Pies za kierownicą

Pies za kierownicą

Pies za kierownicą
Źródło zdjęć: © stone0206
23.11.2006 11:20, aktualizacja: 23.11.2006 11:56

Pani Halina z Międzyzdrojów chciała pomóc bezdomnemu psu, w rezultacie dwie godziny spędziła w deszczu na środku drogi. O wejściu do własnego auta nie było mowy, miejsce za kierownicą zajęła... suka - powiadamia "Głos Szczeciński".

Pani Halina z Międzyzdrojów chciała pomóc bezdomnemu psu, w rezultacie dwie godziny spędziła w deszczu na środku drogi. O wejściu do własnego auta nie było mowy, miejsce za kierownicą zajęła... suka - powiadamia "Głos Szczeciński".

Nawet policjanci z długim stażem przyznają, że takiego zdarzenia jeszcze nie odnotowali w historii swojej pracy. We wtorek wieczorem pani Halina jechała swoim autem z Międzyzdrojów do Szczecina. W okolicach Babigoszczy zauważyła na poboczu dużego psa, który wyglądał na bezdomnego i zaniedbanego. Kobieta zatrzymała się i podeszła do psiaka. Stwierdziła, że to suka bardzo wychudzona i słaniająca się na łapach.

Kobieta zdała sobie sprawę, że bez pomocy zwierzę zginie. Próbowała więc nawiązać z nim kontakt. Wtedy suka wykorzystała moment i szybko wskoczyła do otwartego samochodu. Usiadła za kierownicą i nie miała zamiaru wysiąść. Kobieta początkowo się ucieszyła, że z psiną wszystko w porządku, ale kiedy chciała wsiąść do własnego pojazdu, okazało się, że suka nie chciała jej wpuścić - opowiada nadkomisarz Wiesław Ziemba, oficer prasowy goleniowskiej policji. Zwierzę warczało i szczerzyło zęby. Nawet próba wyłączenia samochodu nie powiodła się. Suka nie dopuszczała kobiety do kierownicy.

Zziębnięta i przemoczona pani Halina zatelefonowała na policję. Po kilku minutach nadjechał radiowóz. Policjanci kilkakrotnie próbowali wyprosić zwierzę z auta, także bezskutecznie. Suka siedziała na fotelu kierowcy i słuchała muzyki przy włączonym świetle. Kiedy któryś z policjantów próbował zbliżyć się do pojazdu wystawiała kły i warczała.

Bezradni policjanci postanowili wezwać na pomoc straż miejską. Strażnicy z Goleniowa przyjechali ze specjalnym sprzętem do odławiania psów. W końcu sukę wyciągnięto siłą z auta i odwieziono do schroniska w Białuniu. Za kilka dni suka trafi do przytuliska dla zwierząt w Białogardzie. Pani Halina przyznała, że postąpiła trochę nierozsądnie, ale nie żałowała swojej decyzji i obiecała, że odwiedzi sukę w przytulisku.

Źródło artykułu:PAP