Płyty roku 2005
Dwa duety, jeden zespół i aż siedmioro solowych wykonawców – trudno nie zauważyć, że soliści z gitarami albo przy fortepianie, songwriterzy, zdominowali nasze zestawienie najlepszych albumów na świecie. Składanką "Nowe głosy nowego wieku” w serii "Przekrój muzyki” staraliśmy się już zasygnalizować, że coś się dzieje, że ostatnie komercyjne sukcesy Nory Jones to tylko wierzchołek góry lodowej, a pod spodem nadciąga fala amerykańskiej piosenki o nieprawdopodobnej sile, w której nie chodzi tylko o zmęczenie muzyką techno czy hip-hopem. *Napędzana jest strachem po 11 września, zmęczeniem "nowym Wietnamem”, jakim stał się w opinii wielu Irak, i wspólnym frontem przeciwko prezydentowi Bushowi. W tej fali Amerykanie są kolorowym społeczeństwem jednostek często nieprzystosowanych, żyjących na prowincji tradycyjnie wiejskiego państwa, a nie supermocarstwa walczącego o dominującą pozycję na świecie. Eksponują różnorodność, nieprzystosowanie, sami siebie widzą na marginesie, wolą szeptać o mniejszych sprawach, gdy
media i politycy krzyczą o sprawach wielkich.
Była już raz podobna fala – w latach 60. dziennikarze ukuli nawet termin Weird America, czyli Dziwna Ameryka. Używany był w stosunku do Boba Dylana, a wraz z nim do twórców z pogranicza folku i hipisowskiej psychodelii. Przez analogię do tamtej epoki młodych pieśniarzy nazwano New Weird America – to scena indywidualistów, którzy jednak się ze sobą znają; Devendra Banhart z dziewczynami z CocoRosie, wszyscy z grupą Animal Collective. Conor Oberst (Bright Eyes) też funkcjonuje gdzieś na obrzeżach tej sceny, a Bonnie "Prince” Billy, nieco bardziej dojrzały i leciwy artysta, jest dla pozostałych rodzajem starszego brata. Mamy też obok nich Antony'ego – outsidera, bo transwestytę, który w romantycznych i przejmujących balladach zastanawia się nad własną seksualnością. Ale i ten zna się z Banhartem, Joanną Newsom. Mamy też Sufjana Stevensa, który nagrywa melodyjne symfonie na cześć poszczególnych stanów USA, wyśpiewując mitologię tamtejszych małych ojczyzn. A wszyscy wychowani są w tradycji czterech amerykańskich
filarów: bluesa, gospel, folku i country.
*Najpiękniejsze uczucie łączące się z tą nową falą to przekonanie, że ten gatunek dobrej muzyki to nie eksperymenty z formą, to nie nowa fala w świecie elektroniki, nie trudne improwizacje. To piosenki, zwrotki, refreny, akordy, emocje, nastroje... dostępne i czytelne dla wszystkich. Prostota dawno już nie była tak fascynująca jak dziś. A jeśli ktoś uważa, że zespół recenzentów "Przekroju” zagalopował się w zestawieniu obok, wykraczając poza wyposażenie przeciętnego sklepu z płytami w naszym kraju, to już tłumaczę: to zestawienie ludzi, a nie sklepów (choć wszystkie te albumy mają polskich dystrybutorów!). I ma być dla państwa inspiracją, a nie próbą odnalezienia obiektywnej, rynkowej prawdy o minionym roku. Bo gdybyśmy wspólnie zaczęli szukać tej ostatniej, na drodze stanąłby nam z pewnością inny solista – Crazy Frog.
03.01.2006 | aktual.: 30.06.2010 02:20
Bartek Chaciński/ _Przekrój _
Świat
*1. Antony And The Johnsons "I Am A Bird Now”, Secretly Canadian *"Antony jest największym wokalistą od czasów pojawienia się Björk” – pisał o tej płycie recenzent w 16. numerze "Przekroju”. Dziś pod tym poglądem podpisuje się większość osób pisujących dla nas o muzyce.
*2. Sufjan Stevens "Illinoise”, Asthmatic Kitty *"Cudowny album dla tych, którzy chcą śnić po amerykańsku” – pisaliśmy w recenzji w "Przekroju”. Dziś mamy przeświadczenie, że to również płyta dla wszystkich. Historie związane z Chicago i stanem Illinois opowiada w bogatych brzmieniowo, urzekających, melodyjnych kompozycjach.
*3. The White Stripes "Get Behind Me Satan”, XL *"Żaden z tych 13 utworów nie został nawet ukończony przed wejściem do studia. Pełny żywioł i... znakomity album” – pisał recenzent "Przekroju”. Parę tygodni później największych niedowiarków zespół przekonał do swojej wielkości koncertem w Gdyni.
*4. M.I.A. "Arular”, XL *Najbardziej ekscytująca i barwna nowa twarz sceny elektronicznej. Chwytliwe rytmy łączy z duchem world music i lewicowym, szokującym (bo usprawiedliwiającym działania terrorystów) przekazem.
*5. LCD Soundsystem "LCD Soundsystem”, DFA *"Znam każdą dobrą piosenkę nagraną przez kogokolwiek kiedykolwiek” – ten tekst LCD Soundsystem świetnie komentuje czasy, w których "wszystko już było”. To koncept album opowiadający o maniakalnym uwielbieniu muzyki pop. Biblia bezpretensjonalnego snobizmu.
_ _
*6. Bright Eyes "I'm Wide Awake It's Morning”, Saddle Creek *Pisaliśmy, że nawet jeśli Bright Eyes, czyli 24-latek Conor Oberst, nie zostanie nowym Bobem Dylanem, to i tak trzeba go poznać. Przynajmniej w tym roku był lepszy niż Dylan, a wydał jeszcze drugą znakomitą płytę "Digital Ash In A Digital Urn”.
*7. Bonnie "Prince” Billy and Matt Sweeney "Superwolf”, Domino *"Arcydzieło współczesnego nurtu americana” – napisaliśmy w recenzji. Zasłużony dla tego nurtu Will Oldham nagrał w duecie z byłym muzykiem Zwan jedną ze swoich najlepszych płyt.
*8. Devendra Banhart "Cripple Crow”, XL *Przystojny i zdolny Amerykanin ze słabością do gitarowych ballad, hipisowskiej przeszłości oraz hinduskich i latynoamerykańskich naleciałości w muzyce. Przedziwny tygiel wpływów, które tym razem udało mu się wymieszać najlepiej.
*9. Kanye West "Late Registration”, Roc-A-Fella *"Jeśli ktoś nie lubi hip-hopu, to żadna wymówka – w tym roku i tak będzie słuchał Kanye Westa” – pisaliśmy w "Przekroju”. Nietrudno było przewidzieć, że tak będzie. West to dziś numer jeden hiphopowego świata.
10. Animal Collective "Feels”, Fat Cat _ _Jądro sceny New Weird America. Psychodeliczno-folkowa czwórka Amerykanów z Brooklynu, która na koncertach rozrasta się czasem do rozmiarów big-bandu. Świeża, oryginalna muzyka zakorzeniona w brzmieniu The Beach Boys i wczesnego Pink Floyd – jeszcze z Sydem Barrettem.
Polska
*1. Skalpel "Konfusion”, Ninja Tune *Marcin Cichy i Igor Pudło sami przyznali sobie artystyczny paszport i podbili świat. Pomysłu na tworzenie muzyki elektronicznej w jazzowym klimacie żaden z polskich wykonawców nie zrealizował z równym powodzeniem.
*2. The Car Is On Fire "The Car Is On Fire”, EMI *"Od czasu debiutu Cool Kids Of Death młode pokolenie muzyków nie zaproponowało tak oryginalnej i świeżej na naszym rynku muzyki” – pisaliśmy o tym rockowym debiucie. Nie sprzedał się jakoś imponująco, ale obstajemy przy swoim.
*3. Kapela ze Wsi Warszawa "Wykorzenienie”, Metal Mind *"Kapela ze Wsi Warszawa opromieniona zagranicznym sukcesem ma szanse wreszcie podbić Polskę” – pisaliśmy na początku roku. Rok się kończy, a Kapela wreszcie przekonała do siebie także Polaków.
*4. Lao Che "Powstanie Warszawskie”, Ars Mundi *"To, jak ten młody zespół aktualizuje pamięć nie na poziomie debat historyków i rocznicowych obchodów, ale na poziomie kultury masowej, to prawdziwe mistrzostwo” – uznaliśmy w naszej recenzji. Potem był koncert w Muzeum Powstania Warszawskiego i Lao Che zna dziś pół Polski.
*5. Maria Peszek "Miasto mania”, Kayax *"Nigdy jeszcze nie mieliśmy aktorskiego śpiewania, któremu towarzyszyłoby tak postępowe i odkrywcze granie” – pisaliśmy w recenzji tego albumu. I mamy wrażenie, że wielu czytelników podziela nasz entuzjazm. Płyta dla wszystkich.
**Głosowali: Bartek Chaciński (ulubiona płyta roku: Antony And The Johnsons), Jacek Hawryluk (Antony And The Johnsons), Piotr Kowalczyk (M.I.A.), Jacek Skolimowski (The New Pornographers "Twin Cinema”), Jarek Szubrycht (System Of A Down "Mezmerize”), Bartek Winczewski (Jamie Lidell "Multiply”)