ModaPrezydencki fashion show

Prezydencki fashion show

Wiadomo – projektanci mody muszą czerpać skądś pomysły. Często twierdzą, że inspiruje ich konkretne miasto, czasem, że „ulica”. Wielu z nich ma modelowego odbiorcę, na którego szyje ciuchy lub ulubioną gwiazdę, VIP’a, gwiazdę rocka czy – jak prawie wszyscy - Kate Moss... Kiedy więc w szeregu inspiracji i muz pojawia się polityk – warto mu się bliżej przyjrzeć.

Prezydencki fashion show
Źródło zdjęć: © AP

01.07.2008 | aktual.: 26.05.2010 17:14

Wiadomo – projektanci mody muszą czerpać skądś pomysły. Często twierdzą, że inspiruje ich konkretne miasto, czasem, że „ulica”. Wielu z nich ma modelowego odbiorcę, na którego szyje ciuchy lub ulubioną gwiazdę, VIP’a, gwiazdę rocka czy – jak prawie wszyscy - Kate Moss... Kiedy więc w szeregu inspiracji i muz pojawia się polityk – warto mu się bliżej przyjrzeć. Zwłaszcza, jeśli ów polityk może zostać nowym prezydentem USA.

Nie mają dużego pola do popisu. Co prawda mogą nosić podwiązki, ale głównie do skarpetek i nie daj boże, żeby to zauważył jakiś fotoreporter... Kolory zawsze stonowane. Szaleństwo nie może zaznaczyć się nawet w kwestii krawata. Koszula biała lub błękitna, czasem szara lub kremowa. Nawet czarny i brąz odpadają – żadne tam erotyzujące wymysły a'la Gucci... I cóż można zdziałać na polu mody mając tak sztywne zasady przeciwko sobie? Najwyraźniej można rozpalić jednak fantazję mając na sobie proste symbole władzy – garnitur polityka. Dobrze wiedział o tym Kennedy, wiedział też Clinton... ten pierwszy stał się ikoną mody przede wszystkim ze wzgledu na wdzięk i smak francuskiej żony. Teraz na plan pierwszy wysuwa się nowy kandydat, również Amerykanin: Barack Obama. Właśnie stał się inspiracją dla nowej kolekcji ubrań męskich, projektu Donatelli Versace.

Zrelaksowany mężczyzna

Świat mody podobno wariuje na punkcie Państwa Obama. To, że Michelle, żona kandydata na urząd prezydenta jest kochana przez tabloidy i pisma modowe – można było się domyślić, lecz to, że sam Barack stanie się ikoną mody? W takim kontekście umieściła go Donatella Versace dedykując mu całą męską kolekcje na wiosnę-lato 2009. Projektantka nazwała go „człowiekiem tej chwili” podkreślając jednocześnie, że stworzyła tę kolekcje z myślą o „zrelaksowanym mężczyźnie, który nie musi prężyć mięśni, by pokazać, że ma siłę” . Nie dla krawata

Wyluzowana Donatella nie byłaby sobą, gdyby nie postanowiła również dać politykowi paru rad: powinien pozbyć się krawata i ożywić koszule... Czy jest to w ogóle możliwe w ogniu prezydenckiej kampanii, która zdominowała właśnie życie przystojnego Obamy? Chyba nie... Podobnie jak nie za bardzo pewnie uda mu się na razie „pożyczyć” coś z dedykowanej mu kolekcji. Co prawda część kolorów jak najbardziej dałaby się wykorzystać nawet podczas kampanii, jednak niekoniecznie w takiej formie i w takim stylu. Cytrynowe sweterki, obcisłe beżowe spodenki, kurtki w kolorze baby-blue oraz klapki... Szczególnie symboliczne zdają się być kurtki z BIAŁEJ SKÓRY prezentowane na czarnym modelu, lekko przypominającym kandydata na prezydenta...

Two ladies...

Już od dłuższego czasu wzrok amerykanek skoncentrowany był na ubraniowym pojedynku najważniejszych dam: kandydatki na fotel prezydencki Hillary Clinton, oraz pełnej werwy żony Baracka Obamy Michelle. Prowadziła ewidentnie ta druga – Hillary nie uniknęła charakterystycznych dla niej wpadek: nieforemnych spodni i kwadratowych ramion. Donatella również i jej postanowiła dać więc kilka rad – chciała, by była bardziej kobieca i sexy i zamieniła spodnie na spódnice... Z tych rad skorzystała jednak nie Hillary, a Michelle – nowa ikona stylu dla amerykanek. Podobno po jej występach w telewizji większość telefonów od telewidzów dotyczy tego, gdzie Michelle kupiła dany strój. Nic dziwnego – żona kandydata na prezydenta wygląda zawsze dobrze – ma swoje ulubione mutacje klasycznych rzeczy, tak lubiane przez Amerykanki. Łączy wdzięk Jackie Kennedy z szykiem hollywoodzkiej gwiazdy. I umie nosić perły jak mało kto.

Dość standardowy

Jednak ani Hillary, ani Michelle nie przyciągnęły takiej uwagi, jak przystojny Barack. Kandydat przyznaje się co prawda do tego, że ma tylko pięć garniturów, cztery pary butów i nie przywiązuje większej wagi do wyglądu, a swój styl określa jako „dość standardowy”, jednak nie przeszkadza to wcale Donatelli. Spadkobierczyni potęgi Versace dobrze wie, że wymienienie jednym tchem nazwy swojej kolekcji z nazwiskiem – być może – przyszłego prezydenta USA już daje władzę. I wcale jej nie zależy, żeby Barack wystąpił w którymś z jej błyszczących garniturów. Niech tylko zdejmie ten krawat...

Specjalnie dla serwisu kobieta.wp.pl prosto z Nowego Jorku nasza korespondentka Agnieszka Kozak
Dziennikarka, robi doktorat z gender i queer studies. Zajmuje się lokalnymi odmianami globalnych trendów, seksem i seksualnością w kulturze popularnej czasem krytykuje sztukę i fotografię, ale głównie nałogowo kupuje buty…

Komentarze (0)