Z obawą patrzą na wrzesień. "Od kilku lat każdy kolejny jest trudniejszy"
Nauczyciele boją się, czy zwiążą koniec z końcem i z niepokojem patrzą na zmiany w oświacie. Buntują się nawet ci, którzy z pasją podchodzą do zawodu. - Miłością nie wyżywimy rodziny - mówi nauczyciel Arkadiusz Janowski. Od ponad 5 lat pracuje na dwa etaty.
31.08.2023 | aktual.: 31.08.2023 07:27
"Zasypano mnie wiadomościami"
Ilona jest nauczycielką klas wczesnoszkolnych od dekad. Do emerytury pozostały jej dwa lata. Nie ukrywa, że czuje się już wypalona zawodowo.
- Choć o wrześniu nie chcę myśleć, od dawna zbieram materiały. Bardzo się cieszę, że to mój przedostatni rok. Nauczyciel pracuje nie tylko z dwudziestkąpiątką uczniów, lecz także z rodzicami. Ciągłe dopasowywanie się do ich wyobrażeń, jak powinniśmy uczyć dzieci, naprawdę pozbawia energii, a często i chęci do pracy - mówi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podobne wrażenia ma Olga, która w tym roku zacznie nauczanie w drugiej klasie. Przeorganizowanie sposobu pracy w trakcie pandemii koronawirusa sprawiło, że rodzice nadal korzystają ze wszystkich środków do nawiązywania kontaktu. Często, zamiast chodzić na dni otwarte, wywiadówki, wydzwaniają na prywatny numer, pozostawiają wiadomości w dzienniku elektronicznym oraz komunikatorach, nie licząc się z tym, że nauczyciel nie ma obowiązku odpowiadać na zapytania poza godzinami pracy.
- W zeszłym roku miałam pierwszą klasę. Już od pierwszych dni zasypano mnie wiadomościami, jak sobie radzą dzieci, czy już nawiązały przyjaźnie z rówieśnikami, czy uważają na lekcji. Ja to wszystko rozumiem. Rodzice często bardziej się stresują szkołą od dzieci, ale od tych wszystkich pytań są wywiadówki - tłumaczy. - Obawiam się, że gdy tylko podłączę się do szkolnych kanałów, już znajdę pierwsze zapytania o wycieczki, plany lekcji i wszystko inne.
Przyznaje, że to właśnie myśl o kontakcie z rodzicami sprawia, że już teraz jest zestresowana. Jak twierdzi, jeżeli ktoś nie wyznaczy granicy od razu, potem będzie miał duży problem.
"Nie znam nauczyciela, który by z chęcią wracał do pracy"
W ankiecie "Głosu Nauczycielskiego" 46 proc. nauczycieli stwierdziło, że odczuwa zmęczenie oraz wypalenie zawodowe. Stres wywołany pracą z rodzicami to niejedyne wyzwanie. Wielu myśli o tym, w jakim kierunku zmierza polski system edukacji. Po pojawieniu się drugiej części podręcznika do Historii i Teraźniejszości autorstwa prof. Roszkowskiego na nowo ożyły emocje związane z tym przedmiotem. Nauczyciele mają wątpliwości również co do samego ministra edukacji Przemysława Czarnka.
- Wyprowadza nas z Europy w kierunku szkoły prawicowej. To, co on robi z Historią i Teraźniejszością to jest indoktrynacja. Tych podręczników nie da się czytać; są zbiorem refleksji profesora Roszkowskiego o tematach, o których nie ma pojęcia. Nie powołuje się na żadne badania. Bardzo go szanuję, ale ta praca jest czystą publicystyką, która nie spełnia warunków podręcznika - mówi mieszkający w Gryficach Arkadiusz Janowski, nauczyciel historii.
Dodaje, że spośród pracowników szkoły, których zna, żaden nie mógłby powiedzieć nic dobrego o reformie edukacji, którą "zafundował" urzędujący minister.
- Nie znam nauczyciela, który by z chęcią wracał do pracy po wakacjach. Tak naprawdę wszyscy gdzieś jeszcze pracują, każdy dorabia, bo z samego etatu nie da się żyć - podkreśla nauczyciel.
Zobacz także
Nauczyciel języka polskiego Marcin Dzierżawski dodaje, że od kilku lat każdy kolejny rok jest trudniejszy. Zauważa, że nowa matura okazała się systemową porażką. Po raz kolejny szkoły zmierzą się też ze skumulowanym rocznikiem oraz niejasnymi zasadami rekrutacji do szkół średnich.
- To czas wakatów, braku nauczycieli, to w końcu czas wyborów, dość prymitywnej i populistycznej kampanii, której treści i język stoją w sprzeczności z wartościami, o których mówimy podczas lekcji - wylicza.
Rozmówca Wirtualnej Polski dodaje, że w szkolnictwie nie dzieje się dobrze również, gdy mowa o zarobkach. Wielu nauczycieli "tablicowych", ale też tych pracujących w żłobkach, przedszkolach i na uczelniach wyższych, wbrew temu, co zapewnia ministerstwo edukacji, zarabia nieproporcjonalnie mało względem oczekiwań, jakie im się stawia.
- Pensja początkującego belfra oscyluje wokół płacy minimalnej. Czego zatem mogę wymagać od tak opłacanego człowieka, kiedy oddam mu pod opiekę swoje dziecko? Oczywiście, ilekroć podnoszona jest kwestia płac, słyszę: "nie podoba się, to zmień zawód", to mantra obecna w dyskursie publicznym mniej więcej od czasu strajku w 2019 roku. Kiedyś uważałem to za dowód złośliwości, ignorancji lub zwykłej głupoty, ale być może to dobra rada? Wielu nauczycieli, często tych dobrych, o wysokich kwalifikacjach, już jej posłuchało - kwituje Dzierżawski.
"Nauczyciele w wielu sprawach mają związane ręce"
Psycholożka Dorota Minta zauważa, że rosnące poczucie frustracji wśród nauczycieli wiąże się obecnie z wieloma różnymi kwestiami. Dodaje, że pandemia zaważyła na naszych relacjach, również tych nauczyciel-rodzic.
- Pojawiły się wspólne maile, czaty i trochę wszyscy weszliśmy sobie do prywatnych kręgów. My, jako rodzice, dużo oczekujemy od szkoły, często przyjmujemy roszczeniową postawę. Nauczyciele są bardzo niezaopiekowaną emocjonalnie grupą. To jest trudny zawód, a te wymagania i skracanie dystansu przez rodziców i oczekiwanie, że nauczyciel dokona cudu, przytłaczające - wylicza.
Jak w takim razie rozmawiać z rodzicami, aby nie weszli na głowę? Już od samego początku konieczne jest określenie granic, pokazanie, że nie jesteśmy dostępni 24 godziny na dobę, a wyznaczamy regulaminem określone sposoby i pory na kontakt.
- Warto budować postawę przyjaznej asertywności. Być przyjacielskim, pytającym, zapraszającym do szukania rozwiązań, ale jednak stawiającym granice. To jest trudne, ale da się to zrobić. Trzeba też od początku ustalać reguły komunikacji, wymagań, i to zarówno z uczniami, jak i rodzicami, żeby nie było niedomówień. Im więcej powiemy na początku roku, tym lepiej - radzi psycholożka.
Ekspertka nie ma wątpliwości, że stres u tej grupy zawodowej wiąże się również z tym, co dzieje się wokół polskiej szkoły. Swoje robią też kolejne pomysły ministerstwa, wcale nie unowocześniające nasz system edukacji. Ten ma nie przystawać do świata, w którym żyją dzieci.
- Nauczyciele w wielu sprawach mają związane ręce - tu tracą ci bardziej twórczy, szukający innych rozwiązań. Nasza szkoła i jej programy są bardzo archaiczne - ocenia.
Rozmawiała Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl