ModaPrzyzwoita kobieta ciała nie pokazuje

Przyzwoita kobieta ciała nie pokazuje

Moje dwie wiekowe ciotki każdego roku mają ten sam dylemat. Gdy wyciągam je na spacer na nadmorski bulwar, obie niezmiennie obawiają się „golasów”. Bynajmniej nie chodzi tutaj o wszelkiej maści naturystów.

Przyzwoita kobieta ciała nie pokazuje
Źródło zdjęć: © -sxc.hu

12.05.2009 | aktual.: 12.05.2009 13:56

Moje dwie wiekowe ciotki każdego roku mają ten sam dylemat. Gdy wyciągam je na spacer na nadmorski bulwar, obie niezmiennie obawiają się „golasów”. Bynajmniej nie chodzi tutaj o wszelkiej maści naturystów, którzy opanowali słynne Chałupy i kilka innych polskich plaż. Drogie ciocie „golasami” nazywają wszystkich plażowiczów jacy się tylko po drodze nawiną. I w tym wypadku nie ma znaczenia, czy zakrywają oni ciało w siedemdziesięciu, czy tez siedmiu procentach. Golas to golas i nic tego nie zmieni!

Rozłożeni na piaskach Międzyzdrojów, Łeby, Ahlbeck, Cannes czy Bostonu możemy się mniej lub bardziej zakrywać lub odkrywać. Czasami oczywiście pojawią się jacyś stróże moralności, którzy zawzięcie tropią wszelkie przejawy zgorszenia. Ostatnio przekonały się o tym dwie młode szczecinianki. Dziewczyny stanęły przed sądem grodzkim, by odpowiedzieć za opalanie się topless na jednym z miejskich kąpielisk. Według stróżów prawa dopuściły się one publicznie "nieobyczajnego wybryku”. Na szczęście całe to zamieszanie w końcu rozeszło się po kościach. Przy tej okazji przypomniała mi się walka, jaką ludzie przez kilkadziesiąt lat musieli toczyć, po to tylko, by bez problemu i prawie na „golasa” położyć się na gorącym piasku plaży. Lekarze już pod koniec XVIII wieku uznali, że powietrze morskie, jak również kąpiele w morzu mają zbawienny wpływ na nasze zdrowie. W czasach gdy ludzie się rzadko myli taki kontakt z wodą musiał być
rzeczywiście zbawienny. W północnej i południowej Francji, w Anglii, w Niemczech i w USA jak grzyby po deszczu wyrastały piękne, nadmorskie kurorty. Bogacze stawiali sobie tam letnie domy, biedniejsi przyjeżdżali na wycieczki specjalnymi pociągami. Cały „bogaty” Paryż czy Londyn przenosił się w wakacje do Dieppe czy Brighton. Berlińczycy natomiast za swoimi cesarzem podążali do Heringsdorfu. Od razu jednak pojawił się poważny problem! Jak w takich miejscach „zażywać zbawiennych morskich kąpieli” i jednocześnie nie stracić przyzwoitości? Po pierwsze wspólne kąpiele kobiet i mężczyzn były całkowicie wykluczone. Kąpiący musieli się również ukrywać przed tymi, którzy akurat spacerowali po brzegu morza. W tym celu na plażach pojawiły się specjalne pojazdy przypominające cyrkowy wóz. Były to przebieralnie na kółkach. W nich damy zakładały kostiumy do kąpieli, a następnie wskakiwały do wody. Odbywało się to jednak w „bezpiecznej” odległości od brzegu.

Potem skomplikowane maszyny zastąpiono przez obszerne budowle , czyli „łazienki”. Były to umieszczone na plaży, za wysokim płotem, drewniane konstrukcje, które skutecznie oddzielały panie od panów i stały na straży „obyczajności”. Kąpiele odbywały się tylko na niewielkim kwartale zamkniętym z dwóch stron.

Gdy dziś patrzę na używane wówczas kostiumy kąpielowe to zachodzę w głowę jak to możliwe, że ludzie w czymś takim od razu nie poszli na dno. U panów nie było tak źle. Mężczyźni zakładali bowiem jednoczęściowe trykoty z krótkimi rękawami i spodniami. Za to panie miały naprawdę ciężki żywot. Według ówczesnych standardów przyzwoita kobieta nigdy nie pokazywała nawet najmniejszego kawałka ciała. Stroje kąpielowe zakrywały więc wszystko, włącznie z włosami. Spódnica była długa, pod nią spodenki za kolano, do tego bluzka z bufiastymi rękawami, wielkie kołnierze, hafty, wstążki i kokardy. Do stroju kąpielowe zakładano też gorset, by ciało było zawsze szczupłe i nie traciło „talii osy” . W 1907 roku Australijka Anette Kellermann została aresztowana na plaży pod Bostonem, ponieważ odważyła się kąpać w jednoczęściowym kostiumie bez rękawów, ze spodenkami, które kończyły się przed kolanem.

Dopiero po pierwszej wojnie światowej, od lat 20 - tych XX wieku, kobiety zakładały jednoczęściowe kostiumy kąpielowe z długim dołem przypominającym szorty i paseczkiem w talii. Śmielej też odkrywano plecy i ramiona, zaś krótkich włosów nie przykrywano kapeluszami i czepkami. Warto jednak pamiętać o tym, że jeszcze w 1931 roku policyjne władze niemieckiej wówczas Łeby wydały rozporządzenie: „kobiety mogą się publicznie kąpać tylko w stroju kąpielowym, który na piersiach i brzuchu całkowicie zakrywa ciało i przylega pod pachami. Strój w dolnej części musi sięgać poniżej trójkąta i ściśle przylegać do ud....” Dodam, że jest to jedynie malutki fragment tego rozbudowanego zarządzenia. Moje dwie ciocie byłyby zadowolone z niemieckiego porządku

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (8)