ModaWywiad z założycielami magazynu A4

Wywiad z założycielami magazynu A4

A4 to elitarne pismo poświęcone w dużej części modzie i młodym projektantom. Pomysł na magazyn zrodził się 5 lat temu. O trudnych początkach i spełnianiu marzeń opowiada Iwona Czempińska - właściciel i wydawca A4 oraz Mikołaj Komar - redaktor naczelny pisma.

Wywiad z założycielami magazynu A4
Źródło zdjęć: © WP.PL

18.04.2007 | aktual.: 28.05.2010 22:15

A4 to elitarne pismo poświęcone w dużej części modzie i młodym projektantom. Pomysł na magazyn zrodził się 5 lat temu. O trudnych początkach i spełnianiu marzeń opowiada Iwona Czempińska - właściciel i wydawca A4 oraz Mikołaj Komar - redaktor naczelny pisma.

Jakie były początki A4?

Iwona Czepińska: Właśnie mijają cztery lata, od kiedy istniejemy na rynku. Powstaliśmy 5 lat temu, trochę przez przypadek. Pracowałam w agencjach reklamowych, poznałam rynek, dużo się nauczyłam, co, na czym polega od strony mediów i reklamy. W pewnym momencie miałam dosyć wycisku i pracy dla kogoś. Pomysł był wspólny z Mikołajem Komarem, a powstał po imprezie. Byłam na takim etapie, że chciałam robić coś swojego. Zaiskrzył pomysł, aby robić polski magazyn z dystrybucją za granicą. Było to główną motywacją, ponieważ zawsze dużo podróżowałam i ubolewałam nad tym, że Polacy maja taką, a nie inną reputację. A przecież my też mamy fajnych ludzi i robimy ciekawe rzeczy.

Po jakimś czasie znowu spotkaliśmy sie z Mikołajem. Każde z nas miało na to swój pomysł. Chciałam stworzyć coś, czego brakowało mi na polskim rynku, czyli magazynu niszowego. Moda z założenia miała być inspiracją dla magazynu, poza tym żyjemy w takich czasach,ze wszystko jest modne i dozwolone, jest to tylko kwestią wyobraźni. Chciałam, aby magazyn był kierowany do osób, które mają swoją osobowość. Nie jest im narzucane to, co w tej chwili jest modne.

Jakie są założenia A4?

IC: Wiadomo, że magazyn to także kultura, sztuka i ciekawostki. Dlatego zależało nam, abyśmy pisali o różnych wydarzeniach, czy też nowych talentach, ponieważ ciągle promuje się te same osoby, co jest męczące.

Ciężko jest założyć własny magazyn w Polsce?

IC: Tak. Nie mając żadnego doświadczenia, na początku nie byłam zadowolona z efektów. To tak, jakbym sobie wymyśliła i zaprojektowała sukienkę - wiadomo, że po uszyciu odbiegałaby ona od moich wyobrażeń. Ciężko było znaleźć ludzi, którzy będą mieli tą samą wizję co ja, bo każdy ma swój charakter, styl i upodobania. Po dwóch i pół roku udało się zebrać super redakcję, dopiero teraz jestem zadowolona z jakości. Z każdym numerem uczymy się, mamy nowe pomysły, szukamy nowych rzeczy, ciekawostek i ludzi. Każdy numer jest coraz lepszy.

Czyli można utrzymać się z niszowego magazynu?

IC: Na początku trudno było się utrzymać z tak niszowego produktu, o nakładzie 15 tysięcy egzemplarzy. Ludzie niechętnie z nami współpracowali. Nie rozumiano tego, że tworzymy dla małego grona osób, które są opiniotwórcze i tworzą trendy. Tak naprawdę,to dystrybucja w Stanach pomogła nam przetrwać, bo na początku było bardzo ciężko. Głównie ja zdobywałam pieniądze na magazyn, nigdy nie udało mi się uzyskać żadnego kredytu, bo wszyscy widzieli tu fiasko. Były momenty załamania, więc amerykański, dużo bardziej doświadczony rynek, podbudowywał mnie i dawał wiarę w A4.

Jak udało wam się zdobyć amerykański rynek?

IC: Od początku mieliśmy dystrybucję w Stanach, która nie była poparta żadnym PR-em. Wiadomo, w Stanach konkurencja jest duża, tytułów niszowych jest też bardzo dużo i są one właśnie skierowane do małych grup odbiorców. Pomimo tego zwróciliśmy jednak na tamtym rynku na siebie uwagę, chyba przez to że jesteśmy mieszanką wschodnioeuropejskich rzeczy z rzeczami z całego świata.

Jak to jest spełnić swoje marzenia?

IC: Wydaje mi się, że dopiero przeskoczyliśmy pierwszą poprzeczkę i uzyskaliśmy poziom, o jaki nam chodziło. Ale kolejnym etapem będzie dystrybucja w stolicach europejskich, ciągle jest dużo do zrobienia.

Co to jest A4?

MK: A4 jest przede wszystkim grupą przyjaciół. Atmosfera jest tutaj domowa, co nie oznacza, że nie ma rygoru. Bazujemy na tym, że jesteśmy mali i możemy sobie pozwolić na dużo więcej niż korporacje.

Do kogo kierowane jest A4?

MK: Magazyn kierujemy do bardzo wąskiej i opiniotwórczej grupy osób, która promieniuje na masy. Wiemy doskonale, do kogo jesteśmy adresowani, przez co możemy sobie pozwolić na więcej np. robiąc sesje fotograficzne. Jest miejsce na niedomówienia, niedopowiedzenia, zdjęcia mogą być bardziej zmysłowe i intrygujące. Dlatego też produkt, który reklamujemy, nie musi być pokazywany super ostro, inwazyjnie, co czasem mierzi. Możemy bawić się produktami. Takie sesje są działaniem typowo wizerunkowym, są dla reklamodawców pewnego rodzaju wisienką na torcie.

Sprawia wam to frajdę?

MK: Przy wszystkich rzeczach, które robimy jest zawsze dużo fajnej rozrywki, myślenia, kombinacji, jak to pokazać, żeby nie było nachalnie. Ważne dla nas jest to, aby odbiorca czuł autentyczność, nie chcemy pokazywać czegoś, co jest do kitu.

A4 to nie tylko magazyn...

MK: Tak, A4 to nie tylko pismo, ale także eventy. Przede wszystkim „Ikony A4”, czyli nasze coroczna impreza. „Ikony A4” to nie tylko powód, aby przyjść, najeść się i napić alkoholu. Są one zawsze związane z promocją młodych talentów, jest to przede wszystkim pokaz mody, wystawa fotograficzna i oczywiście nasze nagrody. Meritum wydarzenia są właśnie trzy ikony, które przyznajemy trzem z dziesięciu nominowanych. Dziesiątkę wybiera redakcja, finałową trójkę redakcja wraz z laureatami z poprzednich lat.

W tym roku wygrał Wilhelm Sasnal, fenomenalny artysta, który święci triumfy na całym świecie, tylko nie w Polsce. Na drugim miejscu była Gosia Baczyńska - projektantka mody, na trzecim Kasia Figura za "comeback" w wielkim stylu. Zupełnie różne osoby, pokolenia i dziedziny życia, a jednak przez nas docenione. Zawsze wybieramy też odkrycie roku, w tym roku był to Wojtek Dziedzic – projektant mody. W zeszłym roku wybraliśmy Łukasz Pyciora, który dostał naszą ikonę jako pierwszą nagrodę, a w tym roku jest po kolejnych pięciu. Okazało się, że wyznaczamy gusta i kierunki w tym światku.

Komentarze (0)