Superdzieci superrodziców
Jakie są dzieci psychologów? Otwarte czy kontrolujące się? Wolne i pozbawione kompleksów czy nadmiernie liczące się ze zdaniem innych? Doświadczające w domach prawdziwej miłości i akceptacji czy dyskretnie manipulowane?
04.06.2007 | aktual.: 28.05.2010 12:53
Jakie są? Otwarte czy kontrolujące się? Wolne i pozbawione kompleksów czy nadmiernie liczące się ze zdaniem innych? Doświadczające w domach prawdziwej miłości i akceptacji czy dyskretnie manipulowane? Dzieci psychologów: Kamila Dembińska, Paweł Zawadzki, Kaja Zielińska, Janek Czapiński, Agnieszka Niemczyk. Czym różnią się od rówieśników? Co sądzą o swoich rodzicach - ekspertach od psychiki?
Mniej więcej brzmi to tak: „Agnieszko, mam do ciebie taką wielką, wielką prośbę…”, i na moment zapada cisza. Po takich słowach matki Agnieszka się spina, bo nie wie, czy ma po coś jechać na drugi kraniec miasta, czy… A za chwilę słyszy: „Czy mogłabyś mi zrobić kawy?”.
To Agnieszkę denerwuje, bo uważa, że mama nie musi tak długo mówić, by ją o coś poprosić.
Swoją mamę, Annę Dodziuk, psychoterapeutkę uzależnień, ceni za to, że tak ją wychowała, że mogą porozmawiać o wszystkim. – Opowiadam jej o tym, co się u mnie dzieje, niektóre dzieci tego nie mówią lub w ogóle ze swoimi rodzicami nie rozmawiają. Anna Dodziuk swą wiedzę psychologiczną umie przełożyć na codzienne życie. – Mama jest mądra. Chyba najlepiej o tym świadczy fakt, że jest szczęśliwa i zadowolona z życia, chociaż nie jest ono łatwe. Ciężko pracuje i sama wychowuje dwój-kę dzieci – mówi prawie 18-letnia Agnieszka Niemczyk. Chociaż ma pomalowane rzęsy i czerwone paznokcie, wygląda jak dziewczynka. Chętnie opowiada o wadach i zaletach życia z rodzicem psychologiem, choć jej mama nie była tym wcale zachwycona. Ale jak przystało na fachowca, z psychologiczną poprawnością zastrzegła: „Decyzja należy do mojej córki”.
Króliki doświadczalne?
Paweł Zawadzki, syn Superniani, dziś dzięki programowi TVN najpopularniejszej polskiej psycholożki, Doroty Zawadzkiej, 19-letni student psychologii, bez wahania godzi się odpowiedzieć na każde pytanie o wzajemne relacje. – Cieszę się, że rodzice wychowali mnie, korzystając z wiedzy, jaką wynieśli ze studiów, bo to przyniosło dobre efekty. Nauczyli mnie asertywności i bycia z ludźmi. Jestem pewien, że rodzice niepsycholodzy nie zdają sobie sprawy, jak bardzo ważne jest nauczenie dziecka umiejętności kontaktowania się z drugim człowiekiem, otwartego podejścia do ludzi. Ale i asertywności. Bardzo ważnej, zwłaszcza gdy ma się kilkanaście lat. Gdy chciałem palić papierosy, mama zapytała: „Dlaczego?”. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem: „Bo koledzy mnie namawiają”. Mama spytała: „A ty sam masz na to ochotę? Czy zapalisz papierosa tylko dlatego, że ktoś inny chce, żebyś to robił?”. Mama uczyła, abym myślał samodzielnie. Tłumaczyła, że cokolwiek będę robił, sam muszę podejmować decyzje.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Podobnie uważa Kaja Zielińska, 17-letnia uczennica Liceum im. Narcyzy Żmichowskiej, córka Krystyny Zielińskiej, konsultantki psychologicznej popularnego pisma kobiecego. – Życie jest łatwiejsze z psychologiem w domu, bo nie popełnia on tylu błędów wychowawczych co inni rodzice – fachowo tłumaczy. Jakie to mogły być błędy? – Nigdy nie wybierali mi przyjaciół, nie zabraniali żadnych znajomości, nie było kar typu szlaban. A jakie były kary? – Właściwie nigdy nie byłam karana. Zawsze kończyło się na rozmowie. Gdy byłam mała, mama tłumaczyła, tłumaczyła… Teraz są to rozmowy o poglądach, wymiana opinii. Gdy poznam mamy zdanie, łatwiej mi zrozumieć, że jej zależałoby na tym, żebym postępowała tak, a nie inaczej. Kaja bardzo też ceni mamę za to, że ona szanuje jej wybory. – Powiedziała mi na przykład, że gdybym spotykała się z chłopakiem, którego nie akceptuje, to i tak starałaby się go polubić, bo jest kimś dla mnie bliskim. Kaja jest elokwentna, biegle mówi po francusku, jej hobby to taniec towarzyski, co widać,
bo porusza się z gracją. Gdy popijamy kawę w modnym barku na Mokotowie, na pytanie o korzyści z bycia dzieckiem psychologa odpowiada: – Dzięki wiedzy mamy wszystkie trzy potrafimy właściwie reagować na swoje nastroje. Kiedy moja siostra ma dołek, wiemy, że trzeba ją zostawić w spokoju. Ja z kolei, gdy jestem smutna, potrzebuję, żeby mnie przytulić, powiedzieć ciepłe słowo – i to dostaję. Ale Kaja widzi też i minusy: – Mama za dużo od siebie wymaga i często moje i siostry niepowodzenia przypisuje swoim zaniedbaniom wychowawczym. Ostatnio o coś się pokłóciły, nic naprawdę poważnego, ale matka od razu uznała, że to musi być jej wina, bo na coś nie zwróciła uwagi 10 lat temu.
Syn profesora Janusza Czapińskiego, psychologa społecznego, pracującego na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, często komentującego w mediach nasze zachowania społeczne, nie ukrywa radości, że tym razem dziennikarka chce rozmawiać z nim, a nie z tatą. – Proszę tylko uprzedzić ojca, aby nie było mu przykro – mówi ciepłym głosem 16-letni Jan Kamoji-Czapiński, ćwierć-Japończyk po dziadku malarzu ze strony mamy, który w młodości osiedlił się w Polsce. Siedzimy z Jankiem w jego rodzinnym domu przy choince, gospodarz częstuje dobrą herbatą. Jan Czapiński ceni ojca za to, że będąc profesorem psychologii, jest normalnym rodzicem, ze wszystkimi zaletami i wadami. – Lubię go za to, że mnie o wszystko nie wypytuje, nie jest zbyt dociekliwy. Jak nie chcę o czymś rozmawiać, nie naciska jak inni rodzice: no powiedz, a co?, a dlaczego?… – mówi Czapiński junior. – A poza tym tata jest komunikatywny i nie psychologizuje. – Może lepiej by było porozmawiać z moją siostrą, która jeszcze mieszka z mamą. Na pewno
powiedziałaby prawdę, a potem kupiłaby mamie deprim – śmieje się 30-letnia Kamila Dembińska, córka Jagody Kubiak, psycholożki z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Być może Kamila dalej byłaby nauczycielką, gdyby nie mama, dzięki której odważyła się nawet założyć własną szkołę, gdzie uczy cudzoziemców polskiego. – Zachęta do próbowania nowych rzeczy oraz wspieranie wszelkiej pomysłowości przez mamę spowodowało, że dzisiaj mam do siebie zaufanie i nie wycofuję się z raz podjętej decyzji, pomimo przeszkód, bo firma nie zawsze przynosi oczekiwane dochody – mówi Kamila. Czuła się zawsze rozumiana przez matkę, ona też nauczyła ją słuchać innych. Dzięki temu ma wielu przyjaciół i lepiej jej się współpracuje z ludźmi.
Także Anna Dodziuk dawała Agnieszce od małego dużo swobody i liczyła się z jej zdaniem. Nawet wybór społecznego liceum przy Bednarskiej był niezależną decyzją córki. – Musiała to tylko zaakceptować, bo w końcu to ona ponosi koszty – mówi Agnieszka.
Bezstresowo
Paweł, Kamila, Kaja i Agnieszka byli często przytulani. Często też słyszeli od rodziców „kocham cię”. Tylko Janek Czapiński nie przypomina sobie, aby tata go przytulał albo mówił o swoich uczuciach. Przytulała go mama. – Ojciec nie musiał wcale powtarzać, że mnie kocha, bo ja i tak to wiedziałem. Paweł Zawadzki wyraża się o swojej mamie Superniani jak o superprzyjaciółce, przed którą nie ma żadnych tajemnic i z którą najbardziej lubi chodzić do kina. Agnieszka Niemczyk uwielbia dyskutować z mamą o polityce. Janek Czapiński wraz z ojcem oglądają programy publicystyczne, czytają te same gazety i tygodniki, zakładają się o wybory, o to, kiedy rozwiążą Sejm. Ceni ojca za rozległą wiedzę i celne riposty. Żałuje tylko, że razem nie uprawiają jakiegoś sportu.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Wychowanie bezstresowe, brak nakazów, zakazów, kar to standard nowoczesnej pedagogiki, więc wszystkie dzieci psychologów zgodnie mówią, że w ich domach panowały wolność i swoboda. A więc żadnych konsekwencji? Nawet za pałę? – Jak dostałem jedynkę, to mama mówiła, że jest zawiedziona. Pytała, jak mi pomóc, a u kolegów było piekło w domu – mówi Paweł Zawadzki. U Agnieszki Niemczyk wprawdzie nie karało się za złe stopnie, ale za inne przewinienie, owszem, można się było kary spodziewać. – Jak zepsułam mamie komputer, to miałam na długo zakaz używania go. Pamiętam też, że kiedy w dzieciństwie nie chciałam iść do dentysty, mama powiedziała, że wobec tego nie będę jadła słodyczy. Janek Czapiński został kiedyś przez ojca ukarany za opryskliwość. – Tata kazał mi wyjść z psem, a ja na to: „A dlaczego ja, czy nie mogę tego zrobić za 10 minut?”. Od słowa do słowa, rozwinęła się wielka kłótnia. Może zdenerwował tatę mój cięty język i ciągle powtarzane słowo „super”? W końcu powiedział, żebym nie pyskował, bo mi zabierze
cały sprzęt elektroniczny. Ja na to: „No to sobie bierz”. Zabrał. A po dwóch tygodniach oddał wszystko. Ale telefon komórkowy kupiłem sobie sam następnego dnia. Chciałem mu udowodnić, że sobie poradzę. Mam charakter po ojcu, jak się uprę… Jakieś zakazy? Rodzice nie kupowali mu gier komputerowych, gdzie się strzela, a których bardzo zazdrościł kolegom. „Chyba nie chcesz mieć sieczki w głowie” – tłumaczył ojciec. – Mam dla niego w tym wypadku trochę tolerancji, w końcu jest psychologiem – śmieje się Janek.
Tato, jestem gejem…
Brak zgody na rzeczywistość, protest przeciwko zastanym wartościom, chęć manifestowania swojej dorosłości i niezależności. Normalny etap dojrzewania. Pojawia się pierwszy papieros, alkohol, narkotyki, dziwni znajomi… Kaja Zielińska mówi, że mama zawsze akceptowała wszystkich jej kolegów i nie narzucała godziny powrotu do domu. Pytała tylko, o której wróci. Dlatego Kaja nie musiała upominać się o swoje prawa. Nie jest też typem imprezowiczki, więc, jak mówi, nie wyrzuca co weekend mamy z domu. Do palenia jej nie ciągnie, z alkoholi czasem wypije lampkę wina, a na wiadomość, że jest lesbijką, mama natychmiast poszukałaby psychologa. Kamila Dembińska bardzo chciała mieć kiedyś przekłute uszy, ale mama na to nie pozwalała, w liceum nie mogła wyjeżdżać sama na wakacje i musiała wracać do domu przed dziesiątą. Tylko z ostatnim zakazem walczyła i były z tego powodu nieporozumienia. Miała za to swobodę w ubieraniu się i malowaniu, w przeciwieństwie do swojej przyjaciółki, która farbowała włosy po kawałku, aby
rodzice tego nie zauważyli. 16-letni Janek Czapiński chodzi na imprezy i może urządzać je w domu, ale tego nie robi. Dlaczego? – Wiem, jak strasznie jest sprzątać następnego dnia mieszkanie. Nie pali, bo wystarczy, że rodzice to robią. Nie używa narkotyków, to z kolei z rozsądku, aby się nie wciągnąć, bo był już w rodzinie taki problem. Natomiast raz rzeczywiście przyszedł do domu pod wpływem alkoholu, mama go przyłapała, obiecał, że więcej to się nie powtórzy. A kiedy przyprowadził geja i przedstawił go rodzicom jako swego chłopaka (co miało być testem na tolerancję), tata powiedział tylko: „Nie wygłupiaj się”. Jest przekonany, że gdyby nawet mu uwierzył, to i tak nic by się nie stało.
Okresu buntu nie przechodził Paweł Zawadzki. Mówi, że zawsze wszystko mu było wolno, więc przeciwko czemu miałby się buntować? Pierwsze piwo wypił dopiero w trzeciej licealnej, papierosy go do dziś nie wciągnęły. – Jakbym powiedział, że jestem homoseksualistą, to mama nic by nie zrobiła, ponieważ …nie mogłaby zmienić moich uczuć – tłumaczy. Agnieszka Niemczyk twierdzi, że gdyby się ogoliła na łyso, mama na pewno uszanowałaby jej wybór, a nie krzyczała jak inne matki: „Ty kretynko, co zrobiłaś z włosami”. Może też zapraszać gości, kiedy chce, i nocować ich u siebie. Uprzedza mamę? – Czasami nie ma na to czasu, ale ona i tak uważa, że w swoim pokoju mogę robić, co chcę. Zresztą mamę Agnieszki nie za bardzo interesują jej znajomi. – Chyba że kogoś pozna, kto jej się nie spodoba lub bardzo podoba. To wtedy tak, wypowiada się.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Otwartym tekstem
W domach, gdzie rodzice i dzieci są partnerami, powinno się mówić otwartym tekstem. Psycholog zawsze powie dziecku prawdę. Problem, czy ono nie zechce nim manipulować? Syn profesora Czapińskiego mówi, że zwierzanie się nie leży w jego naturze. To też odziedziczył po ojcu, który nie jest zbyt wylewny. Janek nie tyle kłamie, co ma swoje tajemnice. Ojciec nic nie wie na przykład o jego dziewczynach, tylko matce coś powie, ale już po zerwaniu związku. W dzieciństwie, jak każdy chłopak, robił czasami coś po kryjomu. Rodzice zabraniali mu bawić się pistoletami na kulki, uważali, że skoro mógłby do kogoś strzelić z takiego pistoletu, to w przyszłości łatwiej mogłoby mu przyjść strzelenie z prawdziwego. On miał kilka lat i oczywiście się z nimi nie zgadzał. Zakładał grube rękawice i maskę na twarz i robił to w ukryciu, z kolegami, na pobliskich łąkach. Kiedyś z chłopakami kupili wspólnie malucha i jeździli nim po polach, to była frajda! Zdaniem Kamili Dembińskiej w pewnym wieku mówi się prawdę tylko przyjaciółce.
Agnieszka Niemczyk od razu przyznaje się, że nie mówiła wszystkiego mamie. – Są rzeczy, których po prostu nie należy opowiadać rodzicowi, niektóre mówi się łagodniej. Do stuprocentowej prawdomówności przyznaje się tylko Paweł Zawadzki: – Nigdy nie musiałem kłamać, ponieważ nie bałem się, że rodzice będą mnie oceniać. Bo są domy, gdzie nikt na nikogo nie krzyczy, ale spokój jest pozorny, ponieważ domownicy nie potrafią ujawniać emocji. Są inne, gdzie słychać podniesione głosy, ale ludzie tylko się ranią, więc też nie ma bliskości.
A przecież konflikty to rzecz normalna. Kaja Zielińska mówi, że obie z mamą pokrzyczą na siebie 10 minut, a potem jest zgoda. – Nie potrafimy się długo na siebie gniewać. Jan Czapiński mówi, że ojciec jest wybuchowy i krzyczy przynajmniej raz dziennie. Nawet przy jego kolegach się nie hamuje, zwłaszcza jeśli chodzi o wyprowadzenie psa lub wyrzucenie śmieci. Ale gniew zawsze ojcu szybko mija, na drugi dzień zachowuje się jak gdyby nigdy nic i na przykład kupuje synowi nowy monitor. Anna Dodziuk nie wybucha, ale denerwuje się, jak Agnieszka nie zmywa naczyń i ma bałagan w pokoju. Sama nie lubi, jak Agnieszka podnosi głos, nieważne wtedy, co mówi, ale istotne jest jakim tonem. „Mogłabyś nie krzyczeć na matkę” – mówi wtedy do niej. Kamila Dembińska jest zła, kiedy matka po kilkanaście razy pyta, co kupić jej na imieniny albo szuka rady w sprawach, na których sama dobrze się zna. – To są drobiazgi, ale moja reakcja jest często niewspółmiernie ekspresyjna – przyznaje Kamila. Paweł Zawadzki mówi, że u niego w domu
raczej się nie krzyczy, a spory są rozwiązywane za pomocą uczciwej kłótni. Co to znaczy? – To starcie na argumenty połączone z aktywnym słuchaniem drugiej strony.
Kiedy Janek Czapiński przyprowadził do domu geja i przedstawił go rodzicom jako swojego chłopaka (co miało być testem na tolerancję ojca psychologa), tata powiedział tylko: „Nie wygłupiaj się”
Wydanie Internetowe