Blisko ludziRęce przy sobie

Ręce przy sobie

Ręce przy sobie
21.03.2006 12:09, aktualizacja: 28.05.2010 14:38

Choć dźwięczące dziesiątkami telefonów i faksów biura są raczej miejscami dość aseksualnymi, to jednak zawsze tam, gdzie mężczyzna i kobieta stąpają po wspólnym "terytorium", w powietrzu natychmiast zaczynają kłębić się dziwnie erotyczne wibracje. Gdzie jak gdzie, ale właśnie w owym biurze nie miejsce, ani tym bardziej nie czas na uleganie tym powiewom feromonów.

Choć dźwięczące dziesiątkami telefonów i faksów biura są raczej miejscami dość aseksualnymi, to jednak zawsze tam, gdzie mężczyzna i kobieta stąpają po wspólnym "terytorium", w powietrzu natychmiast zaczynają kłębić się dziwnie erotyczne wibracje. Gdzie jak gdzie, ale właśnie w owym biurze nie miejsce, ani tym bardziej nie czas na uleganie tym powiewom feromonów. Tym bardziej więc dziwi fakt, że dla wielu mężczyzn służbowe "zaloty" są tak samo powszednią czynnością w biurze, jak wysyłanie faksów, odbieranie telefonów, czy choćby parzenie porannej kawy.

Figlarny uśmiech kolegi zza biurka, czy nawet bardzo osobisty komplement z ust kierownika nie muszą być od razu dowodami na molestowanie, tym bardziej, jeśli nie czujesz się przez to w żaden sposób urażona czy poniżona. Wszystko tak naprawdę zależy od granic, które między sobą ustalicie i od subiektywnych odczuć, a także od stopnia zażyłości i atmosfery panującej między pracownikami.

Czy to jest przyjaźń, czy to jest "kochanie"... Różnica między flirtem a molestowaniem seksualnym leży nie w technikach zalotów, ale w uczuciach, jakie one w tobie wywołują. Jeśli czujesz wyraźny dyskomfort psychiczny za każdym razem, kiedy jeden z kolegów wodzi za tobą wzrokiem lub uparcie namawia cię na wypicie z nim "służbowej" kawy po godzinach, nie bój się nazwać rzeczy po imieniu! Molestowanie, nawet poprzez bardzo łagodne "dowody sympatii", zaczyna się wówczas, kiedy czujesz się w jakiś sposób zagrożona, nękana czy upokorzona.

Niedwuznaczne męskie umizgi mogą wpłynąć również na jakość i atmosferę pracy - tracisz wówczas poczucie bezpieczeństwa, jesteś onieśmielona i mniej aktywna. Niezależnie czy jesteś molestowana słownie poprzez niewybredne dowcipy, wymowne komplementy, czy bardziej bezpośrednio przez erotyczne poklepywanie i dotykanie, musisz pamiętać, że prawdopodobnie te zachowania nie "znikną" bez twojej zdecydowanej interwencji. Kiedy tylko przydarzy ci się podobnie krępująca sytuacja, wyraźnie daj do zrozumienia osobie cię nagabującej, że nie życzysz sobie takich zachowań. Jeśli to nie przyniesie efektów, poinformuj o tym przełożonego, związki zawodowe, a nawet odważ się wnieść sprawę do sądu.

Broń swojej godności
Choć w Polsce nie mówi się wiele o tego typu wykroczeniach, warto przerwać to milczenie i zadbać o własną godność i poczucie bezpieczeństwa. Nie daj się zwieść uwagom kolegów, że przecież kusisz ich swoim wyglądem i prowokujesz zachowaniem; twoja atrakcyjność nie tłumaczy takich zachowań! Wina nie leży w tobie, ale często w bardzo instrumentalnym i seksistowskim stosunku do płci pięknej.

Prawo gwarantuje ochronę godności i dóbr osobistych oraz zapewnia ci nienaruszalność czci i nietykalność cielesną. Akty molestowania są najczęściej właśnie przekroczeniem tych norm, zatem domagaj się poszanowania swoich praw, nawet jeśli będzie się to wiązało ze zmianą pracy.

Niestety ciągle jeszcze wiele kobiet nie mówi głośno o swoich przykrych doświadczeniach, gdyż hamuje je przed tym zażenowanie i lęk przed zlekceważeniem sprawy. Poszanowanie twojej godności jest tu elementem najważniejszym, nie bój się więc zareagować. Nie możesz czuć się winna, za to, że ktoś stawia ciebie w krępującej i uwłaczającej ci sytuacji, a czasem nawet, wykorzystując swoje stanowisko, szantażuje ciebie.

Jeśli w celu uniknięcia przykrych rozmów i dochodzeń, wolisz spróbować po prostu zapomnieć o całej sprawie, wówczas nie dość, że tak naprawdę chronisz winnego, to przy tym największą krzywdę robisz sobie. Zanim zdecydujesz się na ujawnienie tak nieprzyjemnej dla siebie prawdy, spróbuj porozmawiać o wszystkim z kimś bliskim, a może nawet z psychologiem. Łatwiej będzie ci później wyciągnąć wszystko na "światło dzienne", a poza tym zawsze będziesz miała kogoś, kto będzie mógł złożyć ewentualne zeznania. Choć o dowody na molestowanie zazwyczaj bardzo trudno, bo i sam molestujący zwykle stara się to robić bez świadków i "śladów", to może znajdziesz sposób na jakiekolwiek udokumentowanie takich zachowań.

Najważniejsze jednak, abyś powiedziała stanowczo "nie". Bez względu na zależności zawodowe, jesteś człowiekiem wolnym i nikt nie może wykorzystywać swojej pozycji, czy tym bardziej siły, by do czegokolwiek cię nakłaniać.

Nawet wysyłanie maili ze sprośnymi dowcipami, czy obwieszanie ścian kalendarzami ze skąpo odzianymi paniami może być przejawem "rozerotyzowania" twoich współpracowników. Nie dość, że jest to żenujące i pozbawione klasy, to jeszcze w dodatku mało profesjonalne. Jeśli którekolwiek z zachowań twoich kolegów nie odpowiada ci, nie obawiaj się, że okrzykną cię firmową purytanką, mów otwarcie o swoich odczuciach!

Agnieszka Buczak