Blisko ludziPrzyjaciółka w narodzinach. Na czym polega praca douli?

Przyjaciółka w narodzinach. Na czym polega praca douli?

Marta rodziła przez kilkanaście godzin. Poród skończył się cesarskim cięciem. – Ciepły głos douli pomagał mi się uspokoić. Była przy nas też po narodzinach córci wspierając mnie w początkach macierzyństwa – mówi. Wspierają, pomagają, trzymają za rękę. Jedni twierdzą, że ich usługi to luksus dla wybrednych, inni doceniają doświadczenie. Na czym polega praca douli i czy kobiety, które tak chętnie korzystają z ich pomocy, powinny obawiać się proponowanych przez rząd zmian w opiece okołoporodowej?

Przyjaciółka w narodzinach. Na czym polega praca douli?
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

23.12.2016 | aktual.: 08.06.2018 14:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Luksus czy potrzeba?

– Szkoda, że doule właśnie tak się kojarzą. Badania naukowe mówią wyraźnie, że obecność douli podczas porodu czy w okresie okołoporodowym ma wymierne skutki. Kobiety rodzące przy ich wsparciu mają krótsze porody, lepiej je we własnej ocenie przechodzą oraz radzą sobie z wejściem w macierzyństwo. Według medycyny opartej na dowodach wsparcie przeszkolonej osoby, której jedynym zadaniem jest udzielanie go, jest najskuteczniejsze – mówi Małgorzata Borecka, prezes Stowarzyszenia DOULA w Polsce, organizacji zrzeszającej polskie doule.

Rzeczywiście, wyniki badań wskazują, że stałe wsparcie udzielane kobiecie rodzącej przez doświadczoną, znaną jej wcześniej osobę spoza personelu medycznego obniżało ryzyko zakończenia się porodu cesarskim cięciem o 40 proc. w stosunku do kobiet rodzących samotnie lub z partnerami, ale bez douli lub osoby pełniącej rolę douli. Obniżała się również u kobiet z pierwszej grupy potrzeba użycia znieczulenia zewnątrzoponowego, podania oksytocyny, a także skracał się czas trwania samego porodu. Badania mierzące satysfakcję z macierzyństwa kobiet po porodzie wskazywały, że w grupie kobiet mających wsparcie douli po porodzie matki lepiej reagowały na swoje dziecko, miały głębszą z nim więź, karmiły piersią, dobrze wspominały swój poród i miały wyższą samoocenę.

Samotność rodziców

Zawód doul wynika z tęsknoty kobiet za czymś więcej niż porodem jako wydarzeniem medycznym. Wspólnoty kobiece, wspieranie przez doświadczone matki młodych kobiet to coś zupełnie naturalnego od wieków. Oczekiwanie na narodziny dziecka i poród od dawna były wydarzeniem społecznym, który łączył kobiety ze sobą, stanowiąc swoisty rytuał przejścia.
Poza akuszerką czy położną, zazwyczaj też matka, siostra, ciotka czy przyjaciółka towarzyszyły kobiecie. Odkąd kilkadziesiąt lat temu porody przeniesiono z domów czy izb porodowych do szpitali, możliwość obecności towarzyszących kobiet zanikła.

W szpitalnych warunkach obecność drugiej kobiety została wykluczona i wiele kobiet rodziło samotnie, w obecności personelu medycznego. Do czasu, kiedy w salach porodowych pojawili się ojcowie. Pomimo zaangażowania ojców w poród czy wprowadzenia wielu humanitarnych praktyk w porody szpitalne, to ważne kobiece ogniwo wsparcia społecznego zanikło. Narodziny dziecka były bardziej osamotnione i bardziej psychologicznie obciążające dla obojga rodziców. Dla niektórych matek poród szpitalny stawał się aktem odosobnienia od społeczeństwa.

Partner w porodzie

Istnieją badania pokazujące, że obecność partnera – mężczyzny – obniża liczbę stosowanych środków przeciwbólowych. Większość badań wskazuje jednak, że istotne jest wsparcie kobiece. Amerykańscy lekarze i badacze, John Kennell i Marshall Klaus sądzą, że mężczyznom może być trudno udzielać potrzebnego wsparcia, gdy sami są tak mocno zaangażowani emocjonalnie, przy jednoczesnym braku doświadczenia porodowego. Uważają na podstawie przeprowadzonych badań, że ojciec dziecka nie powinien być jedynym źródłem wsparcia dla rodzącej.

Mówią: „Obecność dodatkowego wsparcia, doświadczonej kobiety, nie umniejszy roli ojca, ale dopełni ją, redukując jego niepokoje i uwalniając w nim moc wsparcia”. Obecnie coraz częściej to pary zapraszają doulę do towarzyszenia im w porodzie. – Nie potrafię sobie wyobrazić przejścia przez szpitalny poród bez douli. Jej spokój i postawa były wielkim wsparciem i wzmocnieniem dla mojej żony, a mi pomogła bardziej zaangażować w poród i być przydatnym w tym bardzo intensywnym przeżyciu – mówi Andrew, świeżo upieczony ojciec.

Doula dla matki

Współcześnie doula to kobieta przeszkolona i doświadczona. Jest blisko, nawiązuje kontakt, pomaga matce w czasie okołoporodowym. Doula to ktoś na tyle bliski, by wesprzeć, ale nie na tyle, by uzależnić od siebie. Doula to wsparcie społecznie, pozamedyczne, matkowanie matce. Doula wie, że kobieta, żeby poczuć się kompetentną i odpowiedzialną matką, potrzebuje wsparcia od kilku osób z kilku dziedzin – medycznych i pozamedycznych. I wie też, jak istotnym wydarzeniem w życiu kobiety i jej rodziny są narodziny dziecka. W przywoływanym badaniu naukowcy sądzili, że lepsze samopoczucie matek po porodzie wynikało z tego, że ktoś im „matkował” – ale też pozwolił wejść w ich macierzyństwo we własny sposób i nie oceniał.

– Mimo że mój poród trwał kilkanaście godzin i skończył się cesarskim cięciem, nie wspominam tego jako przeżycia traumatycznego. Wręcz przeciwnie! Przez te wszystkie godziny czułam wsparcie, ciepło i akceptację – mówi Marta, mama małej Róży. – Ciepły głos douli pomagał mi się uspokoić w trudnych chwilach. Była przy nas też po narodzinach córci wspierając mnie w początkach macierzyństwa – dodaje.

Co robi doula?

Doula w porodzie działa jak bufor bezpieczeństwa. Znana rodzącej przed porodem, pomaga oswoić nową sytuację w szpitalu. Doula skupia się na kobiecie podczas każdego skurczu, proponując, w zależności od potrzeb i sytuacji, wsparcie duchowe, słowa pochwały i zachęty. Stara się zapewnić możliwie największy komfort. We współpracy z personelem medycznym opowiada rodzącej kobiecie, co się dzieje, uspokaja, tworzy intymną atmosferę przy pomocy światła, zapachów, muzyki. Jest z nią przez cały czas trwania porodu. Jeśli trzeba, oddycha razem z rodzącą, masuje szalem rebozo, pracuje dotykiem i masażem.

Wspiera również partnera kobiety, jeśli jest taka potrzeba, angażując go we wsparcie rodzącej. Zwykle zostaje z kobietą w szpitalu do okresu poporodowego. Nie pracuje w trybie zmianowym. Nie wykonuje żadnych czynności medycznych. Dla douli priorytetem są potrzeby matki – emocjonalne, fizyczne, informacyjne. Doula oferuje wsparcie, ale nie porady, nie podejmuje decyzji za rodziców, nie osądza ich wyborów. Zapoznaje kobietę z dostępnymi opcjami opieki okołoporodowej, bazując na aktualnej wiedzy, umożliwiając kobiecie podjęcie samodzielnej decyzji, najbardziej odpowiedniej do jej osobistej sytuacji. Poród z doulą to nie tylko poród szpitalny.

– Poród naszego syna był niezwykły – opowiada 47-letni Jarek z Warszawy. – Przełamaliśmy strach i zdecydowaliśmy się, by przyszedł na świat w domu. Towarzyszyły nam w tym doświadczeniu położna i doula - fantastyczny duet wspaniałych kobiet. Doula wniosła spokój, wsłuchiwała się w potrzeby i emocje mojej ukochanej i moje, a dzięki jej opiece czuliśmy się pewnie.

Strach o standardy

Gdy rząd ogłosił zniesienie standardów opieki okołoporodowej, protestowały nie tylko matki, ale też doule, które na nowych przepisach też stracą. Bo rodząca nie będzie mogła zaprosić na salę porodową wybranej towarzyszki.

Joanna Pietrusiewicz z fundacji Rodzić po Ludzku: - Ministerstwo Zdrowia po cichu wprowadziło zmiany w ustawie o lecznictwie likwidujące standardy okołoporodowe, które szpitale musiały respektować. Oznacza to, że od 2018 roku to, w jakiej pozycji kobieta będzie rodziła lub czy będzie mogła przytulić dziecko po porodzie, będzie zależało od szpitala. Lekarz będzie mógł powiedzieć: nie da się.

Obowiązkiem szpitala nie będzie też już: zapewnienie swobody ruchu, wyboru pozycji i możliwości chodzenia podczas porodu, pomoc w laktacji czy zagwarantowanie kobiecie dostępu do wody podczas porodu.

- To wszystko ma kolosalne znaczenie dla rodzącej. Dowodem na to są badania medyczne. A przecież od tego, jaki będzie poród zależy, czy matka wejdzie w rodzicielstwo z mocą czy ze słabością – tłumaczy Małgorzata Borecka, certyfikowana doula.

Polska jest jedynym krajem w świecie, w którym doula jest oficjalnie rozpoznanym zawodem. Od 2011 roku działa Stowarzyszenie DOULA. Jest to organizacja, która zrzesza i szkoli wykwalifikowane doule. Doule w nim zrzeszone pracują zgodnie z obowiązującym w Stowarzyszeniu Standardzie Pracy i Kodeksem Etycznym. Pojawienie się doul w Polsce to efekt coraz wyższej świadomości i znajomości swoich potrzeb wśród kobiet w okresie okołoporodowym.

Joanna Pietrusiewicz obawia się, że kolejnym krokiem w tej porodowej rewolucji będzie rejonizacja, a to oznacza, że kobieta nie będzie mogła wybrać szpitala, w którym będzie chciała rodzić. - Te zmiany to cofnięcie się w położnictwie do standardów z lat 80. – dodaje.

Komentarze (15)