Wychowaj sobie dżentelmena
Marzymy, aby choć od czasu do czasu mężczyźni wykonywali drobne gesty świadczące o tym, że nas szanują. Jak wychować dżentelmena?
16.06.2009 | aktual.: 30.05.2010 10:39
Przyzwyczaiłaś się do tego, że owszem, przepuszcza cię pierwszą w drzwiach, ale to ty musisz je sobie otworzyć, czasem z nimi zmagając. Przymykasz oczy na to, że gdy wracasz do domu z pełnymi siatkami zakupów, to nawet nie raczy wstać z kanapy, żeby je wnieść do domu. Już nawet nie liczysz na to, że przy stole odsunie dla ciebie krzesło, albo poda kurtkę, gdy wspólnie będziecie wychodzić. Czasem marzysz, żeby się zmienił w dżentelmena. Ale sama nic z tym nie robisz.
„Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy, mmm, orły, sokoły, herosy!? Gdzie ci mężczyźni na miarę czasów, gdzie te chłopy!?” Tak śpiewała kiedyś Danuta Rinn. Te słowa niewiele straciły na aktualności. Coraz częściej zdarza nam się narzekać, że dżentelmeni są na wymarciu, a współczesnym mężczyznom zaczyna brakować dobrych manier. Z rozrzewnieniem patrzymy na filmy z dawnych epok, gdy szarmanccy panowie z radością, że mogą być pomocni, okazywali kobiecie szacunek i swoje uwielbienie.
Zdejmowali własne marynarki, by rozłożyć je na błocie przed powozem, by schodząca zeń dama (nie zawsze wypadało pannę wziąć na ręce i przenieść) nie trafiła bucikiem w błoto, ale na miękki aksamit męskiego odzienia. Na ogół nie chcemy też być całowane w dłonie na powitanie. Ale wzdychamy do tych czasów i marzymy, aby choć od czasu do czasu mężczyźni wykonywali drobne gesty świadczące o tym, że nas szanują.
Zacznij od siebie
Czy zastanawiałaś się nad tym, że mężczyźni mogą narzekać na to, że teraz nie ma już prawdziwych dam? Dobre wychowanie powinno obowiązywać zawsze. Ale mężczyznom nie jest łatwo być dżentelmenami, gdy maniery kobiet również pozostawiają wiele do życzenia. Jeśli zatem chcesz coś poprawić – zacznij od siebie, a potem zacznij wymagać od niego. Popraw swój savoir vivre przy stole, w pracy, w miejscach publicznych, usuń ze swojego słownika brzydkie wyrazy, wcale lub chociaż ciszej śmiej się ze sprośnych dowcipów, częściej używaj trzech magicznych słów: ”proszę, dziękuję, przepraszam”.
Gdy znajomi mężczyźni oraz ten najważniejszy – wybrany, zauważą, że coś się w tobie zmieniło na lepsze, sami powinni zacząć zachowywać się lepiej, bo wstyd im będzie być niewychowanymi gburami. 28-letni Andrzej potwierdza: „Kiedy dziewczyna zachowuje się z klasą, to od razu bardziej się staram, żeby dobrze o mnie pomyślała, że jestem dobrze wychowany, że potrafię o nią zadbać. Kobiety powinny wymagać od facetów więcej. To nawet jest przyjemne, kiedy mężczyzna widzi, że musi dla nich się starać.”
Wstyd za grubianina
A jeśli mężczyźni sami nie zaczną okazywać dobrych manier? Na to też są sposoby. O swoich doświadczeniach opowiada 30-letnia Małgosia: „Mojego męża poznałam 10 lat temu na studiach. To były czasy, w jakich byliśmy kumplami i nie zastanawiałam się nigdy nad tym, że powinien pomóc zdjąć mi płaszcz, odsunąć krzesło przy stole. To mi przez wiele lat nie przeszkadzało. Dopiero gdy zaczęłam pracować w dużej firmie i poznałam starsze koleżanki oraz ich partnerów, zaczęłam zauważać, że mój facet zachowuje się przy niektórych chłopakach czy mężach koleżanek jak gbur. One przez cały wieczór były traktowane z atencją i uwagą. Bez słowa nakrywali je swoimi marynarkami, gdy zauważyli, że zmarzły. I bez przerwy się dopytywali: „czy chcesz się czegoś napić? Może ci przyniosę coś do zjedzenia? dobrze się czujesz? Jeśli jesteś zmęczona, możemy już iść.” Ja się czułam tak, jakbym przyszła sama. Zazdrościłam moim koleżankom i wstydziłam się, że ja mam takiego grubianina.”
Metoda kija i marchewki
Małgosia wyżaliła się jednej z zaufanych koleżanek. Tamta powiedziała jej: „Faceta musisz sobie wychować.” I dała kilka rad. Zaczęła się edukacja. Gdy szli gdzieś wspólnie i byli na progu, Małgosia stawała przed drzwiami. Za nią Marek. Stał i zdumiony pytał, czemu nie wchodzi. „Nie otworzyłeś mi drzwi” – odpowiadała Małgosia. Gdy już nauczył się tego, że oczekuje, aby otwierał jej drzwi i przepuszczał przodem, przystąpiła do nauczenia go, że w szatni powinien pomagać jej zdejmować i zakładać okrycie oraz że to on ma stać w kolejce. Z tym ostatnim robiła tak, że dawała mu numerek, a sama mówiła, że udaje się do toalety.
Przy stole, gdy nie zaproponował, że rozleje do szklanek sok, sama z uśmiechem prosiła go, aby wszystkim go nalał. Na koncertach mówiła: „O nie, nie mam siły się przeciskać przez ten tłum. Ty idź pierwszy, jesteś silniejszy. Pół roku pracy nad nim i mam w domu może jeszcze nie dżentelmena, ale na pewno dobrze wychowanego mężczyznę. Część takich zachowań weszła mu w krew, a o części zapomina, ale wtedy z uśmiechem coś powiem i wtedy wiem, że następnym razem już będzie pamiętał. To jest niemal jak metoda kija i marchewki – za każdy postęp chwalę i nagradzam - na przykład buziakiem, za nieprawidłowe zachowanie, które już powinien znać – ganię chmurnym spojrzeniem. I robię to stopniowo, bez żadnych nagłych zmian.”
Opłacalny tuning
Zachowanie męża zmieniło się na tyle, że czasem sam ją zaskakuje tym, że robi coś, czego sama go nie nauczyła. „Ostatnio jechaliśmy na wesele do znajomych naszym samochodem. Zabraliśmy dwie moje koleżanki. Gdy wsiadaliśmy do samochodu, Marek otworzył mi drzwi, poczekał aż wsiądę i dopiero je zamknął. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, otworzył mi drzwi i podał rękę, żeby mi pomóc wyjść. Oczywiście doceniłam to, że tak szarmancko się zachował wobec mnie. Natomiast przemilczałam fakt, że moje koleżanki same otwierały sobie drzwi i w pięknych kreacjach wydostawały się z samochodu.
To mu zostawię na następną lekcję.” – śmieje się Małgosia i dodaje: „Cały ten „tuning” się opłacił, bo zaczęłam się czuć, jak kobieta, dla której warto się starać, bardziej adorowana i atrakcyjna. Teraz jak patrzę na dziewczyny, które np. w kinie mówią do chłopaka: „możesz mi potrzymać kurtkę, idę do toalety?”, a on odpowiada: „dobra, no daj!”, natychmiast myślę, że powinna zażartować w stylu: „ależ kochanie powinieneś powiedzieć: będzie dla mnie zaszczytem trzymanie twojego ubrania.” Następnym razem nie przyszłoby mu do głowy odezwać się w ten sposób, a przy jeszcze kolejnych sam by zaproponował, że stanie w kolejce po popcorn trzymając rzeczy dziewczyny.”