Różane cięcia-gięcia

Kolory i faktury to kod wizualny tego wnętrza.

Różane cięcia-gięcia

02.01.2006 | aktual.: 06.03.2006 12:20

Róża to motyw przewodni: stoi na baczność w równych odstępach na wykładzinie w kuchni, siada na talerzach, poduszkach i abażurach. Podobna do czarnego drucianego kółka zwija się na ścianie w gabinecie Ani. Ta żywa, z podwórka, przypomina o sobie w maju. Wścibska, zagląda przez okno, jakby ciekawa atmosfery wewnątrz. Jest jeszcze kolor ścian i mebli – od różu po purpurę. Kolor "różany”. *– Biuro, w którym non stop migają ekrany komputerów we wszystkich odcieniach tęczy – to wyzwanie dla projektanta
– mówią twórcy studia, Ania Zgoda i Robert Dać. – Do purpury w holu dochodziliśmy etapami. Konieczne były zasadnicze zmiany – dodaje – żeby kolor nas nie przytłoczył.
*
Zniknął podwieszany sufit i od razu wróciły proporcje wnętrza w starej kamienicy. Do pozostałych pomieszczeń wybrali biel. – Tu przede wszystkim się pracuje – mówi Ania. – Potrzebne jest skupienie. Powstało miejsce do pracy, w którym łatwo się zadomowić. Przytulne, ale nie do chodzenia w bamboszach. Nowoczesne, lecz bardzo indywidualne.
– W naszej pracy staramy się unikać bezosobowości – mówi o swoim zawodowym credo Ania. Białe ściany – tak. Ale z kwadratem stylizowanej na lata 70. tapety. Wygląda jak obraz. Meble – najprostsze. – Nie zależy nam na ich długowieczności – dodaje. – Mają z nami żyć i współpracować. Nie traktujemy ich jak inwestycji.
O charakterze wnętrza czasami decyduje szczegół. W gabinecie Ani to krzesło-huśtawka. Imieninowy, wymarzony prezent. I obraz Michała Zaborowskiego "Wartownik", oczywiście z motywem róży.
Obrazów jest tu dużo.Większość pochodzi z zaprzyjaźnionej galerii "Karowa” w Warszawie. Autorem wielu jest Sławomir Toman. Ania interesuje się jego malarstwem od dawna. Toman maluje hiperrealistyczne obrazy: zamknięte w ramach płótna i przeskalowane dziecięce klocki, powiększone gadżety, porcelanowe figurki, puste ubrania, jakby wiatr nagle wyrwał z nich ludzi. W "Zgoda projekt” obrazy ciągle są w ruchu. Jako kolorowe wydruki przyklejone do drzwi od strony holu. – Trudno pomylić pokój – mówi Ania. – Dzięki obrazom mamy własny język. Tylko my rozumiemy, co znaczy być "za kulkami” albo w "cięciu-gięciu”.

Tekst Ewa Toniak
Stylizacja Dorota Cybis
Zdjęcia Hanna Długosz

Komentarze (0)