To tylko klaps?
Wielu rodziców uważa, że klaps to nic strasznego, a czasami nie ma innej możliwości i trzeba w ten sposób pokazać dziecku, kto tu rządzi.
02.07.2008 | aktual.: 31.05.2010 20:36
Klasyczna scena, jaką często można zobaczyć w sklepie: małe dziecko krzyczy. Chce zabawkę, której matka nie ma zamiaru mu kupić. Mały, zamiast się uspokoić, wydziera się coraz głośniej, tupie nogami i płacze. Kobieta z torbami pełnymi zakupów chce odciągnąć dziecko od półki z zabawkami, ale ono się nie daje, więc zdesperowana sama zaczyna krzyczeć, aż w końcu daje mocnego klapsa w tyłek. Czy to dobre rozwiązanie? Czy uderzenie w pupę cokolwiek załatwia?
Psycholodzy są zgodni: bicie jest złe, nawet klaps to porażka rodzica, a nie błąd malucha. Bo biciem nie tylko uczymy, że przemoc może rozwiązać problemy, ale również pokazujemy naszą słabość. Nie mamy innych argumentów niż uderzenie, nie potrafiliśmy przekonać malucha inaczej, spokojnie i słowami że to, co robi, jest złe. Jednak nie wszyscy rodzice zgadzają się z tym poglądem. Wielu uważa, że klaps to nic strasznego, a czasami nie ma innej możliwości i trzeba w ten sposób pokazać dziecku, kto tu rządzi.
Zastanówmy się jednak, dlaczego dzieci robią coś źle. Czy dlatego, że są złośliwe? Mają „spaczony” charakter, czy chcą dokuczyć rodzicom? Nie, to dlatego, że my popełniliśmy jakiś błąd w wychowaniu. Dzieci muszą nauczyć się nas słuchać. Powinniśmy wydawać proste i zrozumiałe polecenia i pamiętać, by wymagać od dzieci by je spełniały.
Nie wolno też odpuszczać. Gdy maluch ma sprzątnąć zabawki, musi to zrobić sam, nawet jeśli to potrwa i nie będzie tak dokładne, jakbyśmy chcieli. Nie można najpierw czegoś wymagać, a potem wykonywać tej czynności za dziecko. Gdy brak jest konsekwencji, dzieci stają się „rozpuszczone”, a rodzice z czasem tracą argumenty i ostatecznym sposobem przemówienia do malucha staje się klaps. Konsekwencja, stanowczość, ale i łagodność, a nie krzyk i bicie powinny być podstawą w wychowaniu dziecka.
- Lepiej działa metod kar i nagród. Klapsy nie skutkują. Czasem dzieci wyprowadzają rodziców z równowagi, ale po uderzeniu dalej broją - mówi Agnieszka, mama dwóch dziewczynek. - Przeboleją lanie. Poboli, poboli, przestanie i znów można robić co się chce. Najważniejsza jest konsekwencja w karaniu i nagradzaniu. Ale kary to nie klapsy, ale np. zabronienie czegoś. Lepszy jest stary, dobry kąt, albo słynny żółwik super-niani – dodaje.
Czy biciem i krzykiem można uzyskać jakikolwiek efekt, oprócz zastraszenia? Oczywiście, „niewinny” klaps nie jest jeszcze wielką przemocą, jednak jaka jest różnica między mocnym a słabym uderzeniem? Gdzie jest granica pomiędzy klapsem a uderzeniem, między klepnięciem a biciem? Być może nie jest taka wyraźna i jasna, jak nam się wydaje. Przecież, jeśli to zadziała, powtórzymy to kolejny raz, a potem coraz częściej i mocniej.