W pięknym ciele piękny głos
Edyta Górniak: najważniejsze dla mnie jest to, żeby przez moją muzykę niezmiennie dodawać ludziom chęci do życia.
05.04.2006 | aktual.: 06.04.2006 16:59
Z Edytą Górniak, piosenkarką, rozmawiał Sebastian Szafarz. „W pięknym ciele, piękny głos”– to hasło reklamowe miesięcznika, w którym po raz pierwszy można było ujrzeć Twoje piękno w całej okazałości i to nie w kontekście żadnej afery. Kto namówił Cię do wzięcia udziału w tej sesji?
Po pierwsze, to chyba niezupełnie w całej okazałości; po drugie, propozycja sesji u „Playboya” po raz pierwszy pojawiła się osiem lat temu. Przez osiem lat zastanawiałam się i zrobiłam ją z przyjemnością - po prostu miałam na to ochotę. To była jednorazowa sesja zdjęciowa, tylko i wyłącznie dla tego magazynu.
Współpracujesz obecnie z grupą Mathplanet, jak do tego doszło?
Mathplanet, to zespół, który powstał tak naprawdę z inicjatywy mojego męża Darka. Tworzą go muzycy, znani w różnych środowiskach artystycznych– jazzowych, popowych - i okazało się, że razem we trójkę stanowią fajną producencką spółkę. W zasadzie od tego się zaczęło. Generalnie do różnych projektów zapraszam różnych artystów, staram się znaleźć tych, najbardziej zdolnych. Jeśli chodzi o Mathplanet, to stanowią tę grupę trzy osoby: Dariusz Krupa, który występuje tam nie tylko w roli gitarzysty, ale robi też różne inne rzeczy– programming, kompozycje m.in. „Sexuality”, Piotr Skotnicki i Artur Włodkowski.
Minęło sporo czasu odkąd do rozgłośni radiowych trafił francuskojęzyczny singiel „Lunatique”, promujący płytę, której nie ma do dziś, jednak objawił on nieco inną Edytę Górniak...
Wszystkie pomysły na nowe albumy są do siebie podobne. Moją nową płytę zapowiadam od jakiegoś czasu, a nie ukazała nie z mojego powodu. Tym razem związałam się ze spółką producencką, więc realizacja tej płyty zależy głównie od tej grupy. Zawsze, gdy działam jako solowy artysta, jestem odpowiedzialna za wszystko, natomiast kiedy pracuje się w duecie, to ta praca wygląda nieco inaczej. Każdy ma swój rytm pracy, jakieś obowiązki, plany... Jedni lubią pracować w nocy, inni w dzień, więc generalnie, ta praca nie przebiega w takim rytmie, w jakim powinna. Kiedyś mogłam się zamknąć w swoim studiu na pół roku i wyjść dopiero wtedy, kiedy płyta była gotowa. Tym razem po prostu nie stać mnie na to, gdyż jestem mamą i bardzo tęsknię za swoim synkiem.
Jaka będzie nowa płyta?
Myślę, że trochę za wcześnie, by o niej mówić. Dla mnie, mówienie o muzyce mija się z senesem, dlatego, że muzyka to dźwięki, a o dźwiękach trudno jest opowiadać. Muzyki się słucha, a opowiadać można dopiero po jej wysłuchaniu. Na pewno chciałabym, żeby ta płyta przyniosła dużo fajnych, radosnych skojarzeń i emocji. Będzie to płyta wakacyjno– ralaksująco– klubowo –plażowa.
* „Sexuality” to drugi singiel promujący Twoja płytę, tym razem zaśpiewałaś po angielsku. Charakterem zbliżony jest do „Lunatique”, czy takiego klimatu mamy się spodziewać na płycie?*
„Lunatique” jest spokojniejszym numerem, bardziej romantycznym, a „Sexuality” to typowo klubowy utwór. Planujemy, żeby nowa płyta trójjęzyczna. Gdybym chciała teraz opowiedzieć o tej płycie, to musiałabym powiedzieć, uważam się za artystę bardziej estradowego, niż studyjnego. To znaczy, że realizując kolejne płyty muszę pamiętać o tym, że z tych piosenek kiedyś powstanie koncert. Trzeba zbudować dramaturgię, więc potrzebne są takie kompozycje, które przeniosą ludzi w różne nastroje, w różne emocje. To musi być jakaś opowieść. Myślę, że wszystkie moje wcześniejsze płyty, takie właśnie były. Na szczęście przez tyle lat, nikomu nie udało się zaszufladkować mnie w jednej kategorii, ponieważ śpiewam różne piosenki, podróżowałam po różnych gatunkach muzycznych. Dzięki temu moje płyty są bardzo różnorodne i bardzo kolorowe. Ten materiał będzie skupiony na jednym gatunku muzycznym, chilloutowo– klubowym. Nie będzie piosenek popowych, romantycznych, poetyckich, ani muzyki z musicali. Jesteśmy nastawieni na
współczesny, nowatorski sposób brzmienia i przekazywania dźwięków, natomiast każda z piosnek będzie inna.
Czyim pomysłem jest klimat tej płyty?
Jest to praca zbiorowa. Dzisiaj najbardziej kreatywną osobą w moim życiu jest Darek. Może, dlatego, że on zrobił najwięcej muzyki. Pomimo, że w branży jest mniej więcej tyle samo czasu, ile ja, czyli około szesnastu lat, to jednak nagrywał z wieloma artystami, ma ogromne doświadczenie, niebywałą wyobraźnię i łatwość przekazu. Jest osobą, która mnie bardzo inspiruje, zaraża tyloma pomysłami jednocześnie, że potem nie mogę się odnaleźć. W rezultacie chciałabym nagrać trzy płyty jednocześnie...
Jak powstaje materiał?
Tym razem postanowiłam zmierzyć się z pisaniem tekstów, a to jest dla mnie nowy teren. Nigdy nie próbowała w tej dziedzinie swoich sił, ale ponieważ pojawiły się w środowisku muzyczno- artystycznym nowe osoby, które piszą bardzo banalne i czasem głupawe teksty, to trochę dodało mi to odwagi. Jestem przekonana, że uda mi się napisać coś dużo lepszego niż udaje się to niektórym moim młodszym kolegom i koleżankom. Także Darek, który mnie zainspirował do tego, bardzo we mnie wierzy.
Zarówno w domu, jak i w pracy jest przy Tobie twój mąż Darek. Czy nie przeszkadza Ci taki układ zawodowo– prywatny?
Częściej mi pomaga, niż przeszkadza, aczkolwiek nie ma idealnych sytuacji. Są związki, w których ludzie pracują w zupełnie różnych zawodach i w ogóle nie rozumieją nawzajem tego, co robią. Wydaje mi się, że Darek i ja bardzo zgraliśmy się, a przy okazji jest to sprawdzian naszych uczuć i naszego związku, bo w zasadzie przebywamy ze sobą non– stop. Albo jesteśmy w domu rodzicami, albo w samochodzie podróżnikami, albo w firmie biznesmenami, albo na scenie artystami. Nasze role ciągle się gdzieś przeplatają. Mimo wszystko, myślę, że mam ogromny komfort życia z kimś, kto doskonale rozumie moją osobowość artystyczną. Oczywiście, zdarzają się krótkie spięcia między nami, ale potem wracamy do domu, synek Alan wita nas w drzwiach z naszą cudowną nianią i wtedy my jesteśmy rodzicami, wracamy do obowiązków domowych, życiowych, normalnych i chyba nam się to na razie udaje. Poza tym mam komfort, na który czekałam całe szesnaście lat pracy artystycznej, czyli pełne zaufanie do Darka. On w tej chwili przejął większość
moich spraw zawodowych. Po raz pierwszy nie muszę się obawiać, że ktoś mnie okradnie, tak jak to było w przypadku innych menedżerów, czy agentów, których miałam. Dla artysty jest to bardzo ważne. Show biznes, to taki świat, w którym bardzo łatwo jest oszukać, zwłaszcza osoby wrażliwe. Darek jest bardzo wrażliwą i jednocześnie bardzo silną osobą. Myślę, że chyba nie mogłam sobie wymarzyć lepszej sytuacji, niż teraz ta, w której się znalazłam.
Nowa płyta ma być wydana w Twojej firmie EG Production. Czy to sposób, by brzmieć dokładnie tak, jak tego chcesz?
Owszem, własna wytwórnia daje pewien rodzaj wolności i swobody artystycznej, jaką nie każdy może się pochwalić. Wcześniej, współpracując z firmą EMI, bywało różnie. Te relacje zmieniały na przestrzeni kilku lat. Faktycznie, było czasem tak, że to oni decydowali o tym, który singiel powinien być pierwszy, z kolei ja miałam zupełnie inny pogląd. W swojej firmie mam zupełną swobodę wyboru wszystkiego. Od piosenek, produkcji, daty premiery, poprzez grafikę, oprawę graficzną, rodzaj promocji, aż po dystrybutora. Daje mi to ogromny komforty pracy. Taki komfort będę również chciała zapewnić innym artystom, których będziemy chcieli wydawać.
Bycie mamą nie przeszkodzi Ci w karierze, w planach artystycznych?
Chciałabym, żeby mój urlop macierzyński potrwał jeszcze kilka lat, ale moje serce rozerwało się pomiędzy chęcią pracy i tworzenia, spotykania się z publicznością, a chęcią byciem z dzieckiem, więc muszę spróbować to jakoś pogodzić. Kiedyś wydawało mi się, że to będzie niemożliwe, ale patrzę na koleżanki z branży, które mają dzieci, Justynkę Steczkowską, która ma dwoje dzieci, Anię Jopek, która również ma dwoje dzieci i one sobie jakoś radzą. Stwierdziłam, że ja też sobie poradzę z tęsknotą za dzieckiem, kiedy wyjeżdżam na koncerty i z tęsknotą za koncertami, kiedy jestem z dzieckiem.
Oprócz tego projektu, o którym mówiliśmy wcześniej, wakacyjno– plażowo– relaksująco– tanecznego, robimy też różne inne rzeczy. Zajmujemy się kilkoma projektami w jednym czasie. W najbliższym czasie planuję nagrać piosenkę do filmu dla dzieci, przygotowuję warsztaty wokalne i chcę otworzyć w sierpniu szkołę wokalną. Poza tym, chcę też nagrać płytę solową, taką trochę ponadczasową, ale o tym na razie nie chcę jeszcze mówić. Na razie jednak chciałbym się skupić głównie na tej płycie, którą już zapowiedziałam.
O czym marzy Edyta Górniak?
Jeśli chodzi o moje marzenia muzyczne, to mam jedno, najprostsze. Chciałabym, żeby moja muzyka, co najmniej poprawiała ludziom samopoczucie. Najważniejsze dla mnie jest to, żeby przez moją muzykę niezmiennie dodawać ludziom chęci do życia. Wielokrotnie po moich koncertach zdarzało się, że ludzie się godzili, nawet tacy, którzy mieli się już rozwieść, rozbić rodzinę, a jednak znajdowali w sobie to „coś”. Cokolwiek będę śpiewać, chcę pozostawiać w ludziach dobre emocje i wrażenia.
A jeśli chodzi o marzenia pozamuzyczne, to chciałabym, żeby moja rodzina, ludzie, których kocham, byli bezpieczni i żebyśmy zawsze byli zdrowi i szczęśliwi.