GwiazdyZatrudniłam panią do sprzątania. Wstydziłam się powiedzieć mamie

Zatrudniłam panią do sprzątania. Wstydziłam się powiedzieć mamie

Młodzi ludzie coraz częściej korzystają z usług pań sprzątających, bo nie chcą tracić wolnego czasu na porządkowanie domu. - Mieszkania młodych osób, zabieganych, pracujących w korporacjach, są w najgorszym stanie - mówi Monika Sobień-Górska, autorka książki "Ukrainki".

Młodzi ludzie chętnie zatrudniają sprzątaczki
Młodzi ludzie chętnie zatrudniają sprzątaczki
Źródło zdjęć: © 123RF

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Mam 28 lat i zatrudniłam panią sprzątającą. Długo się do tego zbierałam, ale kiedy na każdej imprezie słuchałam zachwytów moich znajomych, którzy korzystają z takich usług, stwierdziłam, że spróbuję. Wizja lśniącego mieszkania, dokładnie umytych okien, doszorowanego piekarnika i wanny sprawiła, że w domu zjawiła się pani Walentyna.

- Jest coraz więcej młodych ludzi, którzy zatrudniają osoby do sprzątania. Bardzo dużo jest tzw. wielkomiejskich singli, czyli młodych ludzi z dużych miast, którzy dużo pracują, a wolny czas przeznaczają na życie towarzyskie. Mieszkania młodych osób, zabieganych, pracujących w korporacjach, są w najgorszym stanie. Te panie nie narzekają na to, że sprzątają brudne mieszkania. Chodzi o to, czy jest to nieposprzątane mieszkanie, czy chlew. Często jest tak, że młodzi ludzie mają przesuniętą tę barierę intymności. Nie przeszkadza im to, że mają na środku łóżka z pościelą rozwalone jedzenie sprzed tygodnia, czy to, że panie podnoszą zużyte tampony, bo ktoś nie trafił do kosza na śmieci - mówi Monika Sobień-Górska, autorka książki "Ukrainki" w rozmowie z WP Kobieta.

Krępowała mnie myśl, że w moim 50-metrowym mieszkaniu pojawi się niemal dwa razy starsza ode mnie kobieta, która wysprząta nasze gniazdko. Nie wiedziałam, jak się zachować, kiedy przyjdzie. Nie chciałam jej patrzeć na ręce, a głupio mi było leżeć przed telewizorem, kiedy ona obok szoruje podłogi i myje okna. Mój mąż zamknął się w drugim pokoju i pracował przy komputerze. Ja nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, więc zamknęłam się w sypialni, gdzie czytałam książkę. Kiedy posprzątała salon, przeniosłam się na kanapę, aby oglądać telewizję.

- Panie sprzątaczki znają nasze nawyki. Na początku jest tak, że klient jest skrępowany. Są tzw. cisi towarzysze, którzy niby są, ale ich nie ma. Patrzą w telewizor albo bawią się komórką. To trwa pierwsze 2-3 spotkania. Kiedy są przetestowane, to mija - mówi Monika Sobień-Górska.

Dzień wcześniej upiekłam nawet ciasto i trochę posprzątałam przed jej przyjściem, żeby nie wyjść na osobę, która jest totalnym leniem i nie dba o dom.

Gdybym usłyszała to od kogoś ze znajomych, prawdopodobnie wyśmiałabym takie podejście. Przecież mamy XXI wiek i życie wygląda zupełnie inaczej. Ale rzeczywiście to, w jakiej kulturze byliśmy wychowywani przez lata, wpływa na nasze podejście do wielu kwestii. Bo przecież jeszcze nie tak dawno temu jedynym obowiązkiem kobiety było dbanie o dom, posprzątanie go, przygotowanie obiadu…

Sama wychowywałam się w domu, w którym to kobieta w dużej mierze o niego dbała. Nie dlatego, że musiała, bo tata był bardzo zaangażowany w sprzątanie czy inne kwestie związane z prowadzeniem domu, ale moja mama po prostu uwielbia dbać o wspólną przestrzeń, ot co. Kiedy wracała z pracy, ugotowanie obiadu nie było dla niej problemem, bo relaksowała się przy tym. Kiedy miała gorszy dzień, sprzątała. Próbowała nauczyć tego mnie i mojego brata, ale w moim przypadku coś poszło nie tak.

Wstyd przed rodzicami

Najprawdopodobniej dlatego wstydziłam się jej powiedzieć, że zatrudniłam panią Walentynę. Myślałam sobie: "Przecież moja mama mnie wyśmieje albo, co gorsza będzie zła". A ja nie chciałam tracić weekendu po ciężkim tygodniu na sprzątanie. Zwyczajnie szkoda mi na to czasu. Z drugiej strony lubię mieć czysto w domu. Ostatecznie podzieliłam się z rodziną wiadomością, że korzystam z takiej pomocy.

Po drugiej stronie telefonu na chwilę zapadła cisza, a moja mama powiedziała tylko: "Mogłaś mi zapłacić i bym ci posprzątała. A nawet zrobiłabym to za darmo".

- Mamy coś w rodzaju wyrzutów sumienia, bo nasze mamy nie miały sprzątaczek. Z drugiej strony tempo życia sprawia, że sobie myślimy, że musimy mieć prawo do odpoczynku, a przy okazji możemy dać zatrudnienie osobom, które tego potrzebują - podkreśla Monika Sobień-Górska.

Młodzi ludzie zatrudniają panie sprzątające

30-letnia Agnieszka mieszka w Warszawie. Jej mieszkanie to cztery pokoje z kuchnią i łazienka. W rozmowie z WP Kobieta przyznała, że korzysta z usług pani sprzątającej, choć nieregularnie.

- Po prostu nie chciało mi się sprzątać samej. Miałam intensywny okres w pracy i życiu prywatnym. Ostatnie na co miałam ochotę, to szorowanie wanny – opowiada.

Pomoc Agnieszki, podobnie jak pani Walentyna, pochodzi z Ukrainy.

- Jest średnim wieku. Zwykle robię jej herbatę, trochę zagaduję, ale słabo mówi po polsku i woli się nie odzywać. Pytam co jakiś czas, czy chce herbatę albo wodę. Dopytuję też, czy jej nie przeszkadzam, jak zalegam np. na kanapie.

Warszawianka zazwyczaj była w domu i zajmowała się swoimi sprawami.

- Byłam w domu, oglądałam serial. Na początku miałam taką myśl, żeby gdzieś się przejść w tym czasie, ale stwierdziłam, że to głupie. Czego ja się wstydzę? Dlaczego miałoby mi być głupio? Mój szef mógłby, bo potrafi, sam sobie jakieś dane posprawdzać, a jednak prosi o to mnie. I ja to robię, nie widzę w tym nic złego. Sprzątanie to praca jak każda inna, tym razem zlecam ją komuś ja – dodaje.

Popularność zatrudniania pań sprzątających w dużej mierze wynika z tego, że jest to niedroga inwestycja.

- Ogólnym wnioskiem, który mam jest to, że coraz więcej młodych ludzi stać na to, żeby mieć sprzątaczkę. Dekadę czy 20 lat temu to był margines. Coraz więcej młodych ludzi coraz więcej zarabia. Oni nie czują się ludźmi leniwymi, czy takimi, dla których sprzątanie własnego mieszkania jest ujmą na honorze. Wynajęcie pani do sprzątania jest na tyle tanie, że nie opłaca im się poświęcać trzech godzin w tygodniu na sprzątanie - mówi Monika Sobień-Górska.

Marcelina również mieszka w dużym mieście i nie ukrywa, że pomoc pani sprzątającej jest dla niej nieoceniona.

- Moją panią sprzątającą wzięłam z polecenia mamy, bo u niej też sprząta. Po części dlatego, że dużo pracuję i jak już mam wolne, to zwyczajnie chcę odpocząć - wyjść na długi spacer z psem, zajść na kawę, spotkać się na śniadanie z przyjaciółmi. Moja pomocnica przychodzi w soboty na 10:00, więc dodatkowo nie przesypiam weekendów, tylko zbieram się i mam motywację, żeby ruszyć tyłek z domu – opowiada w rozmowie z WP Kobieta.

- Jakiś czas temu doszłam też do wniosku, że skoro zarabiam na tyle dobrze, żeby móc wynająć panią do sprzątania, to dlaczego tego nie zrobić? Pierwotnie miała być to pomoc w okresie wakacyjnym, bo kiepsko znoszę upały i sprzątanie było katorgą, ale człowiek szybko się do dobrego przyzwyczaja i została u mnie na stałe - kończy Marcelina.

Komentarze (499)