budżet domowy

– Mówię mężowi, na co wydaję pieniądze, on mówi mi. Myślę, że to daje nam poczucie bezpieczeństwa – opowiada WP Kobieta Natalia. Z kolei Sonia tłumaczy, że mąż, że ma pojęcia o jej zakupach. Dodaje, że są od siebie całkowicie niezależni finansowo.

Stracił pracę, wiarę we własne możliwości, ucierpiało jego poczucie męskości. Uważa, że nie sprawdził się jako mężczyzna. Jego zdaniem to on jest odpowiedzialny za utrzymanie rodziny i tym bardziej trudno mu się pogodzić, że to ona przejęła pałeczkę i odpowiedzialność za nich dwoje.

– Gdzie się nie pojawię, jest drożej – fryzjerka podniosła ceny, w restauracji rachunki szybują przy każdej wizycie, o tym, co się dzieje w sklepach spożywczych, lepiej nie mówić. Bardzo trudno dotrwać do pierwszego – przyznaje Beata z Poznania. Na rosnące koszty życia skarży się wielu Polaków, którzy z coraz większym niepokojem zaglądają do portfeli.

Pieniądze to jedna z najpopularniejszych kwestii, o które toczą się kłótnie w związkach. Anna twierdzi, że na początku znajomości partner sam wyszedł z inicjatywą wzięcia na siebie większości opłat, jednak z czasem zaczął stosować nietypowe zagrywki.

Ania i Maciek mają wspólny budżet domowy. Choć to rozwiązanie wydawałoby się idealne, Ani nie podoba się to, że jej partner wydaje zbyt wiele.

Olga w ubiegłym roku wydała na prezenty świąteczne dla rodziny 600 zł. Sama dostała upominki o łącznej wartości 30 zł. Takich historii jest wiele. Sprawdzamy więc, ile Polki i Polacy przeznaczają na podarunki pod choinkę.

"Jak ustalić finanse w związku, jeśli zarabiam znacznie więcej niż kobieta?" – to pytanie podzieliło internautów. Choć jedni są przekonani, że w związku wszystko jest wspólne, inni ze współczuciem kręcą głowami.

W dzisiejszych czasach kobiety robią spektakularne kariery i często wnoszą do domowego budżetu więcej pieniędzy niż mężczyźni. Jak się okazuje, nieraz dochodzi do sytuacji, gdy to kobieta utrzymuje całą rodzinę. Dla wielu internautów to absurd.

"Pamiętaj, że jeśli coś na papierze nie jest twoje, to nie jest twoje w ogóle." Kamila Rowińska od lat uczy kobiety niezależności: tej mentalnej i finansowej. Bo nie chce, by kolejne kobiety - rozwiedzione czy owdowiałe - zostawały z niczym.

Co można kupić za 87 zł? Kilka kaw na wynos w sieciówce, butelkę dobrego wina, dwa pudełka dużej pizzy z dostawą. Są rodziny, które muszą za tyle przeżyć cały tydzień. I nie wiedzą, jak mają to zrobić.

Paweł dostaje od swojej żony tysiąc złotych kieszonkowego. Marcin zrezygnował z pracy, aby zajmować się dzieckiem. Ich partnerki w pełni akceptują ich decyzję. Same zarabiają na dom. – Nie mamy już takiego sztywnego podziału ról jak kiedyś. Nie czuję się wykorzystywana – mówi jedna z bohaterek.

Żeby oszczędzać pieniądze, nie musisz mieć ich wiele. Odkładanie drobnych kwot to pierwszy krok, żeby wyrobić pozytywne nawyki i zbliżyć się do zbudowania poduszki finansowej.

Planowanie domowego budżetu to dla wielu rodzin nie lada wyzwanie. Tym bardziej, jeśli nie zarabia się kokosów, a na utrzymaniu ma się 4-osobową rodzinę. Jednak co zrobić w sytuacji, gdy w comiesięczne planowanie wydatków ingeruje teściowa?

"Mamy miesięcznie 5 tys. zł netto. Wychowujemy dwójkę dzieci i ledwo nam starcza do końca miesiąca. To jest masakra" – pisze zrozpaczona internautka. Nie jest to odosobniony problem. Z podobnym kłopotem walczy wiele polskich rodzin.

Jedni wrzucają codziennie do skarbonki, inni przez pół roku zaciskają pasa. – Za każde drobne, które nie poszły na papierosy, kupowałam sobie majtki – mówi mi Ewa. Polki w oszczędzaniu dążą do mistrzostwa.

Każdy, kto kiedykolwiek miał za zadanie przygotować kolację wigilijną, wie, że z magią świąt niewiele ma to wspólnego. Wielogodzinne pieczenie, smażenie i gotowanie, które zwykle spada na barki mam, babć i córek, wiąże się nie tylko z ogromnym wysiłkiem, ale też wcale niemałymi kosztami. A co, jeśli na wigilii ma pojawić się nie 5, ale 15 osób? Nic dziwnego, że pewna gospodyni domowa postanowiła co roku pobierać od rodziny opłaty za "talerzyk". – To obrzydliwe skąpstwo – słyszy komentarze.

Ten rytuał łatwo opanować i niektóre z nas po kilku latach osiągają w nim mistrzostwo. Kupujemy jakiś drobiazg, buty, szminkę, może bluzkę. Potem możliwości jest kilka. Albo od razu chowamy je do szafy - "na przetrzymanie" - albo ukradkiem odrywamy metki. Może być też teatralne: "Co? Przecież to stare". W XXI wieku kobiety młodsze, starsze, zamężne i singielki ukrywają przed innymi swoje zakupy. Tylko właściwie po co?