Z kamerą wśród zwierząt

Wobec wielkiego sukcesu ekranizacji „Władcy pierścieni” i „Harry’ego Pottera” wiadomo było, że kolejne filmowe adaptacje prozy fantasy wyrastać będą jak grzyby po deszczu. Tym razem na warsztat wzięto klasyczny cykl książek nazywanego apostołem sceptyków angielskiego pisarza, historyka, filozofa i teologa Clive’a Staplesa Lewisa (1898 – 1963) „Opowieści z Narni”.

Jest to najdroższa i najbardziej prestiżowa produkcja Disneya ostatnich lat, której koszt wyniósł ponad 150 milionów dolarów. Zdjęcia trwały 18 miesięcy, a przygotowania do nich – dwa lata. Kręcono je głównie w Nowej Zelandii, a jedna ze scen powstała nawet w Polsce, nad jeziorem Siemianówka. Producenci zapewniają, że mają w planach nakręcenie całego cyklu, a więc siedmiu części. Głównymi bohaterami filmu są Peter, Susan, Edmund i Lucy, dzieci, które przypadkowo trafiają na tajemnicze przejście w magicznej szafie. Dzięki niemu przedostają się krainy mówiących zwierząt, karłów, elfów, smoków, zwanej Narnią. Krainę toczy klątwa wiecznej zimy, która jest dziełem złej Białej Czarownicy. Film wchodzi na polskie ekrany w dwóch wersjach – oryginalnej i z napisami. W tej pierwszej, przygotowanej przez Kubę Wecsile (tekst) i Waldemara Modestowicza (reżyseria) usłyszymy m.in. Danutę Stenkę, Krzysztofa Kowalewskiego, Franciszka Pieczkę, Macieja Damięckiego, Annę Seniuk, Piotra Machalicę, a w głównych rolach czwórki
dzieci – Maję Cygańską, Kamila Kubika, Martę Dąbrowską i Piotra Deszkiewicza. Opowieści z Narni będą miały polską premierę 6 stycznia.

Paweł Piotrowicz