Wonder nie cuduje
*Czekając na ten anonsowany od miesięcy, a pierwszy od 10 lat album amerykańskiego soulmana, nieraz zastanawiałem się, co przyniesie. Czy Wonder ze wsparciem modnych producentów, w tym Kanye Westa, powalczy o młodego słuchacza? *Czy zdejmie wreszcie fartuch poczciwego muzycznego cukiernika? I oto Wonder wraca wprawdzie z najlepszą propozycją od niepamiętnych czasów, ale bez sensacyjnych rozwiązań, przebojowego oręża do walki o radiowy eter. To elegancka płyta dla dorosłych fanów muzyka, gotowych docenić gościnny udział Paula McCartneya, Prince’a i Bonnie Raitt. Oni przyjmą z radością to, że piosenki Wonder wciąż pisze piękne, a funkowy żar dalej płonie w nim równie mocno jak romantyczna natura balladzisty.
16.11.2005 | aktual.: 30.06.2010 18:37
Bartek Winczewski/ Przekrój
Stevie Wonder „A Time To Love”, Motown