Open’er Festival

Open’er Festival

08.07.2005 | aktual.: 20.02.2006 15:32

Obraz

*W ubiegłym roku na koncert raperów z Cypress Hill przybył wielki tłum, lecz wyszedł na piwo w czasie występu Pink, bądź co bądź, gwiazdy dnia. Bezkonkurencyjny okazał się Massive Attack, choć ci, którzy spóźnili się na występ niedocenianej Goldfrapp, dużo stracili. Oto, co trzeba wiedzieć o tegorocznych gwiazdach. Faithless: rozgrzewacze *Najsłabszy punkt programu Open’era. Ale tylko teoretycznie, bo w przeciwieństwie do innych gwiazd festiwalu Faithless nieraz występowali już w Polsce – ostatnio w maju bieżącego roku – i wiemy, że w praktyce to solidna koncertowa firma. Duża w tym zasługa Maxi Jazza, czarnoskórego wokalisty grupy, który choć niemłody, na scenie wypada niezwykle żywiołowo. Faithless promują wydawnictwo „Forever Faithless”, kolekcję singli ze swoich czterech autorskich albumów. Te właśnie przeboje, z „Insomnią”, „God Is A DJ” czy „We Come 1” na czele, wypełnią ich festiwalowy show.
* Fatboy Slim: okazja *Ostatni tradycyjny koncert Norman Cook zagrał jako członek grupy Freakpower na początku lat 90. Odkąd od 1996 roku nagrywa jako Fatboy Slim, występuje tylko jako didżej, swoją drogą coraz rzadziej. Nie inaczej będzie 8 lipca, gdy sympatyczny Brytyjczyk w hawajskiej koszuli stanie za gramofonami, by publiczność gdyńskiego festiwalu porwać do tańca selekcją zaraźliwie pozytywnych tanecznych rytmów. O to, że mu się uda, można być spokojnym. Nie jest technicznym wirtuozem, ale jako showman 42-letni dziś Cook bije na głowę większość młodych adeptów didżejskiego fachu. Choć wątpliwe, że zagra któryś ze swoich największych hitów, nikt nie powinien być rozczarowany – będzie przebojowo i adekwatnie do nadmorskich okoliczności jego pierwszego występu w Polsce.
* Snoop Dogg: pewniak *Gdy na początku lat 90. połączył siły z legendarnym Dr. Dre, jako pierwszy debiutant w historii hip-hopu zdobył szczyt amerykańskiej listy przebojów. Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat z powodzeniem nagrywał z Justinem Timberlakiem, Mariah Carey, 50 Centem, Pharrellem Williamsem, a w planach ma ponoć sesję ze szkockimi rockmanami z Franz Ferdinand! Obdarzony naturą urodzonego showmana i świetnym nosem do współpracowników amerykański raper z pewnością nie rozczaruje polskich fanów. W ramach trasy promującej album „R&G (Rhythm & Gangsta): The Masterpiece” Snoop Dogg zagra z towarzyszeniem wieloosobowego zespołu. Rapowej gwiazdy tego kalibru jeszcze w Polsce nie było!
* The Music: na fali *Mają po 20 lat i już dwie świetnie przyjęte przez słuchaczy płyty. Przepis Anglików z Leeds na wyróżnienie się z tłumu garażowych kapel z przedimkiem „the” w nazwie jest następujący: hardrockowe gitarowe zagrywki z lat 70. plus narkotyczny klimat jak z Manchesteru przełomu lat 80. i 90., do tego piskliwy głos Roberta Harveya. Na koncertach zyskują, bo choć nie grają zbyt oryginalnie, to taneczny rytm ich utworów pobudza. Angielska publika szaleje – ale jak będzie w Polsce, gdzie są mniej znani?

*Underworld: żywioł *Londyńscy Underworld są raczej wygasłymi gwiazdami połowy lat 90., gdy szczyt popularności przeżywała muzyka techno i house, a na ekranach kin triumfy święcił film „Trainspotting” (Underworld mieli na jego ścieżce dźwiękowej przebój „Born Slippy”). Zespół przyjeżdża więc do nas raczej w schyłkowym okresie kariery, ale słynie z kapitalnych występów na żywo. Wydawał nawet swoje nagrania koncertowe na płytach – a to rzadkość w muzyce tanecznej. Tego koncertu nie należy opuścić.
* Lauryn Hill: niewiadoma *Być może największe wydarzenie festiwalu, ale na pewno jego największa niewiadoma. Czyżby zanosiło się na barwny show w duchu The Fugees, w których szeregach amerykańska gwiazda stawiała pierwsze muzyczne kroki? A może, jak podczas jej koncertu z serii „MTV Unplugged”, stanie przed nami Bob Dylan w spódnicy i wyłącznie z akustycznym akompaniamentem zaśpiewa polityczno-religijne songi? Odpowiedź mogłaby dać sama Hill, ale od dawna nie udziela wywiadów. Wkrótce po wydaniu w 1998 roku rewelacyjnego solowego debiutu „The Miseducation Of Lauryn Hill” przerwała karierę, poświęcając się wychowaniu dzieci i zgłębianiu Biblii. A gdy przerywała milczenie, za każdym razem budziła kontrowersje. Podczas świątecznego koncertu w Watykanie w 2003 roku na oczach władz Kościoła przypuściła atak na amerykańskich księży oskarżonych o molestowanie nieletnich. Potem wprawiła w osłupienie organizatorów kampanii „Rock The Vote”, gdy zakontraktowana za olbrzymie pieniądze zaśpiewała tylko jedną piosenkę.
Tym bardziej zagadkowe staje się więc to, co pokaże w Polsce.
* The White Stripes: sławy *Zespół przyjeżdża do nas, będąc u szczytu sławy. Duet White’ów z Detroit już od trzech lat stale gości na okładkach kolorowych pism. Ich przedostatni album „Elephant” został nawet, nieco na wyrost, ogłoszony klasyką rocka. Koncerty grają jednak nierówne. Perkusistka Meg atakuje bębny z pełną gracji prostotą, a grający na gitarze i śpiewający Jack wykorzystuje dwa mikrofony – jeden do śpiewu, drugi do... wydzierania się. Nic dziwnego, że czasem przesadzają... z ekspresją. A Jack White ze swobodną interpretacją własnych piosenek. Wtedy okazuje się, że magia surowych, garażowo-rockandrollowych perełek ginie gdzieś poza studiem. W opinii większości jednak grają porywająco, mimo że z zasady występują na scenie tylko we dwoje.

oceniali Bartek Winczewski Piotr Kowalczyk/ _Przekrój _
Heineken Music Open’er Festival – 8–9.07 Gdynia, skwer Kościuszki, www.opener.pl

Komentarze (0)