Też chcę być piękna...
Jesteś pewną swojej urody kobietą, czy raczej czujesz się jak szara myszka? Przyjrzyj się Twoim relacjom z matką.
03.11.2005 | aktual.: 28.05.2010 17:20
Denerwujesz się, gdy dostrzegasz, że jesteś podobna do matki, albo porównujesz się z nią, próbując dogonić jej klasę. Może żyjesz w poczuciu, że jesteś brzydsza od innych kobiet. Przypomnij sobie, co na temat Twojej urody mówiła matka. Może zrozumiesz, dlaczego dziś z nią rywalizujesz albo płaczesz, gdy zauważy, że znowu przytyłaś. Brzydka dziewczynka *– Nie pamiętam, bym usłyszała kiedykolwiek od matki: „Jesteś śliczna, córeczko” – opowiada Paulina.
– Za to *często słyszałam: „Ty to musisz w życiu nadrabiać intelektem”. Niczego nie mówiła wprost, nie chcąc mnie skrzywdzić, ale nawet dziecko wie, że miała na myśli niedostatki mojej urody.
Paulina przyniosła na spotkanie ze mną zdjęcia z dzieciństwa. – Sama zobacz... Jak to możliwe, że takiej pięknej kobiecie urodziło się takie brzydkie dziecko!? – wykrzykuje. Dziś często mówi, że jest brzydka. Tymczasem obaj jej mężowie byli wyjątkowo przystojni. – To przecież nie może być przypadek? – pytam Paulinę. Zastanawia się głośno: – Faktycznie, lubię żyć w świecie pięknych ludzi. Wydaje mi się, że w ich blasku dodaję sobie urody i splendoru.
Zdaniem specjalisty: –Śliczna matka i dziecko przeciętnej urody. Czy zawsze po takiej konfiguracji należy oczekiwać kłopotów? – pytam terapeutę psychoanalitycznego, Beatę Maciejewską. *– Niekoniecznie – odpowiada. – Jeśli matka nie traktuje swojej urody jak czegoś, co ma niezwykłą wartość, to najprawdopodobniej nie będzie przeżywać głębokich frustracji, kiedy urodzi przeciętną córkę.* Jeśli zaś przywiązuje nadmierną wagę do wyglądu, może nieświadomie wpędzać ją w kompleksy. Nie musi niczego mówić wprost. Wystarczy, że powtarza jak matka Pauliny: „W życiu musisz nadrabiać intelektem”. To jest bardzo dwuznaczny komunikat. Zwykle wypowiadany z troski, a nie ze świadomej chęci sprawienia przykrości dziecku. – W dzieciństwie rodzice często przyklejają nam jakąś łatkę. Paulina dostała przydział na „osobę nieładną, ale inteligentną” – tłumaczy Beata Maciejewska. – Ciekawe, że ona wciąż próbuje zorganizować swój świat wokół tego tematu. Wykrzykując głośno, że jest nieładna, prowokuje ludzi, by myśleli o
niej w taki sposób, jak kiedyś jej matka. Warto, by zastanowiła się, dlaczego nadal obsadza innych w roli krytycznego rodzica. Gdyby tego nie robiła, najprawdopodobniej nikt by nie pomyślał, że jest nieatrakcyjna. Dobrze się stanie, jeśli dziś pozwoli sobie na wysłuchanie pozytywnych opinii o własnym wyglądzie. Może w ten sposób uda się jej zweryfikować myślenie o sobie?
W byle czym *Marta pamięta matkę jako zaniedbaną kobietę z niemodną trwałą barankiem na głowie. – Bardzo się jej wstydziłam – opowiada. – *Inne dziewczyny miały ładne, uśmiechnięte matki. A moja zawsze wolała wypastować podłogę, ugotować dwudaniowy obiad, niż zrobić sobie makijaż. Renata pokazuje mi zdjęcie: – Zobacz, idziemy właśnie do kościoła... Ja i siostra wystrojone w szyte na miarę sukienki. Ojciec w wyprasowanej koszuli. Matka dwa kroki za nami: zmęczona, w byle jakich ciuchach. Dziś Renata wścieka się na nią, że brzydko wygląda. Czasem wykrzykuje jej prosto w twarz: „Zrób w końcu coś ze sobą. Idź do fryzjera, kosmetyczki, kup sobie nową spódnicę”. Wtedy słyszy wystraszony, zmęczony głos matki: „To dobrze, że Tobie się udało. Jesteś śliczna, masz dobrego męża. Ale uważaj: faceci lubią odmianę. Wkrótce poznasz, jakie życie jest naprawdę”.
* Zdaniem specjalisty: – *Jeśli matka nadmiernie dba o potrzeby córki (np. ubierając ją w to, co najlepsze), wysyła jej komunikat: „Wszystko Ci się należy”. Dodatkowo, zaniedbując swoje potrzeby, nieświadomie dewaluuje takie wartości, jak: uroda, klasa, szyk – zaznacza Beata Maciejewska. Renata dostała więc w dzieciństwie od matki przekaz: dbałość o swoje ciało i samopoczucie nie mają znaczenia. Bo dla jej matki najważniejsze było samo poświęcenie. – W takiej sytuacji dojrzewające córki mogą mieć kłopot z odnalezieniem się w roli kobiety. Kiedy są już dorosłe, często czują się nadmiernie obciążone nieszczęściem zaniedbanych i niezadowolonych matek. Te znowu mogą nieświadomie odbierać córkom radość, mówiąc o trudach życia – dodaje Beata Maciejewska. Wiele dziewczyn buntuje się przeciwko poświęcającym się rodzicom. Za wszelką cenę chcą być inne. Reagują irytacją, gdy dostrzegą choćby drobne podobieństwo w mimice, gestach czy pierwszych zmarszczkach na twarzy. Kiedy Renata krzyczy: „Zrób coś ze sobą!”, ma
pewnie potem wyrzuty sumienia. – Bo przecież jej matka to nie tylko zaniedbana kobieta, ale też osoba, która w dzieciństwie troszczyła się o nią. Warto, by dziś jako dorosła już dziewczyna spróbowała zintegrować się z tą częścią swojej matki, którą uważa za ważną i dobrą – mówi Beata Maciejewska. Co to oznacza? Może po zastanowieniu się Renata dojdzie do wniosku, że np. lubi życzliwy charakter czy łagodne usposobienie matki i takie same cechy dostrzeże w sobie? Przecież każdy rodzic ma cechy, które postrzegamy jako pozytywne, i takie, które nas zwyczajnie denerwują. Czasem warto łagodnie wyjść naprzeciw matce: pomóc jej trochę zadbać o siebie. To sprzyja zbliżeniu.
Jak siostry *Kiedy Aśka idzie z mamą po ulicy, oglądają się za nimi i mężczyźni, i kobiety. Zjawiskowy widok. Obie niezwykłej urody. Noszą dżinsy w tym samym rozmiarze. Wyglądają niemal jak równolatki. – Zawsze byłam podobna do matki. I przez całe życie miałam poczucie, że jest piękną kobietą z klasą – opowiada Aśka. – Pamiętam, że kiedy wyjeżdżała, godzinami przymierzałam jej ciuchy. *Aśka ma jednak żal do matki. We wspomnieniach zapisał jej się obraz – błysk w oczach, kiedy mówiła: „Znowu przytyłaś”. Jest gotowa przysiąc, że matka wypowiadała te słowa z satysfakcją. – Nigdy też nie usłyszałam od niej: „Jesteś ładna”, tylko: „Tak naprawdę piękna to była Twoja babka.”
* Zdaniem specjalisty:* Kobieta, która jest bardzo podobna do swojej matki, może mieć problem z tym, by się od niej zdystansować. Może czuć się uwięziona w podobieństwie. Z drugiej strony dla dziewczynki ważne jest, by móc identyfikować sie z matką: nauczyć się od niej, co znaczy kobiecość. Ale Aśka, jako dorosły człowiek, powinna już iść swoją drogą, stać się odrębną osobą. Psychologowie twierdzą, że czas dojrzewania córki może być trudnym momentem dla matki. Ona zwykle jest przecież dojrzałą, ale piękną kobietą, kiedy zaczyna dostrzegać, że jej mała córeczka zmienia się w piękną dziewczynę. – Jeśli nie może się pogodzić z tym, że jej uroda przygasa, to istnieje niebezpieczeństwo, że będzie nieświadomie zwalczać rozkwitającą młodość u córki – twierdzi Beata Maciejewska. Wtedy może właśnie mówić: „Naprawdę piękna to była Twoja babcia”, albo: „Spójrz na swoją przyjaciółkę Grażynkę – ona potrafi ubrać się gustownie”. Beata Maciejewska uważa, że matka powinna w okresie dojrzewania córki pozwolić jej
wygrać. Rywalizując z nią o to, która z nich jest piękniejsza, może dziewczynkę zranić; niepotrzebnie wytworzyć w niej bardzo rywalizacyjny stosunek do innych kobiet albo utwierdzić ją w przekonaniu, że jest gorsza od innych i brzydsza.
Warto, by dorosła Aśka poszukała swojej drogi, własnego stylu i nie robiła z matki najważniejszego punktu odniesienia. Czasem dobrze jest przeprowadzić szczerą, ale delikatną, rozmowę po latach. Spytać matkę, dlaczego nie potrafiła uznać urody dziecka. Być może uda się poznać rodzinną historię – jak traktowała matkę babka. Czasem taka wiedza pomaga przebaczyć i uwolnić się z kleszczy negatywnego myślenia o sobie samej.
Iwona Zgliczyńska / _Uroda _