Blisko ludziZ brzuszkiem do ślubu

Z brzuszkiem do ślubu

Jeszcze kilka lat temu ciężarna Panna Młoda budziła mieszane uczucia, a w bardziej konserwatywnych środowiskach wręcz zgorszenie. Kojarzyła się z „wpadką” i małżeństwem z rozsądku. Dziś te przekonania można między bajki włożyć. Obserwuje się modę na macierzyństwo, które zapoczątkowały gwiazdy show biznesu, a nawet wieloletnie pary często decydują się na ślub dopiero, kiedy dziecko jest w drodze. I nikogo to już nie dziwi.

Z brzuszkiem do ślubu
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

23.08.2010 | aktual.: 23.08.2010 13:35

Jeszcze kilka lat temu ciężarna Panna Młoda budziła mieszane uczucia, a w bardziej konserwatywnych środowiskach wręcz zgorszenie. Kojarzyła się z „wpadką” i małżeństwem z rozsądku. Dziś te przekonania można między bajki włożyć. Obserwuje się modę na macierzyństwo, które zapoczątkowały gwiazdy show biznesu, a nawet wieloletnie pary często decydują się na ślub dopiero, kiedy dziecko jest w drodze. I nikogo to już nie dziwi.

Kasia i Adam poznali się na początku studiów, on skończył architekturę, ona budownictwo. Miała mu pomóc w przeprowadzeniu obliczeń, szybko się zaprzyjaźnili, a z czasem pokochali i jeszcze na czwartym roku zamieszkali razem. Dwa lata po studiach kupili wspólne mieszkanie. Wtedy pierwszy raz zaczęli rozmawiać o ślubie. - Wiedzieliśmy już, że chcemy spędzić razem resztę życia. Ale oboje dużo pracowaliśmy, Adam właśnie zmieniał firmę. Urządzaliśmy się. Urwanie głowy. Nie mieliśmy już ani czasu, ani energii, żeby zajmować się przygotowywaniem wesela – wspomina Kasia.

Kasia i Adam byli razem bez ślubu prawe 10 lat, chociaż ich życie nie różniło się od dnia codziennego klasycznego małżeństwa. Mieli wspólny majątek, a nawet dostęp do swoich kont, podział obowiązków i małżeńskie kłótnie o niepozmywane naczynia i porozrzucane skarpetki. Tylko ślubu nie mieli.

- Bycie w związkach niesformalizowanych stało się czymś powszechnym. Dzieje się tak dlatego, że dzisiaj jest to sytuacja coraz mniej napiętnowana społecznie. Młodzi ludzie nie odczuwają już takiej presji środowiska aby zalegalizować związek. Chociaż nie należy zapominać o tych, dla których ślub to nie tylko formalność. Na taka zmianę olbrzymi wpływ ma kultura zachodu. Poza tym wielu osobom jest po prostu "wygodniej" żyć w wolnym związku. Nie czuja na sobie takiej odpowiedzialności – zauważa Marta Żurowska, psycholog, psychoterapeutka, Gabinet Psychologiczny adAlta w Warszawie.

Jak dziecko, to i ślub

Kolejny raz wspomnieli o ślubie po około trzech latach od kupienia mieszkania, kiedy Kasia poczuła, że dobiega 30, a jej zegar biologiczny tyka coraz głośniej. Zaczęła mówić o dziecku, Adam namawiał, żeby jeszcze zaczekać, ale nie protestował. Przestała barć tabletki antykoncepcyjne. Znowu coraz częściej mówili, że może jednak się pobiorą.

- Nie sądziliśmy, że tak szybko zajdę w ciążę. Słyszałam od koleżanek, że po odstawieniu tabletek rok, dwa lata starali się o dziecko, a ja byłam w ciąży już po pół roku oczyszczania organizmu i dwóch miesiącach starań o dziecko – mówi Kasia. Wtedy zdecydowali, że ślub jest już przesądzony. Bo chociaż papierek nie jest im do niczego potrzebny, to jednak uznali, że nie mają powodu, żeby od małżeństwa uciekać. W przyszłości, dzięki niemu chcieli uniknąć pytań dziecka, dlaczego mama i tata nie są mężem i żoną. Mieli zamiar jednak poczekać do czasu urodzenia się dziecka, żeby nie narażać Kasi na dodatkowy wysiłek i stres. Ich rodzice, chociaż do tej pory przebąkiwali o tym, że może by się w końcu pobrali, teraz jakby się zmówili. Naciskali na ślub, zanim dziecko przyjdzie na świat. Kasia, kiedy stanęła na ślubnym kobiercu, była w 6 miesiącu ciąży. Na szczęście przechodziła ją dość dobrze i dotrwała do końca wesela.

Choć jeszcze kilkanaście lat temu było to nie do pomyślenia, dzisiaj coraz częściej można zobaczyć kroczącą do ołtarza pannę młodą w zaawansowanej ciąży. I nie zawsze jest to wpadka, a coraz częściej świadomy wybór. Bo dopiero dziecko staje się motywacją do zalegalizowania związku.

- Gdy pojawia się dziecko, to pojawia się odpowiedzialność za tę małą istotę. Wtedy już nie chodzi tylko o dwoje ludzi, o ich oczekiwania i potrzeby. Na pierwszy plan wysuwa się dziecko, za które obie strony są tak samo odpowiedzialne. Oczywiście, wszystko jest indywidualne. Można żyć w małżeństwie i być zupełnie nieodpowiedzialnym rodzicem, a można też w wolnym związku być rodzicem, który świeci przykładem. Jednak ślub, nawet jedynie z przyczyn prawnych, daje rodzinie większe poczucie bezpieczeństwa – mówi Marta Żurowska.

Dzisiaj Antoś ma prawie pół roczku. Rodzice zgodnym chórem mówią, że ślub w ich życiu nie zmienił niczego, a na pewno nie na gorsze. Za to synek przewrócił ich życie do góry nogami.

Komentarze (211)