GotowaniePrzepisySzampańska zabawa za wielką kasę

Szampańska zabawa za wielką kasę

Szampańska zabawa za wielką kasę
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
30.12.2009 11:31, aktualizacja: 22.06.2010 15:56

Niestety to, co nalewamy sobie w naszych czasach do kieliszków podczas Sylwestra, rzadko przypomina kolorem i smakiem oryginalny trunek z Szampanii.

Szampan - poczciwe winko z bąbelkami - kojarzy się nam z XIX wiekiem: dworskimi balami, dorożkami, panami oficerami, damami w krynolinach i walcami Straussa. Dziś w każdym osiedlowym kiosku spożywczym możemy kupić butelkę „wina musującego”.

U mnie w sklepie pod blokiem „radziecki szampan” „chodził” ostatnio po 5.90 zł i cieszył się dużym wzięciem! Oczywiście ma on niewiele wspólnego z prawdziwym szampanem z Szampanii. Jednak w czasach masowej produkcji i przeludnienia świata każdy chce posmakować luksusu podczas domowego Sylwestra. A najlepiej, gdyby ten luksus kosztował nas najwyżej kilka złotych. Zalewa nas więc hektolitrami tani „szampan” ze wschodu i zachodu. Nikt jednak nie narzeka, smak się raczej nie liczy, a Sylwester bez szampana jest dla wielu niczym Boże Narodzenie bez choinki.

Perlista rozkosz naszych prababci prosto z Szampanii

Czasy swojej największej świetności szampan przeżywał jakieś 150 lat temu. W cesarskim Paryżu, Berlinie czy Wiedniu, był tak popularny, że Johann Strauss poświęcił mu cały finał swojej najbardziej znanej operetki „Zemsta Nietoperza”. Wyraźnie wstawiona Rozalinda wyśpiewuje tam z kieliszkiem w dłoni:

„Więc to szampan był winien wszystkim naszym cierpieniom!
Ukazał mi prawdę, że mąż jest wierny i skory do skruchy.
Wznieśmy zatem kieliszki i wypijmy zdrowie Króla Wszystkich Win.
Na zdrowie! Na zdrowie!
Oddajmy mu należną cześć...
Niech nam żyje Król Szampan Pierwszy!”

Szampan uchodził wówczas za trunek bogaczy, których stać było na rozkosze podniebienia. Nie znano wtedy wszelkich podróbek, które bardziej przypominają wodę gazowaną, aniżeli luksusowe wino. Najlepsze szampany sprowadzano z północno - wschodniej Francji. Podobnie jak dzisiaj, produkowano je wówczas według skomplikowanej „methode champenoise” polegającej na przeprowadzeniu w butelce drugiej fermentacji. To właśnie dzięki niej powstają w winie radosne bąbelki. Po tej fazie trzeba jeszcze szampan poddać leżakowaniu oraz kolejnym dwóm innym skomplikowanym fazom przerobu. Najpierw wszystkie butelki odpowiednio się wstrząsa i odwraca, by osad przesunął się do szyjki. Następnie osad usuwany jest ręcznie. Dopiero na końcu uzyskujemy perliste, złociste wino, które delikatnie muska nasze podniebienie i skutecznie czyści portfele z gotówki.

Szampan prawie zawsze stanowi mieszankę różnych szczepów winogron z kilku obszarów, czasami także z różnych lat. Jednak Blanc de Blancs wytwarza się wyłącznie z winogron Chardonnay. Natomiast Blanc de Noirs to, wbrew nazwie, biały, elegancki szampan produkowany z czerwonych winogron Pinot Noir i Pinot Meunier. Francuska Szampania oczywiście uchodzi za najlepszego producenta luksusowego trunku. Wszystko co powstaje poza tym obszarem, według znawców, jest tylko mierną podróbką.

Związek Radziecki, Pani Henkell i Czerwony Kapturek...

Niestety to, co nalewamy sobie w naszych czasach do kieliszków podczas Sylwestra, rzadko przypomina kolorem i smakiem oryginalny trunek z Szampanii. Oczywiście niektórzy decydują się na naturalnie musujące włoskie wina z winogron prosecco, lub portugalskie młode vino verde. Inni natomiast zadawalają się po prostu cienkim winkiem, do którego producenci dodają najzwyklejszą wodę gazowaną. Dzięki temu naród radziecki (a z nim oczywiście inne bratnie narody) przez dziesiątki lat mógł się cieszyć w Nowy Rok „pierwszym szampanem ZSRR”, czyli „Sowieckoje Igristoje”. Obecnie ów słynny trunek sprzedawany jest również pod nazwą „Newskoje Igristoje”, co i tak nie wpłynęło na poprawę dość podłego smaku.

Niemiecka Republika Demokratyczna wykazała się w kwestii „bąbelków” większą fantazją i swój flagowy „szampan” nazwała „Czerwony Kapturek”. U naszych zachodnich sąsiadów wino to uzyskało niemal kultowy status. Mimo upadku NRD, do tej pory w każdym berlińskim „spożywczym” można kupić „Kapturka” za dwa euro. Jedynie butelka stała się teraz bardziej elegancka, a do tego możemy wybierać wersję białą lub czerwoną. Jednak smak pozostał lekko kwaśny. Niemcy bowiem każdy rodzaj wina musującego określają mianem „sekt”, czyli „wytrawny”, mimo że trunek bywa słodki lub np. półwytrawny.

W czasach hitlerowskich najbardziej popularnym „szampanem” podczas eleganckich przyjęć było wino musujące Henkell. Jeden z ulubieńców Hitlera, minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop, był bowiem ożeniony z Anną Elisabeth Henkell, spadkobierczynią najsłynniejszego niemieckiego producenta wina z bąbelkami. Sam minister przez pewien czas zajmował się sprzedażą wyrobów Henkell w całej Europie.