Emilia pamięta dobrze te dwie daty. Pierwsza to dzień, gdy dowiedziała się o chorobie. Druga, gdy omal nie umarła. Płacz córeczki zaalarmował męża. - On nie mógł mnie podnieść, zaczęły drętwieć mi usta, nogi, czułam się jak sparaliżowana. Tu dziecko płacze, on musi sprawdzić, czy cukier za wysoki, czy za niski, zanim poda zastrzyk. W międzyczasie próbuje wykonać telefon na pogotowie – wspomina 29-latka. Mimo przeciwności losu, stara się żyć normalnie. Z cukrzycą typu 1.