Świetnie skrojone
Wrocławski duet Skalpel, który na pierwszym albumie zafundował publiczności wypisy z archiwum polskiego jazzu w rytmice nowej elektroniki, tu robi z grubsza to samo, ale głębiej i ciekawiej. Z tą różnicą, że tu nie znajdziemy łatwych, tanecznych rytmów bigbitowych z zapętlonym jednym fragmentem trąbki. Niczego tak banalnego.
Choć to dalej utwory zszyte z fragmentów starych jazzowych nagrań, płyną w równym stopniu jak jazz grany na żywo. Przewrotki rytmiczne, pauzy, szarpnięcia tempa – to oznaki mistrzostwa w dziedzinie klejenia sampli i zarazem miód na uszy dzisiejszego słuchacza, skatowane kwadratowymi podziałami hitów z komputera na 4/4. Dwa lata temu, gdy Marcin Cichy i Igor Pudło wydawali w londyńskiej Ninja Tune album „Sculpture”, byli w Anglii egzotycznymi przybyszami znikąd. Teraz proponują materiał lepszy niż większość tegorocznych propozycji tej zasłużonej wytwórni, porównywalny z nowym jazzem w wydaniu The Cinematic Orchestra i Chrisa Bowdena, a ciekawszy i bardziej spójny konepcyjne niż albumy DJ-a Vadima, który jeszcze niedawno pomagał im w światowym starcie. Słuchamy, zamyślamy się i gdy już, już zaczynamy kojarzyć, kto to gra – że to Seifert, Namysłowski albo Stańko – nagle następuje kolażowe cięcie, które wprowadza nas w nowy klimat i inną rzeczywistość – i poznajemy wtedy, po co był cały ten zabieg z
klejeniem. Wszystko bez chwili nudy. A jeśli ktoś mówi, że to powielenie starego pomysłu, mam tylko jedną odpowiedź: widocznie nigdy mu się nie podobał pierwotny pomysł wrocławian.
17.10.2005 | aktual.: 30.06.2010 18:51
Bartek Chaciński/ _Przekrój _
Skalpel „Konfusion”, Ninja Tune