Wakacje - czas porzuconych psów. Także rasowych!

Wydaje się, że porzucenia dotyczą głównie kundelków

Wakacje - czas porzuconych psów. Także rasowych!
Źródło zdjęć: © mat. prasowy

11.08.2015 | aktual.: 11.08.2015 22:28

Yorkshire terrier, shih-tzu, maltańczyk, pudel miniaturowy – to rasy małych psów, których kupowanie jest niczym ostatni krzyk mody. Niestety, to również przykładowe rasy czworonogów porzucanych w Polsce. Choć walczymy o prawa zwierząt i staramy się dbać o naszych małych przyjaciół, przypadków ich porzucania nie ubywa. Wniosek? Podążamy za modą w sposób nieodpowiedzialny i samolubny.

Nie oszczędzamy na akcesoriach dla zwierząt domowych. Kupujemy modne legowiska i ubranka. Odwiedzamy wystawy psów i zachwycamy się drogimi rasami. Kiedy potrzeba – udostępniamy informację o porzuconym, zaniedbanym psiaku lub kocie. To czyni odpowiedzialnym wybrane jednostki, ale niestety – nie całe społeczeństwo.

- Polskie społeczeństwo jest niestety nieodpowiedzialne i czasami bez wyobraźni. Problem dotyczy nie tylko psów rasowych, ale zwierząt w ogóle. Zdanie - że zwierzę nie jest rzeczą - nie przyjęło się w naszej mentalności – twierdzi Małgorzata Galica z Fundacji dla Zwierząt Animalia. - Kupujemy psy kierując się chwilową zachcianką, moda, zauroczeniem, prośbą dziecka - na prezent lub jako niespodziankę. Niestety nie jest to towar, który można postawić na półce lub oddać do sklepu, gdy nam przestaje odpowiadać – dodaje.

W pogoni za modnymi dodatkami i miniaturowymi zwierzakami zapomina się o tym, co naprawdę jest istotne: obowiązkach i wydatkach. Pies wymaga wyprowadzenia na spacer, wizyt u weterynarza, w przypadku wybranych ras – także wizyt u fryzjera. Dziecko, które otrzymało zwierzaka w prezencie, wybiera komputer i zabawy z kolegami. Gdy czworonóg przestaje być nowością, jego właściciel zwyczajnie się nim nudzi.

- Pies wyrasta. Ze słodkiego szczeniaka, za którym oglądają się ludzie na ulicy i którego zazdroszczą sąsiedzi, staje się dorosłym zwykłym psem jakich pełno - zwłaszcza w przypadku modnych ras jak yorki, shih-tzu, labradory czy beagle – przypomina Małgorzata Galica. Wówczas trafia na ulicę. Jego sprzedaż często jest trudna, bo zwierzę pochodzić może z pseudohodowli, nie ma więc uznanych dokumentów pochodzenia.

Wydaje się, że porzucenia dotyczą głównie kundelków. Nic bardziej mylnego. Dowodzi tego przykład 10-letniej Berni, suczki rasy shih-tzu, którą porzucono dwa lata temu wWarszawie. - "Właściciel" dwóch psów zamówił taksówkę, poprosił o kurs na lotnisko, wysiadł, mówiąc, że zaraz wróci i już się nie pojawił – informowała Fundacja Przyjaciele Braci Mniejszych prowadząca schronisko w Nowym Dworze Mazowieckim.

To przykład rasowego psa, który zaczyna się starzeć i, w mniemaniu właściciela, przestaje być potrzebny. Nie nadaje się ani do reprodukcji, ani na wystawy, wymaga natomiast wydatków na leki i większego zaangażowania w opiekę. Pokazuje to nie tylko, jak skrajną nieodpowiedzialnością wykazał się jego właściciel, ale też, że prawdopodobnie popisał się on niewiedzą.

- Kupujemy psa nie wiedząc nic o rasie, nie znając jej pochodzenia, użytkowości. Zapominamy, że york jest terierem, a nie maskotką. Że beagiel to pies gończy - wymaga mnóstwo ruchu, zabaw. Że labrador nie jest psem do zabaw dla dzieci, aby był takim przyjacielem, trzeba go wychować, a to duży pies i wymaga pracy – tłumaczy Małgorzata Galica.

Miłość do zwierzaka powinna trwać przez całe jego życie. Tymczasem chwilowy zapał odzwierciedlają najdziwniejsze pomysły, od fitnessu dla psów po tatuaże. Później przychodzi znudzenie i zaskoczenie: to pies żyje kilkanaście lat, a nie kilka? Kupno i adopcja psa to obowiązek na długie lata, w przypadku rasy shih-tzu – nawet do 20 lat. Brak znajomości takich informacji, gdy zwierzę trafia już do naszego domu, świadczy o niczym innym jak ignorancji. Niestety, ludziom przynosi to „jedynie” wstyd, a zwierzakom – cierpienie i, w najgorszym przypadku, śmierć na ulicy.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (19)