzą i są gotowe przejść do kolejnego etapu.

A obozy zmieniają życie. Kasia wiedziała od mamy, że studia nie są dla niej i dla jej wózka inwalidzkiego. Że to zbyt ryzykowne i za trudne. Że po takiej chorobie lepiej być w domu. Na obozie był park linowy, hipoterapia, kajaki a wózek w niczym nie przeszkadzał. Była też gigantyczna, 10 metrowa, huśtawka, były łzy i strach i wielka wola walki. I się udało. Teraz są biegi, udziały w Runmageddonach, spełnianie marzeń.

Obraz
© Materiały prasowe

Bator Tabor

Do węgierskiego miasteczka Hatvan Fundacja Bator Tabor zaprasza dzieci, które od lat zmagają się z chorobą nowotworową. Ta międzynarodowa organizacja założona przez grupę filantropów na Węgrzech działa w czterech krajach. W Polsce jest zarejestrowana od ośmiu lat. W specjalistycznym ośrodku już po raz dziesiąty gościły się polskie dzieci. Wykwalifikowana kadra i wolontariusze wiedzą co robić. Tym bardziej, że opiekunami bywają już dzieci, które kilka lat wcześniej skorzystały z zaproszenia Bator Tabor.

Fundacja organizuje jeden tygodniowy pobyt podczas wakacji. Zawsze jest więcej chętnych niż miejsc. I to jest bardzo trudny wybór. Fundacja współpracuje z 9 ośrodkami onkologicznymi w Polsce. Wszystkie dzieciaki muszą mieć zgodę swoich lekarzy na wyjazd. Tutaj bardzo pomagają Polskie Linie Lotnicze LOT, bo bezpośredni lot do Budapesztu trwa tylko godzinę. Potem jeszcze 60 km autokarem a to przecież ogromny wysiłek dla przewlekle chorego dziecka.
Niektóre nie dają rady lecieć samolotem i całą drogę pokonują autokarem, są słabiutkie ale bardzo dzielne. I tylko po maseczkach na buziach, które chronią osłabiony po chorobie system odpornościowy można się zorientować, że coś dolega tym roześmianym buziom.

Heroes

W tym roku na obozie było 70 małych bohaterów i tyle samo opiekunów. Dzieci, które bardzo często czują się winne, że chorują, czują się gorsze ale przede wszystkim zwyczajnie cierpią. Pobyt wśród dzieci podobnie walczących z losem dodaje im sił, zmienia i inspiruje.

Obraz
© Materiały prasowe

Przede wszystkim bawi. Po bardzo trudnych miesiącach można odprężyć się na zajęciach plastycznych, muzycznych, fotograficznych. W programie są wyzwania: ścianka wspinaczkowa, kajakarstwo, łucznictwo, tor przeszkód czy Escape Room. Aż dziw, że na wszystko starcza sił i czasu, bo zajęcia są od 8 do 21.A jeszcze każdego dnia, w domku trzeba porozmawiać, przedyskutować sukcesy i porażki dnia. Pomimo, że opiekunowie nie rozmawiają o chorobie, dzieci często wracają pamięcią do przeszłości i rozmawiają ze sobą o szpitalu, o chemii, o rurkach, o infekcjach. Ale to nie jest najważniejszy temat. Zwłaszcza, że wszystko jeszcze jak na złość po angielsku, bo wolontariusze są z całego świata. Ale i z tym dzieciaki radzą sobie znakomicie, zwłaszcza nastolatki. Po obozie jest jeszcze satysfakcja, że mówią po angielsku bez oporów.
– Szkoda, że można być tu tylko trzy razy w życiu – żałują dzieciaki.
– No co Ty możesz być i tysiąc razy! Możesz być wolontariuszem, angielski już masz – przytomnie podpowiadają inni.
Faktycznie mogą. Trzeba tylko pozbyć się poczucia winy, że chorowali i zacząć żyć na nowo.

Źródło artykułu:WP Kobieta