Piekielna gra
Wystąpią za to w jego amerykańskim remake’u, który ma reżyserować sam Martin Scorsese. I wcale się tej hollywoodzkiej ekscytacji filmem z Hongkongu nie dziwię, „Infernal Affairs” zrobione są bowiem z pierwszorzędnego gatunkowo materiału.
Historia wydaje się znajoma. Mamy dwóch gliniarzy: Yan (Tony Leung, znany z filmów Wong Kar-Waia) jest wtyką w szeregach mafii, a Ming (Andy Lau) – jej tajnym agentem w policji pozbawionym skrupułów i znakomicie żonglującym swą podwójną tożsamością. To Yan cierpi na bezsenność i wyrzuty sumienia, chce się wreszcie wydostać z matni kłamstwa. Bohaterowie miną się parę razy, wymienią spojrzenia i zdawkowe dialogi. Dopiero w finale staną twarzą w twarzą, bez masek. Przejrzą się w sobie jak w zwierciadle, ale to, co ujrzą, nie będzie miało mocy oczyszczającej. Wbrew potocznemu przekonaniu o azjatyckim kinie akcji nie znajdziemy w filmie mordobicia i szaleńczych pościgów. To klasyczny, elegancki thriller, w którym napięcie wynika raczej ze skomplikowanej sytuacji psychologicznej i etycznej postaci niż z sensacyjnej fabuły. Spokojnie można postawić „Infernal Affairs” obok takich osiągnięć kina gangsterskiego, jak „Dawno temu w Ameryce”, „Donnie Brasco” i „Chłopcy z ferajny”. Ciekawe tylko, czy mistrz Scorsese
przebije swoim remakiem dzieło wyraźnie zainspirowane jego własną twórczością.
09.11.2005 | aktual.: 30.06.2010 18:39
Bartosz Żurawiecki/ _Przekrój _
„Infernal Affairs: Piekielna gra” reż. Andrew Lau, Siu Fai Mak, Hongkong 2002, Blink/Gutek Film