Saturday Night Fever w Edynburgu

Saturday Night Fever w Edynburgu

Saturday Night Fever w Edynburgu
Źródło zdjęć: © visitbritain.pl
18.04.2010 23:47, aktualizacja: 19.04.2010 19:34

Szukając informacji o imprezach w Edynburgu można odnieść wrażenie że w mieście nic się nie dzieje – z wyjątkiem popularnego festiwalu teatralnego Fringe. W rzeczywistości jednak dzieje się mnóstwo. Trzeba tylko umieć szukać.

Szukając informacji o imprezach w Edynburgu można odnieść wrażenie że w mieście nic się nie dzieje – z wyjątkiem popularnego festiwalu teatralnego Fringe. W rzeczywistości jednak dzieje się mnóstwo. Trzeba tylko umieć szukać. Imprezy nie jest łatwo zlokalizować, wpisane w wyszukiwarkę internetową kombinacje nie przynoszą wcale spodziewanej setki doniesień typu „gdzie, co i kiedy”. Okazuje się, że przeciętny mieszkaniec Edynburga kieruje się – podobnie jak i my – wieścią gminną, listą wydarzeń na Facebooku, oraz lokalnym odpowiednikiem Aktivista zwanym The List.

Kiedy już dokopiecie się do tej strony, wszystko stanie się dla was jasne. Koncerty, DJ-e, wynajęcie mieszkania i randkowanie. Specjalnością miasta, które gości jeden z najsłynniejszych festiwali teatralnych, są też spektakle. Zobaczyć tu można wszystko, od musicali po stand-up comedy. Mnie z kulturalnych rozrywek zachwyciły najbardziej kina, znajdujące się zazwyczaj w pięknych, starych budynkach. Woody Allen zwariowałby na ich punkcie!

Nie chcecie iść do kina, tylko zobaczyć jak bawią się miejscowi? Polecam bary na „starym mieście”, np. niewymuszone The City Cafe – trochę w stylu Art Deco, ale trochę przypominające także amerykański diner z lat 50., w którym królują stoły bilardowe i menu z frytkami na pierwszym miejscu. Później można wybrać się do bardzo otwartego baru dla wielbicieli metalu, do paru miejsc, które mogłyby się zdarzyć gdziekolwiek, ale dzięki kominkowi i sztukateriom na suficie wiemy, że jesteśmy w Edynburgu… Szczególnie polecam sztukaterie i kominek w świetnym barze o nazwie Villager, trochę wschodniolondyńskim, gdzie nie można napatrzeć się na wspaniałych barmanów i barmanki. W większości miejsc, tak jak w Villager, w piątek spotkacie DJ-a grającego „do drinka”, a w sobotę – srogiego ochroniarza, który za wejście każe wam zapłacić parę funtów.

W poszukiwaniu klubów wybrałam się również do „nowego miasta”. Tam spotkać można kluby totalnie posh, takie z czerwonym dywanem i ochroniarzami odzianymi w Armaniego. Ale są i bardziej „swojskie” rozrywki. Na przykład znane już z polskich ulic tzw. „stag partie”, czyli wieczory kawalerskie. Jak każe lokalna tradycja (przeniesiona do Pragi czy Krakowa), w weekend przed ślubem należy odbyć wędrówkę po barach w niezwykłym odzieniu. Nie zliczę ilu spotkałam bobasów, marynarzy, golfistów - choć i tak podobno niewiele, jako że w większości miejsc tego typu praktyka została zakazana. Poza tym golfiści podobno przebrali się z innego powodu – a trzeba wam wiedzieć, ze mieszkańcy Edynburga po prostu kochają się przebierać.
– Najmodniejszy ostatnio jest elastyczny kostium, który pokrywa całe twoje ciało, zostaje tylko dziura na czubku głowy – mówi David, znajomy producent telewizyjny. – Nie tylko widzisz przez niego, gdzie idziesz, ale możesz też przez niego pić! – dodaje.

Drugim ciekawym zjawiskiem są... miejscowe młode dziewczyny. Klubowiczki z Edynburga wyznają parę prostych zasad. Po pierwsze - obcas w stylu Lady Gaga. Po drugie – bardzo mała sukienka, najchętniej bez ramiączek, króciutka, z gorsetem. Po trzecie – wielka fryzura w stylu lat 60 – tapir, lub tapirowy kok, najlepiej w odcieniu platyny. Do tego mała torebunia, wyzywający makijaż (tona tuszu), całość obficie podlana perfumą. Po czwarte – brak rajstop i często okrycia. Czy imponuje to nawet wtedy, kiedy sama mam na sobie czapę z futra i rękawiczki, oraz sweter pod płaszczem? Raczej nie. – No ale przecież chcą znaleźć chłopaka – mówi trochę zażenowany również ich widokiem David. Owinięci w szaliki wracamy więc do Villager. Tu wszyscy mają rajstopy…

Jak wybrać się do Edynburga? Najlepiej korzystając ze wskazówek, które znależć można na stronie www.visitbritain.pl

Specjalnie dla serwisu kobieta.wp.pl prosto ze swoich podróży nasza korespondentka Agnieszka Kozak
Dziennikarka, zajmuje się lokalnymi odmianami globalnych trendów, seksem i seksualnością w kulturze popularnej czasem krytykuje sztukę i fotografię, ale głównie nałogowo kupuje buty…