Prawie robi wielką różnicę
Jeszcze jakiś czas temu nikt nic o niej nie wiedział. Tylko tyle, że była. A była „niby” zwykłą dziewczyną. Jej życie też było „niby” zwyczajne, najpierw szkoła, potem studia, spotkania z przyjaciółmi, tyle że, zawsze w towarzystwie ochroniarzy. Nic dziwnego. Bycie córką Prezydenta do czegoś zobowiązuje.
18.10.2007 | aktual.: 24.10.2007 16:18
Jeszcze jakiś czas temu nikt nic o niej nie wiedział. Tylko tyle, że była. A była „niby” zwykłą dziewczyną. Jej życie też było „niby” zwyczajne, najpierw szkoła, potem studia, spotkania z przyjaciółmi, tyle że, zawsze w towarzystwie ochroniarzy. Nic dziwnego. Bycie córką Prezydenta do czegoś zobowiązuje.
Zawsze nienaganne maniery, zawsze perfekcyjny wygląd. A to już chyba Oli weszło w krew, bo zawsze świetnie wygląda. Oczywiście można powiedzieć, że ma ułatwione zadanie, bo ma warunki by dobrze wyglądać, ale nie każda zgrabna kobieta potrafi odpowiednio się ubrać, o czym za chwilę.
W tym przypadku wszystko do siebie pasuje. Najpierw kolorystyka. Połączenie bieli z brązem sprawdziło się w stu procentach. Brązowa bluzka jest kobieca, trochę romantyczna, mimo aplikacji na dekolcie nie jest kiczowata. Spódnica z dużymi zakładkami jest bardzo prosta. A prostota jest zawsze najlepsza. Długość spódnicy jest idealnie dobrana do wzrostu Oli. Taka długość wydłuża sylwetkę. Bardzo dobrze dobrane są też dodatki. Buty w tym samym kolorze co bluzka i bransolety w neutralnych kolorach nadają Oli świeżości i niewymuszonej elegancji. Jak widać Aleksandra Kwaśniewska zawsze jest elegancka. Ma świetne wyczucie koloru i stylu. Rytmu też, bo przecież świetnie dawała sobie radę na parkiecie w „Tańcu z gwiazdami”. Udział w tym programie pozwolił nam poznać nie medialną do tej pory, córkę prezydenckiej pary. Okazało się, że Ola jest młodą, świadomą swojej atrakcyjności kobietą, którą potrafi odpowiednio to podkreślić.
Satynowa sukienka w pastelowych kolorach jest stworzona dla niej. Sam materiał jest niebezpieczny, szczególnie dla kobiet, bo satyna w gładkich, intensywnych kolorach potrafi uwypuklić to, co kobiety chciałyby ukryć. Dlatego zawsze należy wybierać jasne kolory, no chyba, że nie ma się nic do ukrycia.
Sukienka Oli jest świetnym wyborem, bo sam materiał i kołnierz nadają elegancji, a delikatny, kwiatowy wzór na sukience i krótkie rękawy dodają jej tylko lekkości. Fenomenalnym akcentem kolorystycznym do całości są buty w intensywnym niebieskim kolorze. Duże brawa za wysmakowanie i klasę. Gusta są różne. Ktoś może uważać, że coś jest świetne, a ktoś inny, że wcale nie. W przypadku Agnieszki Dygant i jej sukienki w kwiatki jestem na nie. Porównując sukienkę Oli i Agnieszki nie ma wątpliwości, która jest bazarową pomyłką.
W mojej ocenie nie ma żadnego podtekstu. Nie ma tu sympatii i antypatii jak niektórzy mogliby się domyślać. Agnieszka Dygant ma warunki podobnie jak Ola, ale niestety nie wykorzystuje ich w odpowiedni sposób. Sukienka mogłaby wydawać się ładną, ale tak nie jest. Ktoś może pomyśleć, że przecież to również pastele, że prawie taki sam kwiatowy wzór, ale prawie robi wielką różnicę.
Kreacja Agnieszki wygląda jak halka. Miękkie miseczki w sukience miały podkreślać jej biust, ale chyba nie zdały egzaminu. Dodatkowo niezidentyfikowana forma pomiędzy biustem, która pewnie miała być czymś w rodzaju kwiatka, niebezpiecznie zwraca na siebie uwagę. Całość wypada słabo, a szkoda, bo aktorka jest piękna kobietą i z pewnością potrafi świetnie wyglądać. Niewątpliwie można zauważyć zamiłowanie Agnieszki Dygant do florystycznych wzorów na sukienkach które nosi. Nic w tym złego, jeśli tylko kwiaty nie są zbyt duże, zbyt agresywne, zbyt ciężkie. W tym przypadku jest to jeszcze do zniesienia, zarówno w rozmiarach jak i kolorystyce.
Krój sukienki też nie jest najgorszy. Ładnie podkreśla dekolt aktorki, dodaje jej na pewno kobiecości. Długość do kolan również jest dopasowana do wzrostu Agnieszki. Ale po co ta kokarda na biodrach? Takie zabiegi skracają sylwetkę. Dodatkowo czarny kolor kokardy wybija się najmocniej na sylwetce, co powoduje, że nie widać nic z wyjątkiem szarfy. Właściwie wygląda to tak jakby aktorka potrzebowała jakiejś ozdoby, ale sama nie wiedziała, co miałoby to być. Szarfa jest złym pomysłem, szczególnie luźno zawiązana na biodrach. Jeżeli już aktorka chciała się poczuć jak urodzinowy prezent, wystarczyłoby zawiązać mocno kokardę w pasie. Efekt byłby z pewnością lepszy i podkreśliłaby talię.
Również buty nie do końca pasują do całości. Są zbyt dużą konkurencją dla kokardy. W tym wypadku lepiej wyglądałyby buty w neutralnym kolorze. Zdecydowanie bardziej wolę Nianię Franię. Jest kiczowata do bólu. Ale wszystko jest z jakimś pomysłem, którego tym razem zabrakło.
Mariusz Brzozowski - współtwórca duetu Paprocki&Brzozowski. Ma na koncie m.in. tytuł "Projektanta Roku 2004" miesięcznika 'ELLE' oraz nagrodę dla "Osobowości w Modzie i w Sztuce". Moda to jego pasja i sposób na życie...