Problem z mową
Otóż mam 2-letniego synka dokładnie ma 2 lata i 2 miesiące. Jest dzieckiem bardzo żywiołowym wręcz nadpobudliwym. Nie można go zająć jakąś zabawą dłużej niż przez 5 minut. Jednak największym moim zmartwieniem jest to, że moje dziecko od roku się nie rozwija.
09.03.2010 | aktual.: 09.03.2010 17:23
Przeczytałam Pani porady i wydają mi się naprawdę trafione, więc postanowiłam zwrócić się do Pani z moim problemem. Otóż mam 2-letniego synka dokładnie ma 2 lata i 2 miesiące. Jest dzieckiem bardzo żywiołowym wręcz nadpobudliwym. Nie można go zająć jakąś zabawą czy ćwiczeniami dłużej niż przez 5 minut, a jego ulubionym zajęciem jest bieganie od pokoju do pokoju lub skakanie po łóżku. Próbuję czytać mu książeczki, zainteresować rysowaniem, tańcem lub zwyczajnymi klockami wszystko z takim samym opłakanym skutkiem. Jednak największym moim zmartwieniem jest to, że moje dziecko od roku się nie rozwija. To co umiał jako roczniak, umie i teraz, ale bez żadnych postępów. Praktycznie nic nie mówi, jedynie podstawowe mama, tata, mniam i parę samogłosek, nie chce siadać na nocnik o sygnalizowaniu swoich potrzeb nie ma mowy. Co prawda sam je i potrafi się ubrać/ rozebrać i kilka innych rzeczy, ale nie chce się uczyć, nie chce słuchać czytanek, czy nie chce robić ćwiczeń logopedycznych. Jak mam go zachęcić? Wydaje mi
się, że dużo rozumie, ale wykonuje tylko wygodne dla siebie polecenia. Jest bardzo uparty, system nagród lub kar na niego nie działa, choć systematycznie nagradzamy za dobre rzeczy, za złe dostaje "upomnienie" i tłumaczymy mu dlaczego tak nie wolno itd, ale za 5 minut robi dosłownie to samo. Błędne koło. Czy powinnam się wybrać z nim do psychologa dziecięcego lub/i do logopedy? Staram się nie przejmować aż tak, ale widzę, że jego rówieśnicy rozwijają się w większym stopniu. Do roku bardzo szybko się wszystkiego uczył, a teraz jakby wyhamował. Czy są jakieś sposoby na pobudzenie go do nauki? Czy jeszcze w jakiś sposób mogę z nim ćwiczyć, by zaczął mówić? I jak traktować małego złośnika i uparciucha, by odnosiło to zamierzony skutek?
Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, gdy choć trochę mogę Państwu pomóc. Cieszę się, gdy jesteście Państwo z tej pomocy zadowoleni. Wiem, że nie zawsze jest to możliwe, ale jeśli czasem się udaje, to też się cieszę. A teraz Pani list. Sporo spraw poruszyła Pani w swoim liście. Spróbuję odpowiedzieć na wszystkie. Po pierwsze- zniechęcam do stawiania diagnozy – nadpobudliwy. Zespół nadpobudliwości psychoruchowej z zaburzeniami koncentracji i uwagi (ADHD) to dość poważny problem, wymagający wnikliwej diagnozy, poprzedzonej badaniem psychologa, pedagoga, logopedy…. Myślę, że raczej ma Pani na myśli nadruchliwość niż nadpobudliwość. Oczywiście nie możemy wykluczyć ADHD, ale będziemy o nim mówiły, gdy będzie tak diagnoza. Teraz jej nie ma, więc nie warto nazywać. Pisze Pani o problemach z mową. Tutaj już można diagnozować, działać, stymulować…
Z tego, co Pani pisze, to prawdopodobnie poziom rozwoju mowy nie jest satysfakcjonujący. Warto pokazać malca logopedzie. Jeśli uzna za konieczne skieruje do audiologa czy laryngologa. Podpowie też, jak stymulować rozwój mowy. Warto robić, ale z tak małym i nie współpracującym dzieckiem trzeba nastawić się na pracę własną, nie jego. Dużo do dziecka mówimy, zwracamy uwagę, by widział naszą twarz w takiej rozmowę, by koncentrował uwagę na tym, jak mówimy, a nie tylko, co mówimy. Zwalniamy tempo, jeśli mamy skłonność do szybkiej mowy. Bawimy się przed lustrem, wykonujemy sporo zabaw – ćwiczeń oddechowych. Logopeda podpowie, na co zwracamy uwagę, gdy zobaczy dziecko. Jeśli słaba jest ruchliwość języka, warg…., zachęci do ćwiczeń narządów artykulacyjnych, gdy zaburzona koordynacja oddychanie – mowa, zaleci ćwiczenia oddechowe….
Z maluchem ćwiczymy wyłącznie poprzez zabawę, zawsze wtedy, gdy ma ochotę, a nie gdy protestuje. Nagradzamy, chwalimy, cieszymy się z najmniejszych postępów. Funkcjonowanie w sytuacji zadań to kolejny problem przez Panią poruszany. Maluch nie potrafi na dłużej skupić uwagi, nie chce wykonać polecenia, podporządkować się woli dorosłego…. Potrzebuje czasu, by się nauczyć. Czasem w sytuacji społecznej – przedszkole, osiedlowy klubik, plac zabaw, spotkanie z kolegą w swoim domu…. zmusza do tego podporządkowania, uwzględnienia woli dorosłego, uszanowania zakazu…..
Nie chcę powiedzieć, że oddanie malca do przedszkola rozwiązałoby problemy. Nie. Jednak sporo z nich mogłoby zacząć inaczej wyglądać. Rozumiem jednak, że nim malec powędruje do przedszkola, chciałaby Pani wpłynąć na zmianę zachowań. Co poradziłabym? Na pewno wizytę u logopedy. Można byłoby poszukać takiego połączenia, by logopeda był też psychologiem. Sprawdzi mowę, poobserwuje malca w sytuacji zadaniowej – sprawdzanie dojrzałości mowy i może zauważy inne ważne rzeczy, problemy….. Po takiej wizycie rozpoczęłabym pracę z synkiem. Może początkowo w króciutkich odcinkach czasu, może przed lustrem, może bez niego….Zdecydowanie zastąpiłabym telewizję, jeśli sporo jej ogląda, czytaniem książeczek, wspólną zabawą…. Wszelkie konflikty rozwiązujemy spokojnie lecz stanowczo. Wobec małych uparciuchów najważniejszy jest spokój i konsekwencja. Odmowa, skarcenie… zawsze i do końca musi być utrzymane w swojej mocy. Nie pozwalamy dziecku, by histerią, płaczem wymuszało zmianę decyzji, zdobycie czegoś….
Nie wyczerpię zapewne wszystkich wątków z Pani listu. Jeśli oczekuje Pani bardziej szczegółowej odpowiedzi na jakiś temat, proszę raz jeszcze sformułować pytanie. Teraz pozdrawiam i do ewentualnego usłyszenia ponownie.
Krystyna Zielińska - psycholog dziecięcy i logopeda