Rymanowski i inne gwiazdy z Nowej Huty

Nowa Huta przyciąga turystów, a nawet tych, którzy się z niej wyprowadzili: Urszulę Grabowską, Bogdana Rymanowskiego, Sławka Shutego i Bartosza Szydłowskiego.

Rymanowski i inne gwiazdy z Nowej Huty
Źródło zdjęć: © mwmedia
8

To było wzorcowe miasto socjalistycznego państwa. Symbol potęgi PRL. Niedawno przeklęte, dziś staje się modne. Nowa Huta przyciąga turystów, a nawet tych, którzy się z niej wyprowadzili: Urszulę Grabowską, Bogdana Rymanowskiego, Sławka Shutego i Bartosza Szydłowskiego. Ta dzielnica mnie ukształtowała. Żeby tu mieszkać, trzeba było być facetem z jajami– wspomina Bogdan Rymanowski.

Plan wy­bu­do­wa­nia no­we­go mia­sta zro­dził się w gło­wach człon­ków KC PZPR do­kład­nie 60 lat te­mu. Wo­kół hut­ni­cze­go kom­bi­na­tu, któ­ry miał mieć czo­ło­we zna­cze­nie dla so­cja­li­stycz­nej go­spo­dar­ki, za­czę­ły po­wsta­wać ro­bot­ni­cze osie­dla. Ze wsi ra­zem z ro­dzi­na­mi spro­wa­dza­li się dziel­ni ju­na­cy, dla któ­rych ta­ka prze­pro­wadz­ka by­ła szo­kiem cy­wi­li­za­cyj­nym. Dla­te­go przez dłu­gi czas wi­dok pro­sia­ka, ku­ry czy kacz­ki na osie­dlu nie był rzad­kim zja­wi­skiem. In­te­li­genc­ki Kra­ków z obrzy­dze­niem pa­trzył na dziel­ni­cę, któ­rą przy­łą­czo­no do je­go obrze­ży. Na do­da­tek po­wsta­ła na złość mia­stu, któ­re nie do koń­ca chcia­ło pod­po­rząd­ko­wać się no­wej ko­mu­ni­stycz­nej wła­dzy. Dla­te­go też przez la­ta jej miesz­kań­cy od­czu­wa­li nie­chęć praw­dzi­wych kra­ku­sów, przez któ­rych by­li trak­to­wa­ni ja­ko lu­dzie gor­szej ka­te­go­rii. – Szcze­gól­nie do­tknę­ło mnie to, kie­dy za­cząłem stu­dio­wać na Uni­wer­sy­te­cie Jagiel­loń­skim. Dzie­ci
kra­kow­skich profe­so­rów to by­ła eli­ta, my by­li­śmy pleb­­sem – wspo­mi­na Bog­dan Ry­ma­now­ski, dziś dzien­ni­karz TVN. – Ale ja ni­gdy nie wsty­dzi­łem się miej­sca swo­je­go uro­dze­nia. Ta dziel­ni­ca mnie ukształ­to­wa­ła. Że­by tu miesz­kać, trze­­ba by­ło być fa­ce­tem z ja­ja­mi.

Sła­wo­mir Shu­ty, au­tor ksią­żek, któ­rych ak­cja roz­gry­wa się w No­wej Hu­cie opowiada, że to blok z ra­dio­ak­tyw­nej pły­ty, w którym pisarz się uro­dził, „za­płod­nił go li­te­rac­ko”. „Shu­ty” to pseu­do­nim. – Kie­dyś mia­łem zna­jo­mych tyl­ko z No­wej Hu­ty. Do­pie­ro póź­niej po­zna­łem lu­dzi z cen­trum Kra­ko­wa. Raz za­dzwo­ni­łem do jed­ne­go kum­pla. Nie by­ło go w do­mu, więc po­pro­si­łem je­go sio­strę, że­by prze­ka­za­ła, kto dzwo­nił: „Sła­wo­mir z Hu­ty”. I ta sio­stra za­pi­sa­ła: „Sła­wo­­­mir Shu­ty”. I tak zo­sta­ło – opo­wia­da.

Ar­ty­stycz­ny kli­mat w No­wej Hu­cie zna­lazł też re­ży­ser Bar­tosz Szy­dłow­ski. – Szu­ka­łem prze­strze­ni, w któ­rej mógł­bym kon­ty­nu­ować roz­po­czę­tą na Ka­zi­mie­rzu dzia­łal­ność mo­jej sce­ny. Kie­dy wsze­dłem do ha­li, osza­la­łem. To by­ło to! Obok sie­bie sta­ły to­kar­ki, fre­zar­ki i in­ne ta­jem­ni­cze dla mnie ma­szy­ny. Na ścia­nach wi­sia­ły ab­sur­dal­ne ta­blicz­ki z na­pi­sa­mi: „Przy ob­cię­ciu pal­ca zgłoś się do le­ka­rza”. Bar­dzo szyb­ko do­pro­wa­dzi­li­śmy to miej­sce do po­rząd­ku i po­ka­za­li­śmy pierw­sze przed­sta­wie­nie Te­atru Łaź­nia No­wa, opar­te na książ­ce Sław­ka Shu­tego „Cu­kier w nor­mie” – opo­wia­da Szy­dłow­ski.

I on, i au­tor mie­li po­dob­ny wi­dok z okna: ogrom­ną pły­tę są­sied­nie­go blo­ku z ma­ły­mi okna­mi, w któ­rych od­bi­ja­ły się te­le­wi­zyj­ne ekra­ny, na środ­ku po­dwór­ka trze­pak i pia­skow­ni­ca, oto­czo­na ław­ka­mi oku­po­wa­ny­mi przez eme­ry­tów i mło­de ma­my. – Z dzie­ciń­stwa pa­mię­tam głównie nie­otyn­ko­wa­ne blo­ki i bło­to, któ­re ota­cza­ło mo­je no­wo wy­bu­do­wa­ne osie­dle Pia­s­tów, a tak­że hi­ste­rycz­ne sta­ny ma­my, któ­ra nie mo­gła wy­ba­czyć oj­cu, że ścią­g­nął ją do ta­kie­go miej­sca – wspo­mi­na Bar­tosz.

Kul­tu­ra kwiet­no­-dy­wa­no­wa

Ro­dzi­ce Sław­ka do No­wej Hu­ty prze­nie­śli swo­je wiej­skie zwy­cza­je. Więc on wy­cho­wał się w kli­ma­cie kul­tu­ry kwiet­no-dy­wa­no­wej. – Na imie­ni­nach śpie­wa­ło się lu­do­we przy­śpiew­ki i ja­­dło wik­tu­ały od krew­nych ze wsi – opo­­wia­da Shuty.

Na no­wo­huc­kim osie­dlu wszy­scy wszyst­kich zna­li. Ży­li jak w jed­nej wiel­kiej ro­dzi­nie. Dzie­ci wy­cho­wy­wa­ły się pod blo­kiem. – To był styl ży­cia po­dwór­ko­wo­-klat­ko­wy, któ­re­go dziś nie ma – wspo­mi­na ak­tor­ka Ur­szu­la Gra­bow­ska, któ­rej ro­dzi­ce do No­wej Hu­ty przy­je­cha­li z oko­lic My­śle­nic. – Gra­li­śmy w pił­kę, w dwa ognie, cho­­dzi­li­śmy na gran­dę, czy­li na jabł­ka, grusz­ki i tru­skaw­ki pod­kra­da­ne z dzia­łek. Mniej we­so­ło by­ło, kie­dy mu­sie­li­śmy się z te­go ­spo­wia­dać.

Ów­cze­sna No­wa Hu­ta mia­ła du­żo te­re­­nów zie­lo­nych, oko­licz­nych pól i wsi. Więk­szość z nich zo­sta­ła już za­bu­do­wa­na. Zo­stał La­sek Bu­loń­ski, w któ­rym, szcze­gól­nie w oko­li­cy 13 dnia mie­sią­ca, spo­ty­ka­ją się spra­gnie­ni ro­bot­ni­cy. – Kie­dyś przy­cho­dzi­li też do pi­wiar­ni Oa­za. Za­miast sto­li­ków sta­ły tam ogrom­ne la­dy. Ale nas nie by­ło stać na ta­kie luk­su­sy. My ku­po­wa­li­śmy ta­nie wi­na i wy­pi­ja­li­śmy je na klat­ce – zdra­dza Sła­wo­mir Shu­ty.

Dziś Oa­zy już nie ma. Ucho­wa­ła się za to Ju­bi­lat­ka i Sty­lo­wa. To re­stau­ra­cje, w któ­rych pa­nie w ta­pi­ro­wa­nych ko­afiu­rach, jak za PRL­-u, po­da­ją śle­dzi­ka z set­ką wód­ki, a wie­czo­ra­mi do tań­ca przy­gry­wa ze­spół dan­cin­go­wy. Moż­na tam cza­sem spo­tkać kra­kow­skie eli­ty, znu­dzo­ne ar­ty­stow­ską at­mos­fe­rą Ka­zi­mie­rza. Ostat­nio mod­ne sta­ło się urzą­dza­nie imie­nin czy uro­dzin w so­cre­ali­stycz­nym en­to­ura­ge’u.

Do Sty­lo­wej za­bie­ra też tu­ry­stów agen­cja spe­cja­li­zu­ją­ca się w ob­wo­że­niu cu­dzo­ziem­ców po No­wej Hu­cie. Po zje­dze­­niu ru­skich pie­ro­gów w ba­rze mle­cz­nym na pla­cu Cen­tral­nym ja­dą na her­ba­tę po­da­wa­ną w szklan­ce.

Ży­cie kul­tu­ral­ne w ko­mu­ni­stycz­nej No­wej Hu­cie jed­nak naj­moc­niej tęt­ni­ło w ki­nach Świt, Sfinks, Świa­to­wid. – W Sfink­sie zo­ba­czy­łem cykl fil­mów ze Zbysz­kiem Cy­bul­skim. Wte­dy po­sta­no­wi­łem zda­wać do szko­ły te­atral­­nej. A w Świ­cie prze­ży­łem naj­więk­sze upo­ko­rze­nie: nie wpu­ści­li mnie na „Wej­ście smo­ka” z Bru­ce’em Lee, bo za mło­do wy­glą­da­łem – śmie­je się Szy­dłow­ski. Dziś w Świ­cie sprze­da­je się me­ble, a w prze­ciw­ato­mo­wych schro­nach moż­na ku­pić odzież na wa­­gę. Zaś nie­czyn­ne ki­no Świa­to­wid Szy­dłow­ski za­anek­to­wał na po­trze­by swo­je­go te­atru.

Za­dy­my ple­mien­ne

Miesz­ka­nie w No­wej Hu­cie łą­czy­ło się z przy­na­leż­no­ścią do miej­sco­wej ban­dy, któ­rej za­da­niem by­ło zwal­cza­nie in­tru­zów z in­nych osie­dli. – Woj­ny w Hu­cie mia­ły cha­rak­ter ple­mien­ny. Gdy by­łem ma­ły, by­ły jesz­cze cał­kiem nie­groź­ne. Nie­bez­piecz­nie za­czę­ło się ro­bić, gdy na osie­dlach po­ja­wi­li się ki­bo­le i do ak­cji za­czę­ły wkra­czać sie­kie­ry. Tak­że nie­przy­jem­ne by­wa­ły wal­ki pun­ków ze ski­na­mi – wspo­mi­na Sła­wo­mir Shu­ty.

By uspo­ko­ić emo­cje zbun­to­wa­nej mło­­dzie­ży, dy­rek­tor Te­atru Lu­do­we­go Je­rzy Fe­do­ro­wicz przy­go­to­wał nie­ty­po­we przed­sta­wie­nie: w „Ro­meo i Ju­lii” pun­ki gra­ły Mon­tec­chich, a ski­ni Ca­pu­let­tich. Przy­naj­mniej pod te­atrem było spo­koj­nie, chociaż nie na dłu­go.

Ale mło­dzi miesz­kań­cy No­wej Hu­ty nie spę­dza­li cza­su tyl­ko na ple­mien­nych bi­ja­ty­kach. To mia­ło być so­cja­li­stycz­ne mia­sto bez Bo­ga, a szyb­ko sta­ło się bar­dzo re­li­gij­ne. Bog­dan Ry­ma­now­ski: – Do dziś je­stem na­siąk­nię­ty no­wo­huc­ką po­boż­no­ścią. Ni­gdy nie za­po­mnę cu­dow­ne­go Krzy­ża w Mo­gi­le ani Ar­ki Pa­na, gdzie by­łem na spo­tka­niu z Ja­nem Paw­łem II. Tam też 13 dnia każ­de­go mie­sią­ca od­by­wa­ły się Na­bo­żeń­stwa Fa­tim­skie. Często do­cho­dzi­ło po nich do pa­trio­tycz­nych ma­ni­fe­sta­cji, w któ­rych uczest­ni­czy­łem, od­kąd za­bi­to mło­de­go ro­bot­ni­ka Bog­da­na Wło­si­ka. Ry­ma­now­ski, po jed­nej z ta­kich za­dym, dwa dni prze­sie­dział w aresz­cie.

Dziś wol­no­ścio­we zry­wy w Hu­cie to tyl­ko wspo­mnie­nie. Tu­tej­si miesz­kań­cy w no­wej rze­czy­wi­sto­ści ma­ją nie ty­le pro­blem z wła­dzą, co z za­trud­nie­­niem. Kom­bi­nat upa­da, zwal­nia co­raz wię­cej pra­cow­ni­ków.

Po­wro­ty do ko­rze­ni

Jed­nak w No­wej Hu­cie moż­na zna­leźć tań­sze niż w innych częściach Kra­ko­wa miesz­ka­nia. Dzięki temu wie­lu mło­dych lu­dzi wła­śnie tu się prze­pro­wa­dza. Wra­ca­ją też by­li miesz­kań­cy. Bar­tosz Szy­dłow­ski ra­zem z ro­dzi­ną cał­kiem nie­daw­no za­miesz­kał w jed­nym ze star­szych no­wo­huc­kich blo­ków. I bar­dzo to so­bie chwa­li. Nie dość, że ma bli­sko do te­atru, to na do­da­tek mo­że ro­bić za­ku­py w ma­łych, ta­nich skle­pi­kach. Do­ce­nia to też Ur­szu­la Gra­bow­ska, któ­ra po sze­ściu la­tach miesz­ka­nia w Do­mu Ak­to­ra na Ka­zi­mie­rzu za­tę­sk­ni­ła do Hu­ty. – To świet­ne miej­sce dla ro­dzin z dzieć-­mi. Ma­my ogrom­ny park, a w oko­licz­nych blo­kach miesz­ka­ją moi koledzy jeszcze z pod­sta­wów­ki.

Bog­dan Ry­ma­now­ski nie pla­nu­je po­wro­tu do No­wej Hu­ty. Z dy­stan­su sto­li­cy mó­wi, że to miej­sce jest zja­wi­skiem na ska­lę świa­to­wą. Dzię­ki nie­mu moż­na po­ka­zać praw­dę o tam­tym sys­te­mie. Mi­ło­śni­cy No­wej Hu­ty pla­nu­ją, by w jed­nej sa­li mu­zeum ko­mu­ni­zmu sta­nę­ła wiel­ka ba­lia z bło­tem. Zwie­dza­ją­cy za­ło­żą gu­mia­ki i przej­dą jak nie­gdyś ju­na­cy. Zobaczą miesz­ka­nie z lat 50., w któ­rym odej­rzą pro­gram te­le­wi­zyj­ny na śnie­żą­cym ekra­nie pierw­sze­go pol­skie­go te­le­wi­zo­ra Wi­sła. Ta­ki po­wrót do prze­szło­ści bę­dzie eks­tre­mal­nym prze­ży­ciem nie tyl­ko dla tu­ry­stów.

Wydanie internetowe

Źródło artykułu:
8

Wybrane dla Ciebie

Ratuje popękane pięty. Niedroga maść z apteki działa jak plaster
Ratuje popękane pięty. Niedroga maść z apteki działa jak plaster
W prezencie ślubnym od 6-latka dostała kopertę z kieszonkowym. Jego słowa łapią za serce
W prezencie ślubnym od 6-latka dostała kopertę z kieszonkowym. Jego słowa łapią za serce
Bezdomna oddała mu ostatnie dolary. Tak się odpłacił
Bezdomna oddała mu ostatnie dolary. Tak się odpłacił
Polacy mają gest. Tyle pieniędzy dają w kopercie ślubnej
Polacy mają gest. Tyle pieniędzy dają w kopercie ślubnej
Na sopockiej plaży wrzuciła na luz. Tak wyglądała
Na sopockiej plaży wrzuciła na luz. Tak wyglądała
"Nie mam nad tym kontroli". Mówi, co choroba robi z jej ciałem
"Nie mam nad tym kontroli". Mówi, co choroba robi z jej ciałem
Wyparły klasyczne czółenka. Szpilki "slingback" nie mają sobie równych. Cichopek też je nosi
Wyparły klasyczne czółenka. Szpilki "slingback" nie mają sobie równych. Cichopek też je nosi
Miała niski poziom żelaza. Podczas badań rolniczce wyszło coś jeszcze
Miała niski poziom żelaza. Podczas badań rolniczce wyszło coś jeszcze
Pies chodzi za tobą krok w krok? "To nie jest przejaw miłości"
Pies chodzi za tobą krok w krok? "To nie jest przejaw miłości"
Oszukał wszystkich. Prawdę o ich związku ujawniła po jego śmierci
Oszukał wszystkich. Prawdę o ich związku ujawniła po jego śmierci
Usuwa niechciane włoski. Jest w każdym sklepie i kosztuje grosze
Usuwa niechciane włoski. Jest w każdym sklepie i kosztuje grosze
Pokazała kolejne fotki z Cannes. Spacerowała w dzierganym sweterku
Pokazała kolejne fotki z Cannes. Spacerowała w dzierganym sweterku