Blisko ludziPostanowiła związać się na całe życie z kimś, kto nigdy jej nie opuści. Poślubiła samą siebie

Postanowiła związać się na całe życie z kimś, kto nigdy jej nie opuści. Poślubiła samą siebie

"Najsmutniejszy trend, o jakim przeczytacie" – to tylko jeden z tytułów, które krążą w sieci na ten temat. Coraz więcej kobiet decyduje się na sologamię. Poślubiają siebie same. Jak Sophie, która we wtorek obchodziła drugą rocznicę swojego wyjątkowego "ślubu". Żart? Nic podobnego.

Postanowiła związać się na całe życie z kimś, kto nigdy jej nie opuści. Poślubiła samą siebie
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Magdalena Drozdek

18.05.2017 | aktual.: 18.05.2017 15:46

38-letnia Sophie Tunner mieszka w Wielkiej Brytanii. Jej historię opisał właśnie "The Telegraph". Dziewczyna, jak sama przyznaje, o sologamii nigdy nie myślała. Zrobiła research w sieci i okazało się, że na świecie nie brakuje kobiet, które, by stanąć na ślubnym kobiercu, nie potrzebują partnera. Postanowiła sama spróbować.

- Odpoczywałam akurat po ciężkiej grypie i nieudanym związku. Świętujemy rocznice związku, zawarcia małżeństwa, ale nikt nie świętuje tego, że przerwało się jakąś toksyczną relację i wróciło do normalnego życia – opowiada Sophie.
Rok temu zorganizowała więc ślub z samą sobą. Napisała przysięgę, kupiła białą sukienkę w lumpeksie i powiadomiła rodzinę o zbliżającym się weselu. Ceremonia odbyła się w Brighton. Jakie musiało być zdziwienie sąsiadów, kiedy pod ich domami przeszedł orszak weselny, ale po panu młodym nie było śladu?

Sophie opowiada: "Dzień wcześniej byłam bardzo zestresowana. Czułam, że to coś ważnego i nie można sobie z tego żartować. Stres potęgował też fakt, że większość gości po raz pierwszy w życiu miała do czynienia z czymś takim. Kilka osób powiedziało mi po wszystkim, że to najlepsze wesele, na jakim byli. Atmosfera była świetna. Bawiliśmy się doskonale".

Kobiety, takie jak Sophie, celowo zrywają z tradycją, która nakazuje im szukania sobie odpowiedniego kandydata na męża. Nie obchodzą ich stereotypy. Chcą cieszyć się wolnością, mieć wybór i czuć się dobrze w życiu. Mąż im do tego niepotrzebny. Są jeszcze statystyki – według ostatnich szacunków 42 proc. małżeństw w Wielkiej Brytanii rozpadnie się w kilka lat po ślubie. Rozwódek ma być więcej niż wiecznych singielek. Poślubienie samej siebie wydaje się jedynym "bezpiecznym" wyjściem.

– Społeczeństwo jest bardzo skupione na osiągnięciach par, a tak niewiele uwagi przywiązuje się do osobistych sukcesów pojedynczych osób. Bycie "wiecznym singlem" często wiąże się z ogromnym wstydem, jakby to było coś wstydliwego. Myślę, że czucie się dobrze z samym sobą, jest kluczowe. Nie można oczekiwać, że ktoś inny nas "dopełni" – przyznaje Tunner.

I że cię nie opuszczę…

- Znajomym nie chciało się wierzyć, że to zrobię – opowiada z kolei Grace Gelder na łamach "Guardiana". Brytyjka przez wielu uważana jest za jedną z pierwszy kobiet, które zdecydowały się na taki ślub. – Ktoś powiedziałby, że to bardzo samolubne. Ja uważam, że nie ma nic lepszego niż poczucie samoakceptacji, jakie za tym idzie.

Zanim wstąpiła w związek małżeński, kupiła pierścionek zaręczynowy i oświadczyła się sama sobie na ławce w parku. Jak opowiada, zainspirowała ją do tego Bjork, która w jednym z utworów śpiewa: "Mam na imię Isobel, poślubiłam samą siebie". Dołożyć do tego trzeba jeszcze kilka nieudanych związków i pytań o to, kiedy w końcu znajdzie sobie męża.
Nie znalazła. Ceremonia odbyła się w marcu 2014 roku. 50 gości, w tym rodzina i przyjaciele, patrzyło, jak Grace składa przysięgę sobie samej. Była biała sukienka, welon, bukiet kwiatów – by ukoronować ceremonię, Grace pocałowała swoje odbicie w lustrze.

Obraz
© Facebook.com

- To, że poślubiłam siebie, nie oznacza jeszcze, że nigdy nie wyjdę tak prawdziwie za mąż. Teraz wiem, że zrobię to na swoich warunkach – mówi Brytyjka.

Od tej pory w ślady Grace poszło jeszcze kilkanaście dziewczyn. 37-letnia Erika Anderson zdecydowała się na takie rozwiązanie, kiedy zbrzydły jej pytania rodziny i znajomych o to, dlaczego wciąż jest singlem. Yasmin Eleby, Amerykanka, obiecała sobie z kolei, że jeśli do 40. urodzin nie znajdzie prawdziwej miłości, weźmie ślub sama ze sobą. Jak obiecała, tak zrobiła. Ceremonia odbyła się na początku 2015 roku. Kobieta zadbała o każdy szczegół. Po imprezie wybrała się do Kambodży, Laosu i Dubaju, żeby w samotności celebrować miesiąc miodowy.

Biznes na samotnych

Popularność sologamii wyczuli już przedsiębiorcy. Na razie w Kanadzie. Tam już od jakiegoś czasu funkcjonują firmy, które organizują kobietom takie ceremonie. Alexandra Gill poślubiła siebie kilka lat temu. W ubiegłym roku odnawiała przysięgę. – Nasze matki i babcie nie miały możliwości decydowania o tym, kogo poślubią. My szanujemy swoją wolność – opowiadała w jednym z wywiadów.

Gill założyła firmę "Marry Yourself Vancouver" – planuje wesela w najmniejszych szczegółach. Inna firma reklamuje już nawet pakiety usług "I Married Me Self-Wedding In-A-Box". Kosztuje to 230 dolarów. W Japonii od roku działa Cerca Travel, która również pomaga kobietom przygotować się do tego wyjątkowego dnia. Oferują pomoc stylisty fryzur, makijażystki, w pakiecie jest też fotograf. Koszt? 2500 dolarów.

Kapitalizm korzysta, a co na to wszystko naukowcy?

- Jak na razie zawieranie małżeństwa z samą sobą to raczej rodzaj żartu czy performansu niż trend socjologiczny i nigdzie na świecie nie ma ruchu, który domagałby się usankcjonowania takich związków w prawie. Trudno byłoby też ustalić, co właściwie należałoby usankcjonować - płacenie sobie samej alimentów po rozwodzie? – mówi nam Elżbieta Korolczuk, polska socjolożka pracująca na uniwersytecie Södertörn.

Dodaje też: - Są właściwie dwa trendy: osoby, które o "małżeństwie z samym/samą sobą" mówią i piszą metaforycznie - po prostu, żeby pokochać innych należy kochać i szanować siebie. Odgrywane śluby z kolei to zjawisko sygnalizujące szerszy trend - rosnącą w krajach rozwiniętych grupę dobrze wykształconych i sytuowanych kobiet, którym trudno jest znaleźć partnera na podobnym poziomie dochodów i aspiracji. W tym przypadku "małżeństwo ze sobą" służy podkreśleniu, że kobiety mogą być w życiu spełnione nie wychodząc za mąż - po prostu świetnie się czują we własnym towarzystwie, wśród przyjaciół i rodziny, są spełnione i szczęśliwe bez obrączki. Trend życia w pojedynkę dotyczy zresztą nie tylko kobiet - jest coraz popularniejszy w młodych pokoleniach. Warto przy tym podkreślić, że nie oznacza on samotności czy braku rodziny - często osoby, które nie zawierają małżeństwa, budują rodziny złożone z osób spokrewnionych bądź nie (np. bliskich przyjaciół), tyle że z różnych powodów nie decydują się na małżeństwo, albo nie mogą go zawrzeć, np. w Polsce dotyczy to osób homoseksualnych, które nie mają możliwości prawnych zawarcia związku.

Na razie sologamia nie jest jeszcze uznawana przez żadne z – choćby najbardziej postępowych – krajów. Na razie. Kto wie, co się stanie za 5, 10, 20 lat?

Komentarze (3)