koronawirus(strona 9/42)

Gościem programu "Newsroom" Wirtualnej Polski był prezes Naczelnej Izby Lekarskiej prof. Andrzej Matyja. W rozmowie z Markiem Kacprzakiem profesor poruszył temat zaangażowania prywatnej ochrony zdrowia do pomocy w walce z COVID-19. – To jest jakiś kierunek – deklaruje prof. Matyja. Informacja o tym, jak ma wyglądać ta współpraca między prywatną a publiczną ochroną zdrowia, ma się pojawić do środy 21 października. Wtedy też mamy się dowiedzieć, na czym ona będzie polegać: na udostępnieniu pacjentom covidowym łóżek czy może zaangażowaniu lekarzy. Jednak, jak przypomina prezes NIL, lekarze pracujący w prywatnych placówkach w zdecydowanej większości pracują również w publicznej ochronie zdrowia. Prof. Matyja ocenił również działania szefa resortu zdrowia Adama Niedzielskiego. – Lepiej późno niż wcale – odpowiedział na pytanie, czy musieliśmy dojść do prawie 10 tys. zakażeń dziennie, by ministerstwo zdrowia podjęło zdecydowane kroki w walce z COVID-19.

Ks. dr Leszek Gęsiak, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, był gościem programu "Newsroom" Wirtualnej Polski. W rozmowie poruszył temat powoli zbliżających się świąt Bożego Narodzenia, a także kolędy, która jest nieodłącznym elementem bożonarodzeniowej tradycji. Duchowny wyjaśnił, że na razie żadne decyzje nie zapadły w tej sprawie, ale wspomniał o rozwiązaniu, które zaproponował jeden z arcybiskupów. – Zachęcił, żeby w małych grupach kilku rodzin spotykać się na wieczornej mszy świętej. Żeby dla tych osób, które nie mogą przyjąć kolędy w swoich domach, było specjalne kazanie oraz książeczki, które będzie można zabrać do domu wraz z wodą święconą i zrobić to, czego nie może zrobić kapłan – opowiadał o pomyśle abp. Stanisława Gądeckiego. Ks. Leszek Gęsiak nie wyklucza również, że w tym roku kolęda przyjmie formę online. Docenia on moc mediów społecznościowych, jednak zaznacza, że wirtualne spotkania nigdy nie zastąpią tych w realnym życiu.

Prof. Krzysztof Simon, gość programu "Newsroom WP", wypowiedział się na temat nauki w czasie drugiej fali koronawirusa w Polsce. – Mówię jako lekarz i epidemiolog zakaźny. Z punktu widzenia ekonomicznego zamykanie szkół i blokowanie rodziców, którzy chodzą do pracy, jest skrajnie ryzykowne. Bo nie jesteśmy bogatym krajem – ocenił. Ceniony epidemiolog odniósł się również do kwestii przenoszenia koronawirusa przez dzieci. – Dzieci go przenoszą, ale proszę powiedzieć, ile dzieci się rozchorowało? Prawie żadne – stwierdził. Jego zdaniem zamykanie żłobków, przedszkoli, szkół podstawowych nie ma więc sensu. Specjalista wypowiedział się też na temat wysyłania przeziębionych dzieci na lekcje. – Nie powinno puszczać się do szkoły dziecka, które kaszle i ma katar. Takie dziecko ma pozostać w domu – ostrzegł.

W związku ze wzrostem zachorowań na COVID-19 rząd zdecydował się powrócić do części obostrzeń. Dotyczą one również wesel. Zgodnie z nowym rozporządzeniem w czerwonej strefie organizowanie wesel jest zabronione, z kolei w żółtej mogą się one odbywać, jednak liczba gości nie może przekraczać 20, a samo przyjęcie nie może mieć charakteru imprezy tanecznej. Prof. Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, w programie "Newsroom WP" odniósł się do tej decyzji rządu. Lekarz przyznał, że on i jego koledzy-medycy dziwią się, że restrykcje dotyczące wesel zostały w ogóle poluzowane.

Prof. dr hab. Andrzej Pająk, epidemiolog Uniwersytetu Jagiellońskiego, był gościem programu "Newsroom" WP. Odpowiedział na ważne i nurtujące wielu rodziców pytanie. Co w sytuacji, kiedy rodzic boi się puszczać swoje dziecko do szkoły – czy powinien mieć prawo, aby zdecydować o tym, że zostaje w domu. - Ryzyko dla dziecka jest mniejsze, większe jest dla rodzica i osób starszych. Upatrywałbym tu groźby w transmisji. Dlatego rodzic może mieć uzasadnione powody do takiego stanowiska. W dyskusji nad COVID-19 przeważają pytania, co zrobią instytucje państwowe, a giną pytania o współodpowiedzialność własną – stwierdził epidemiolog. I dodał, że dopuszczenie decyzji osób narażonych w konkretnych sytuacjach, powinno zostać bardziej docenione przez ustawodawców. - Nie mówię o ruchach antymaseczkowych czy antyszczepieniowych. Społeczeństwo ma dobrą ocenę własnej sytuacji, może należałoby na to postawić – doprecyzował.

Z dnia na dzień rośnie liczba chorych na koronawirusa. Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Marcin Jędrychowski, który został zaproszony jako ekspert do programu #Newsroom, opowiedział o tym, jak obecnie wygląda sytuacja w polskich szpitalach. – Przede wszystkim trzeba powiedzieć w sposób jasny: niezależnie od tego, że lekarze podjęli działania związane z leczeniem COVID-19, brakuje cały czas jednego uregulowania. Brakuje uregulowania, które by zdejmowało odpowiedzialność lekarzy za fakt podejmowania czynności, do których nie zostali przeszkoleni. Pamiętajmy, że doczekaliśmy takiego etapu, że zakaźników brakowało już dawno, internistów i pulmunologów już zaczyna brakować, a w takich szpitalach, jak Szpital Uniwersytecki, który w maksymalnym piku miał 400 pacjentów, leczeniem pacjentów COVID-owych zajmowali się chirurdzy, ortopedzi, neurochirurdzy – wylicza.

Dominikanin nie wybiera się 1 listopada na cmentarz. - Kontekst sprawia, że zachowuję się racjonalnie - wyjaśnia. Na pytanie, czy katolicy mają obowiązek pojawienia się na cmentarzach we Wszystkich Świętych, zapewnia, że choć to wspaniała tradycja i warto ją pielęgnować, to jednak nie jest to obowiązek. W związku z nie trzeba się z tego spowiadać, bo nie jest to grzech ciężki. - Absolutnie nie ma takiego obowiązku. Nie ma żadnych konsekwencji moralnych. Namawiam wiernych do pozostania w domach - apeluje o. Gużyński. Na cmentarze można wybrać się codziennie, w obecnej sytuacji lepiej to przełożyć na inny termin.

Ciało Chrystusa powinno być podawane wiernym w czasie pandemii na dłoń. Do tej zasady stosuje się część księży, jednak nie wszyscy, gdyż istnieje przekonanie, że może to być profanacja. Ojciec Gużyński komentuje: "To przejaw głupoty" i dodaje, że podawanie komunii na dłoń znane jest od wieków i zapisane jest jako jedna z najstarszych tradycji chrześcijańskich. Duchowny wyjaśnia także, jak podaje się wiernym Ciało Chrystusa w Holandii. Tam bowiem ksiądz pęsetą podaje opłatek przez otwór w pleksi. Księża stosują się do tej zasady w trosce o parafian i nikt nie uważa, że może to obrażać Boga.