Pani Zemsta

*Przypomnijcie sobie ten moment, kiedy naprawdę czuliście się przez kogoś oszukani, skrzywdzeni, zranieni. Gdy karmiliście swój gniew obrazami najokrutniejszej zemsty. A teraz wyobraźcie sobie, że fantazja staje się rzeczywistością. A jeśli nie umiecie, pomoże wam „Pani Zemsta”, film o tym, co by było, gdyby nagle stanęła koło was uczynna Geum-ja (Yeong-ae Lee) i włożyła do ręki tasak, mydło, pistolet tudzież inne narzędzia odwetu (a wróg wasz byłby wtedy jako pies skamlący o litość). *Park Chan-wook z właściwym sobie poczuciem smaku mnoży kolejne zdumiewająco piękne, zdumiewająco okrutne oraz zaskakująco śmieszne, tarantinowskie z ducha sceny. Pokazuje, co się dzieje, gdy fantazja o krwawym odwecie nabiera realnych kształtów, tracąc zarazem i powab, i sens. Co więcej, jej spełnienie nie przynosi wcale ukojenia, ale jedynie poczucie rozczarowania i klęski. No cóż, nie ma ukojenia bez przebaczenia, a to ostatnie bywa zwykle najtrudniejsze, trudniejsze nawet niż wbicie człowiekowi nożyczek w kark.
Z drugiej jednak strony gniew wcale nie jest takim złym doradcą – produkuje bowiem tak dziwne i piękne obrazy jak ten, w którym Geum-ja wlecze przez zimowe pole sanki, a na nich psa z głową mężczyzny. „Pani Zemsta” jest zresztą cała ucztą dla oczu, arabeską-makabreską, w której nawet plamy krwi rozkwitają na podłodze niczym fantastyczne kwiaty. Piękne są zaiste ogrody zemsty – póki nie musimy ich wąchać.

Pani Zemsta

25.01.2006 | aktual.: 30.06.2010 02:23

Małgorzata Sadowska/ _Przekrój _
„Pani Zemsta”, reż. Park Chan-wook, Korea Południowa 2005, Gutek Film,
Film jest częścią trylogii Park Chan-wooka poświęconej zemście. Trzecią część tego cyklu mogliśmy zobaczyć w zeszłym roku - jak łatwo się domyślić, był to film "Oldboy".

Komentarze (0)