Blisko ludziPE za dostępem do antykoncepcji

PE za dostępem do antykoncepcji

- Przy sprzeciwie europosłów polskiej prawicy, Parlament Europejski przyjął rezolucję o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn, w której opowiedział się m.in. za zapewnieniem łatwego dostępu kobiet do antykoncepcji i możliwości aborcji.

PE za dostępem do antykoncepcji
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

11.02.2010 | aktual.: 30.05.2010 18:03

- Przy sprzeciwie europosłów polskiej prawicy, Parlament Europejski przyjął rezolucję o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn, w której opowiedział się m.in. za zapewnieniem łatwego dostępu kobiet do antykoncepcji i możliwości aborcji.

Za przyjęciem rezolucji głosowało 381 eurodeputowanych, przeciw było 253, wstrzymało się 31.

"Kobiety muszą mieć kontrolę nad swoimi prawami seksualnymi i rozrodczymi, szczególnie dzięki zapewnieniu łatwego dostępu do środków antykoncepcyjnych i możliwości aborcji. (...) Kobiety muszą mieć dostęp do nieodpłatnych konsultacji w sprawie aborcji" - głosi artykuł, który wzbudził najwięcej emocji wśród polskich europosłów.

PO i PiS były mu przeciw, czemu dziwiła się eksposłanka SLD Joanna Senyszyn. "To sformułowanie jest niewiarygodnie łagodne i nie budzi wśród Europejczyków prawie żadnych wątpliwości, tylko wśród skrajnej, sklerykalizowanej prawicy polskiej. Nawet w polskim prawie kobiety mają możliwość dokonania aborcji w czterech ściśle określonych przypadkach, ale jednak mogą. To sformułowania jest czymś oczywistym w cywilizowanym świecie. Tym bardziej, że teraz, kiedy nie mamy już granic w UE, to możliwość skorzystania z przerwania ciąży jest uwarunkowana wyłącznie finansowo. Kobiety, które na to stać, mogą bez trudu wyjechać za granicę i tam ciążę usunąć" - powiedziała PAP w Strasburgu Joanna Senyszyn.

W rezolucji eurodeputowani zaapelowali o upowszechnienie dostępu kobiet "do usług związanych ze zdrowiem seksualnym i rozrodczym" oraz propagowania wśród kobiet "ich praw i dostępnych usług".

PE wyraził przekonanie, że "pod pojęciem zdrowia seksualnego i rozrodczego rozumiemy ogólne dobre samopoczucie, zarówno fizyczne, psychiczne, jak i społeczne człowieka, we wszystkim, co dotyczy narządów rozrodczych, ich funkcji i działania". "Uznanie pełnej fizycznej i płciowej niezależności kobiet jest warunkiem wstępnym skutecznej polityki w zakresie zdrowia seksualnego i rozrodczego, jak również zwalczania przemocy wobec kobiet" - głosi dalej rezolucja.

"W mojej opinii zapisy dotyczące zdrowia reprodukcyjnego oraz szerokiego i nielimitowanego dostępu do aborcji są szkodliwe. Rozstrzyganie o aborcji leży w kompetencji poszczególnych państw członkowskich, które w swoim ustawodawstwie odzwierciedlają społeczną aprobatę lub jej brak dla ochrony życia poczętego" - protestowała w komunikacie prasowym europosłanka PO Joanna Skrzydlewska, która zasiada w komisji ds. kobiet PE.

Sprzeciw wyraził również eurodeputowany PiS Konrad Szymański, który nazwał rezolucję "szkodliwym dokumentem". "Raport, proponując upowszechnienie dostępu do aborcji w Unii Europejskiej, narusza wyłączne kompetencje państw członkowskich w tym obszarze (...) Każdy odpowiedzialny prawodawca powinien robić wszystko, by liczba aborcji spadała. Upowszechnienie aborcji jest miarą upadku naszej kultury; jest miarą naszego odejścia od humanizmu" - oświadczył.

Tymczasem sprawozdawca projektu, belgijski socjalista Marc Tarabella podkreślał, że artykuł dotyczący praw seksualnych i rozrodczych, to znikoma część corocznego raportu PE o sytuacji kobiet w UE. Kładł nacisk na inne zapisy rezolucji: o dyskryminacji kobiet na rynku pracy, o tym, że wciąż padają one ofiarą przemocy i wykorzystania seksualnego oraz o trudnej sytuacji imigrantek. Przypomniał, że kobiety zarabiają wciąż średnio 14-17 proc. mniej niż mężczyźni. Zwrócił też uwagę, że różnice w wynagradzaniu kobiet i mężczyzn, segregacja zawodowa i stereotypy dotyczące płci odnoszą się również do mężczyzn.

"Musimy utrwalić w wyobraźni społeczeństwa sceny, które stanowią zaprzeczenie stereotypów dotyczących płci, tak by nikogo już nie dziwiło, że kobieta jest kierowcą autobusu, a mężczyzna robi pranie" - apelował Tarabella w uzasadnieniu rezolucji. Dlatego w dokumencie znalazł się apel do Komisji Europejskiej i krajów członkowskich o uruchomienie kampanii społecznych w szkołach i mediach na rzecz zmiany postrzegania ról kobiety i mężczyzny w rodzinie i promocji zróżnicowanego wyboru zawodów.

W głosowaniu plenarnym przeszła też poprawka socjalistów wzywająca KE do przedstawienia projektu kompleksowej dyrektywy o przeciwdziałaniu wszelkim formom przemocy wobec kobiet i w szczególności zwalczaniu handlu kobietami. To jeden z priorytetów hiszpańskiego przewodnictwa w Unii Europejskiej. Eurodeputowani poparli propozycję Hiszpanów, by powołać urząd monitorujący prawa kobiet w UE. Rezolucja jest politycznym stanowiskiem PE, bez mocy prawnej.

Źródło artykułu:PAP
Komentarze (24)