Odchodzić mądrze
Jak świat światem kobieta i mężczyzna zawsze zmierzali do tego, by tworzyć jedność. Zalotne spojrzenia, onieśmielające komplementy i oczarowujące wyznania to pierwsze stopnie do "życia w parze.
15.03.2006 | aktual.: 30.05.2010 14:10
Jak świat światem kobieta i mężczyzna zawsze zmierzali (i oby tak pozostało już po wsze czasy) do tego, by tworzyć jedność. Zalotne spojrzenia, onieśmielające komplementy i oczarowujące wyznania to pierwsze stopnie do tego, czego większość nas głęboko pragnie - "życia w parze".
Miłość - choć niejedno ma imię - jest tą właśnie siłą, która sprawia, że ludzie zaczynają jadać wspólnie kolacje, śniadania, świąteczne obiadki; kupują wspólne samochody czy mieszkania, dobierają kolor zasłon do barwy dywanu i marzą o tym, by się razem zestarzeć. Choć to wielki truizm, wielu zainfekowanych tym szlachetnym wirusem miłości zapomina, iż jest ona nie tylko piękna, słodka i uwznioślająca, ale bywa również trudna i niedorzecznie bolesna.
Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością...
Istnieją szczęśliwie jednak tacy, którzy, mimo iż zaznali tych miłosnych trudów, podźwignęli swoje troski oraz smutki i wbrew wszystkiemu ich miłość zwyciężyła. Teraz, po latach obchodząc kolejne srebrne czy złote gody mogą jedynie służyć swoim bliskim radami, jak zbudować szczęśliwy i trwały związek.
Często jednak zanim dopłyniemy do tych "właściwych ramion" zdarza nam się ulokować swoje uczucia w nie do końca odpowiednim sercu. Zawierane przez nas związki miewają lepsze i gorsze chwile; czas i rutyna życia poddają je próbom, z których nie zawsze wychodzimy cało. Kiedy narasta w nas poczucie emocjonalnego dyskomfortu, przestajemy porozumiewać się z partnerem tym samym językiem, a w sercu odnajdujemy coraz większą pustkę i samotność, znak to zapewne, że wszystko zmierza ku rozstaniu. Ludzie rozplątują swoje wspólne drogi życiowe z wielu powodów. Przez zdradę, "niezgodność charakterów", powolne wygasanie namiętności, zwycięstwo rutyny życia nad miłosną wyobraźnią, czy wreszcie przysłowiowy już brudny kubek albo nieopuszczoną deskę klozetową. Rozstania, rozwody, separacje, czymkolwiek by nie były podyktowane, są bolesnymi doświadczeniami, które, w mniejszym lub większym stopniu, odmieniają nas, wpływają na nasze późniejsze spojrzenie na świat partnerstwa i miłości. Choć, kiedy jesteśmy zakochani po uszy, to
raczej stronimy od zło wróżebnych myśli o rozstaniu, faktem niepodważalnym, za którym stoją opinie psychologów oraz gorzkie łzy wylane przez całe rzesze nieszczęsnych kochanków, jest prawda, iż tylko nieliczni z nas potrafią odchodzić mądrze, bez histerii czy nienawiści.
Oczywiste jest, że rozstanie z człowiekiem, z którym spędziło się cześć swojego życia, z którym płakało się i śmiało na przemian, obok którego budziło się każdego ranka i dla którego czasem oglądało się idiotyczne filmy karate czy mecze baseballowe nigdy nie będzie łatwe i nikt nie może wymagać, abyśmy zachowywały się jakby nic właściwie się nie stało. Masz prawo cierpieć, płakać po nocach i wyrzucić wszystkie wspólne zdjęcia. Tak naprawdę to, w jakim sposób pożegnasz się ze swoim partnerem wpłynie nie tylko na Wasze ewentualne dalsze kontakty, ale przede wszystkim na stan Twojej duszy.
Precz z nienawiścią!
Miłość, jak żadne inne uczucie jest niebezpiecznie bliska nienawiści i szczególnie w momencie bolesnego, niechcianego rozstania budzi się w nas demon, który każe nam palić za sobą wszystkie wspomnienia i zabijać w nas tęsknotę poprzez niszczenie jakichkolwiek pozytywnych uczuć do naszego ex. Jednak taka pseudo oczyszczająca reakcja wcale nie znieczuli Ciebie na cierpienie i nie sprawi, że łatwiej Ci będzie zacząć wszystko od nowa.
Choć nie jest to prawda łatwa i wygodna, ale rozstając się z kochaną osobą musisz spróbować zrozumieć i przede wszystkim wybaczyć. Nie możesz złościć się na los, że odebrał Ci kogoś, kto był dla Ciebie całym światem. Być może teraz, jeśli wszystko i tak już przesądzone, to nie ma większego znaczenia, kto zawinił i kto zawiódł. Najważniejsze jest, abyś nie pielęgnowała w sobie nienawiści, byś z chorobliwą zazdrością i podłością nie śledziła jego życia po to tylko, by czekać aż coś mu się nie uda.
Im dłużej będziesz się skupiać na swoich negatywnych uczuciach i myślach, którymi i tak przecież się na nim nie zemścisz, tym większą krzywdę zrobisz sobie samej. Nie próbuj rozpętać w swoim sercu piekła, bo to nie przyniesie nikomu ulgi, a tak naprawdę po czasie dostrzeżesz, że musisz otrząsnąć się nie tylko z nieudanego związku zakończonego nieprzyjemnym rozstaniem, ale również z rojeń i ran, jakie właściwie sama sobie zadałaś podżegając własną nienawiść. Niewielu jest ludzi, którym przebaczanie przychodzi łatwo, którzy potrafią sobie powiedzieć "tak chciał los", a życie toczy się dalej. Jeśli rozstajesz się z człowiekiem, któremu ufałaś, którego chciałaś mieć za ojca swoich dzieci te rany zapewne nie zagoją się szybko, ale uwierz, że pomożesz i sobie i jemu jeśli zamiast wykrzykiwać, jakim jest łajdakiem i jak bardzo Cię skrzywdził, skupisz się tylko na swoich emocjach.
Trzaskanie drzwiami, rzucanie wazonami czy palenie listów to gesty, które przynoszą chwilową ulgę po rozładowaniu narastającej w nas furii i poczucia bezsilności, nie pomogą Ci jednak wyciszyć Twojego bólu i nie sprawią, że łatwiej będzie Ci znosić niegasnąca tęsknotę. Poszukaj w sobie nowych, pozytywnych uczuć, zastanów się, co daje Ci radość, przy czym czujesz się spokojna i wyciszona. Pozwól odejść jemu, wszystkim wspólnym chwilom, tęsknocie, która Cię wypala i nadziei, którą się niepotrzebnie karmisz. Każdy związek, dobry czy zły, napełnia nas nowymi doświadczeniami. Uczymy się siebie i mężczyzn.
Każde rozstanie boli i pozostawia rany, ale jeśli nie będziesz ich rozdrapywać swoją histeryczną nienawiścią, sama zobaczysz, że dużo szybciej staniesz gotowa do przyjęcia nowego szczęścia. Być może będzie to związek z jakimś zabójczo przystojnym brunetem, a może po prostu radość, jaką nauczysz się czerpać z własnej wolności lub ze spacerów po sklepach w towarzystwie mamy, siostry, przyjaciółki. A miłość i tak prędzej czy później gdzieś Cię dopadnie i przyniesie ze sobą wiele uroczych i namiętnych chwil.