Ukochany ogórek!

Nawet atak groźnej niemieckiej E-coli, która nad Odrą siała spustoszenie, nie zaszkodził polskiemu ogórkowi. Co prawda ceny przez moment zmalały, a na targowiska padł blady strach. Szybko jednak zwyciężył zdrowy rozsądek i... miłość Polaków do kiszonych ogórków.

Obraz
Źródło zdjęć: © sxc.hu

Nawet atak groźnej niemieckiej E-coli, która nad Odrą siała spustoszenie, nie zaszkodził polskiemu ogórkowi. Co prawda ceny przez moment zmalały, a na targowiska padł blady strach. Szybko jednak zwyciężył zdrowy rozsądek i... miłość Polaków do kiszonych ogórków. Nawet gazetki z supermarketów, wkładane do skrzynek pocztowych, zachęcały, by kisić na potęgę. W niektórych sklepach można było w promocji nabyć naczynie kamionkowe plus zestaw przypraw do kiszenia.

Ogórki kiszone rządzą w kuchni Europy Centralnej i Wschodniej. W Europie Zachodniej budzą lekkie zainteresowanie, a w niektórych krajach azjatyckich czy południowych wręcz obrzydzenie. Dla wielu smakoszy ich zapach i proces kiszenia są nie do zaakceptowania. Nawet moi holenderscy znajomi mieli spore problemy z przełknięciem dobrze zakiszonego ogórka, podawanego do pajdy chleba ze smalcem.

Kiszenie ogórków to prawdopodobnie jakaś usilna próba zachowania choć resztek lata podczas jesiennych i zimowych posiłków. W czasach, gdy nie znano lodówek i mrożenia, zielony, kiszony soczysty ogórek stawał się jedynym silnym akcentem kolorystycznym na stole. Jego mocny smak świetnie pasował do mięsiw w zdecydowanych sosach, poza tym genialnie dogadywał się z wódką.

Nie dziwi więc, że najlepsze ogórki kiszono na polskich kresach, na Ukrainie, Białorusi, czy we wschodniej Rosji. Do dziś te właśnie kraje to raj kiszonego ogórka. Z kiszeniem zawsze był problem. Liczył się każdy detal. Ogórki kiszono jedynie w dębowych beczkach „z zaszpuntowanym otworem, zalanym lakiem”, topionych w stawie. Dzięki odpowiednim proporcjom chrzanu, czy czosnku ogórki zachowywały kolor, twardość i smak. Dawne książki kucharskie zalecają, by takie beczki bezwzględnie wykładać „liściem winnym, dębowym, wiśniowym i koprem”, a ogórki „powinny być bez skazy”.

Gdy nastała epoka szklanych słojów, ważne było, by ogórki stały w ciemnej i w miarę chłodnej piwnicy. Na użytek domowego kiszenia proponowano kamionkowe pojemniki i obciążniki z naturalnych kamieni. W moim domu zapach ogórków kiszonych w kamionce, to jednocześnie zapach lata i lekkich posiłków. W zimie jadaliśmy ogórki kiszone w słoikach, ale te raczej nigdy dobrze nie wychodziły. Moja mama narzekała na zbyt ciepłą blokową piwnicę, oraz na podłą jakość wody. Ogórki kiszone przez babcię, w beczce, z użyciem odpowiedniej wody z własnej studni, zawsze były o niebo lepsze niż nasze.

Zdaje się, że typowym wschodnim wymysłem są również ogórki małosolne. Według dawnych przepisów w tym wypadku konieczne jest kamionkowe naczynie, a w zalewie nie powinno zabraknąć: czosnku, szałwii, cząbru, listka laurowego, oraz kilku listków winogron. Takie ogórki są doskonałe po trzech, czterech dniach. Najlepiej używać w tym wypadku średnich ogórków o jednolitej wielkości, tak by wszystkie były gotowe w jednym czasie.

Ogórki konserwowe to całkiem inny rozdział w kuchni. Owe winne pikle należą raczej do zachodnioeuropejskiej tradycji kulinarnej. Rozpowszechnione są w Niemczech, Skandynawii, czy krajach Beneluxu. W moim domu nazywało się je „konserwowe”, w Poznaniu mówią na nie „ogórki po warszawsku”, a w innych częściach Polski „korniszony”. Wszędzie ich cechą charakterystyczną jest mocny octowy smak z wyraźną słodką nutą. Do ich przygotowania zaleca się używania ziaren pieprzu, ziela angielskiego, imbiru, estragonu i szalotki. Nie zaszkodzi też dodanie szczypty saletry, dzięki czemu ogórki zachowają swój piękny kolor.

Najbardziej słodkie są ogórki szwedzkie, z których przygotowuje się „smorgasbord” - słynną słodko - kwaśną szwedzką sałatkę. Stosuje się w tym wypadku sporą ilość cukru i biały winny ocet. W Polsce można ją dostać w wielu delikatesach i w sklepach Ikea. Niemiecka kuchnia ma natomiast swoje kultowe „Spreewälder Gurken”, bez których nie mogła się obejść żadna przyzwoita sałatka ziemniaczana w czasach NRD. Choć komuna upadła – ogórki ze Spreewaldu nadal rządzą na wschód od Łaby. O ich uzdrowicielskiej mocy świetnie opowiada słynny film „Goodbye Lenin”.

Nasze rodzime ogórki kiszone są mniej zaangażowane politycznie, a ich moc uzdrawiania jest także znikoma. Podobno jednak świetnie służą na kaca, co też czasami się przydaje. Nawet latem.

(mk/sr)

POLECAMY:

Wybrane dla Ciebie
"Zasada jednego talerza". Zastosuj w święta poradę dietetyczki
"Zasada jednego talerza". Zastosuj w święta poradę dietetyczki
Wyznał mu miłość. Kilka miesięcy później usłyszeli diagnozę
Wyznał mu miłość. Kilka miesięcy później usłyszeli diagnozę
"Lewa" pokazała córki. Już nie zasłania im twarzy
"Lewa" pokazała córki. Już nie zasłania im twarzy
Przyszedł z córką do śniadaniówki. Tak wygląda 17-latka
Przyszedł z córką do śniadaniówki. Tak wygląda 17-latka
Chciał kupić napój od Gessler. Zauważył, skąd nalewają go pracownicy
Chciał kupić napój od Gessler. Zauważył, skąd nalewają go pracownicy
Święta są u niego skromne. "Żeby lodówka była pusta"
Święta są u niego skromne. "Żeby lodówka była pusta"
W Polsce była gwiazdą. Wybrała życie kelnerki w Londynie
W Polsce była gwiazdą. Wybrała życie kelnerki w Londynie
Poprowadziła "DDTVN". Oto co miała na sobie
Poprowadziła "DDTVN". Oto co miała na sobie
10 lat temu stracił córkę. Tak mówi o wierze
10 lat temu stracił córkę. Tak mówi o wierze
Damięcka komentuje święta. Pokazała kolejne grafiki
Damięcka komentuje święta. Pokazała kolejne grafiki
Krauze zmarł w Wigilię 11 lat temu. Na początku zlekceważył diagnozę
Krauze zmarł w Wigilię 11 lat temu. Na początku zlekceważył diagnozę
"Nie ma rąk do pracy". Klaudia El Dursi opowiedziała o tegorocznych świętach
"Nie ma rąk do pracy". Klaudia El Dursi opowiedziała o tegorocznych świętach
ZACZEKAJ! ZOBACZ, CO TERAZ JEST NA TOPIE 🔥